Stefan Wilmon zerwał pagon policjantowi w trakcie rozprawy
Zakończony w czwartek proces dotyczył incydentu z kwietnia 2022 roku, gdy Stefan Wilmont [sąd zezwolił na publikację pełnego nazwiska – dop.red.] w trakcie zeznań jednego ze świadków w procesie, w którym odpowiadał za zabójstwo Pawła Adamowicza nagle zerwał naramiennik z munduru jednego z dwóch policjantów pomiędzy którymi siedział na ławie oskarżonych.
CZYTAJ TEŻ: Zabójca Adamowicza w trakcie rozprawy zerwał policjantowi pagon
Rozprawa karna związana z tym incydentem rozpoczęła się we wrześniu - już po wyroku, w którym za zbrodnię z 13 stycznia 2019 r., 31-latek skazany został nieprawomocnie na dożywotnie pozbawienie wolności w warunkach terapeutycznych z możliwość ubiegania się o warunkowe zwolnienie najwcześniej po 40 latach. Orzeczenie w sprawie pagonu zapadło na trzy tygodnie przed wyznaczonym przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku terminem rozpatrzenia odwołań od kary dożywocia wyznaczonym na 18 stycznia 2024 r.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Jest apelacja obrony od wyroku dla zabójcy Pawła Adamowicza
- Oskarżony podjął ingerencję w nienaruszalną przestrzeń fizyczną osoby pokrzywdzonego, zmieniając istniejący wcześniej stan rzeczy i będąc zdecydowanym na pokonanie każdego sposobu złączenia pagonu z mundurem pokrzywdzonego. W ocenie sądu, oskarżony tym działaniem, oprócz wypełnienia znamion czynu zabronionego naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, dopuścił się również jego znieważenia, jako funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych – tłumaczyła w ustnym omówieniu uzasadnienia wyroku, sędzia Anna Grzyb-Koniuszaniec z Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, która zdecydowała się zastosować wobec Stefana Wilmonta karę roku pozbawienia wolności oraz zwolnić go z konieczności zapłaty kosztów sądowych.
Jego działanie zmierzało do ośmieszenia policjanta
Sędzia wskazała, że głównymi dowodami w sprawie były zeznania poszkodowanego policjanta oraz zapis nagrania z sali rozpraw. Uznała, że przestępstwa 31-latek dopuścił się w warunkach recydywy, a więc powrotu do przestępstwa (kilka lat wcześniej był bowiem prawomocnie skazany za uznane za akty przemocy, napady na placówki bankowe z wykorzystaniem atrapy pistoletu, za co odsiedział 5,5 roku więzienia). Jak stwierdziła sędzia, działanie Stefana Wilmonta „zmierzało do ośmieszenia” policyjnego konwojenta i było „okazaniem mu pogardy, gdyż pozbawiony został przez oskarżonego przysługującej mu dystynkcji”. Społeczna szkodliwość przestępstwa, jakiego dopuścił się – nieobecny na sali podczas ogłaszania wyroku mężczyzna – została określona jako znaczna, a pobudki, którymi się przy tym kierował jako niskie – miał bowiem usiłować w ten sposób usiłować wzbudzić zainteresowanie mediów.
Na sali sądowej, podczas ogłaszania wyroku zabrakło obrońcy Stefana Wilmonta. Obok dziennikarzy, pojawiła się jednak przedstawicielka oskarżenia.
- Podczas ostatniej rozprawy, która miała miejsce w ubiegłym tygodniu, zadane zostało pokrzywdzonemu pytanie odnośnie tego, czy taka sytuacja związana z zerwaniem tego pagonu może powodować, że jego mundur jest znieważony. Takie pytanie nie padło w toku postępowania przygotowawczego, niemniej jednak tutaj oskarżyciel publiczny w mojej osobie takie pytanie zadał i to doprowadziło do poszerzenia penalizacji czynu, który zarzucany jest Stefanowi Wilmontowi. Jest to oczywiście zasadne i wyrok, jaki zapadł w tej sprawie ja osobiście uważam za słuszny i sprawiedliwy - zastrzegła po opuszczeniu sali rozpraw prokurator Ariadna Ruzelicz-Zielińska z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz. - Wydaje się, że takie jest założenie oskarżonego, ażeby swoją osobą zainteresowanie mediów stale budzić i stale to podsycać. Czyni to, do tej pory, skutecznie – dodała.
CZYTAJ TEŻ: Kolejny wyrok dla zabójcy Adamowicza. Został skazany za fałszowanie dokumentów
Warto przypomnieć, że pod koniec listopada 2023 r., zabójca Pawła Adamowicza usłyszał inny, prawomocny wyrok. Wówczas Stefan Wilmont skazany został na pół roku bezwzględnego więzienia za fałszowanie dokumentów. Chodziło o listy, które 31-latek wysyłał do sądu z aresztu. Podpisując się pod pismami jako jako Piotr Adamowicz - brat zamordowanego prezydenta i poseł Koalicji Obywatelskiej, mężczyzna wnioskował w nich m.in. o uchylenie tymczasowego aresztowania oraz o cofnięcie aktu oskarżenia i odstąpienie od prowadzenia postępowania karnego.
Napisz komentarz
Komentarze