Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

3,25 mln zł dla rodziny zamordowanego przez SB Piotra Bartoszcze

Łącznie 3,25 miliona złotych, a więc po 650 tysięcy złotych otrzymać ma żona, córka i troje innych członków najbliższej rodziny zamordowanego przez komunistyczne służby w 1984 roku działacza rolniczej „Solidarności”, Piotra Bartoszcze. - Charakter tej sprawy wskazuje na to, że jest to sprawa pod każdym względem wyjątkowa - zaznaczył sędzia sprawozdawca Sądu Apelacyjnego w Gdańsku w ustnym omówieniu uzasadnienia prawomocnego wyroku, w którym jako przyczynę podniesienia orzeczonej w I instancji kwoty 2 mln zł rekompensaty wskazał również… „galopującą inflację”.
Córka i żona Romana Bartoszcze z pełnomocniczką - radcą prawną Anną Bufnal
Córka i żona Romana Bartoszcze z pełnomocniczką - radcą prawną Anną Bufnal

Autor: Zawsze Pomorze

Kim był Piotr Bartoszcze?

Piotrem Bartoszcze (1950-84) Służba Bezpieczeństwa PRL interesować miała się już pod koniec lat ‘70. Na początku lat osiemdziesiątych aktywnie współorganizował on strajki NSZZ „Solidarności Chłopskiej” i protesty oraz kolportował opozycyjne wydawnictwa, a SB prowadziła wobec niego akcję o kryptonimie „Uzdrowiciel”. Po wprowadzeniu stanu wojennego, razem z bratem i ojcem Piotr był internowany, a po zwolnieniu do domu, kontynuował działalność polityczną skierowaną przeciw komunistycznym władzom oraz w dalszym ciągu był rozpracowywany przez organa bezpieczeństwa.

Ciało 34-letniego opozycjonisty w studzience melioracyjnej oraz jego uszkodzony samochód nieopodal – w małej miejscowości pod Inowrocławiem, znalezione zostały 8 lutego 1984, a śmierć Piotra Bartoszcze nastąpiła najprawdopodobniej dzień wcześniej. Wiadomo, że przedtem rozwoził swoją Syreną Bosto kolejne numery podziemnego czasopisma „Żywią i Bronią”.

Śledztwo dotyczące tragedii wzbudziło szereg wątpliwości, bowiem – według komunistycznych organów ścigania – we krwi denata wykryto alkohol, a ciało nosiło ślady pobicia. Postępowaniem interesowały się i ingerowały w nie najważniejsze władze PRL. Oficjalne ustalenia prokuratury z tego okresu wskazywały, że Piotr Bartoszcze miał, kierując pod wpływem, zderzyć się z nieustalonym samochodem i podczas pieszej ucieczki wpaść do (jedynej w okolicy) studzienki, a tam umrzeć wskutek zaklinowania, ściśnięcia i problemów z sercem. Krytycy wskazywali, że przyjmując tę wersję wydarzeń, zignorowano m.in. ustalenia dotyczące śladów osób trzecich w miejscu znalezienia ciała oraz zeznania świadków, którzy zeznawać mieli, że przed śmiercią mężczyzna nie spożywał alkoholu. Rodzinie zmarłego i komisji powołanej przez podziemną „Solidarność” nie udało się dotrzeć do akt sprawy, a dokumentacja dotyczące inwigilacji rodziny Bartoszcze została ostatecznie zniszczona przez SB.

ZOBACZ TEŻ: 1,3 mln zł odszkodowania dla Andrzeja Gwiazdy

Powyższe informacje na temat historii Piotra Bartoszcze oraz jego śmierci pochodzą z oficjalnych, ogólnodostępnych materiałów Instytutu Pamięci Narodowej.

W opinii, jaką dysponują prokuratorzy IPN, do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, co wskazuje na zabójstwo Piotra Bartoszcze. Nie ma przesłanek wskazujących na kryminalne okoliczności zdarzenia. Wysoce prawdopodobne jest, iż doszło do niego ze względu na wcześniejszą działalność opozycyjną Piotra Bartoszcze” – czytamy w komunikacie IPN opublikowanym w lutym 2023 roku, na 39. rocznicę śmierci opozycjonisty.

Te, niezbyt jednoznaczne, sformułowania nie oddają jednak istoty sprawy. Jak wskazuje reprezentująca rodzinę opozycjonisty, która przed sądem domagała się łącznego zadośćuczynienia w kwocie 10 milionów złotych, radca prawna Anna Bufnal, śmierć Piotra Bartoszcze, przez IPN określona została ostatecznie jako „zbrodnia komunistyczna” i to właśnie dlatego stała się ona podstawą wniosku o rekompensatę, którego adresatem pośrednio był Budżet Państwa.

Wyrok i rekompensata

W I instancji rodzinie przyznano zadośćuczynienie w wysokości 2 milionów złotych, jednak w środę 30 maja Sąd Apelacyjny w Gdańsku zdecydował się podnieść tę sumę do 3,25 mln zł. Dlaczego?

Jednym z powodów wskazanych przez sędzię sprawozdawcę była… inflacja, bowiem – obok niezwykle trudnej oceny „szkody i krzywdy” doznanej przed śmiercią przez represjonowanego opozycjonistę – wpływ na kwotę miał fakt, że wcześniejsze, nieprawomocne orzeczenie wydano w grudniu 2020 roku.

- Mamy do czynienia z galopującą inflacją – mówił odnosząc się do sytuacji ekonomicznej Polski sędzia Sławomir Steinborn w ustnym omówieniu uzasadnienia prawomocnego wyroku tłumacząc, że „należy zwaloryzować” zasądzoną 2,5 roku wcześniej sumę. Zaznaczył również, że „reformy wymiaru sprawiedliwości sprawiły, że czas rozpoznania spraw w sądach apelacyjnych istotnie się wydłużył”. Sędzia sprawozdawca odniósł się jednak także do konkretnych okoliczności tragedii jaka dotknęła rodzinę opozycjonisty.

- Charakter tej sprawy wskazuje na to, że jest to sprawa pod każdym względem wyjątkowa; że niewątpliwie niewiele jest takich sytuacji w historii, zwłaszcza tej historii z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych naszego kraju, kiedy ktoś został pozbawiony życia za to, że prowadził działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego; na rzecz tego, żeby kraj ten był krajem wolnym, demokratycznym, tak aby był krajem, który możemy uznać za należący do każdego z obywateli; tak żeby każdy mógł się w tym kraju czuć dobrze – wymieniał w ustnych motywach orzeczenia sędzia Sławomir Steinborn.

Charakter tej sprawy wskazuje na to, że jest to sprawa pod każdym względem wyjątkowa; że niewątpliwie niewiele jest takich sytuacji w historii, zwłaszcza tej historii z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych naszego kraju, kiedy ktoś został pozbawiony życia za to, że prowadził działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego; na rzecz tego, żeby kraj ten był krajem wolnym, demokratycznym, tak aby był krajem, który możemy uznać za należący do każdego z obywateli; tak żeby każdy mógł się w tym kraju czuć dobrze

Sławomir Steinborn / sędzia

- Sąd podzielił się wieloma pięknymi sformułowaniami i trzeba stwierdzić, że docenił słowem i czynem tę krzywdę, która została wyrządzona panu Piotrowi Bartoszcze. Pan Piotr Bartoszcze żył 34 lata. Dochodzenie do sprawiedliwości zajęło ponad 39 lat. Czy to by się udało bez profesjonalnego wsparcia? Śmiem twierdzić, że nie – oceniła po ogłoszeniu wyroku, reprezentująca rodzinę Bartoszcze, radca prawna Anna Bufnal.

 

I dodała: - To, jak wiele przeszkód, wielokrotnie na każdym etapie: i śledczym, i cywilno-prawnym, i na etapie dochodzenia roszczeń, i nawet już po zasądzeniu tej kwoty [orzeczonych początkowo 2 mln zł zł – dop. red.], napotykaliśmy; z jakimi przeszkodami spotykała się rodzina, to jest to, co zasmuca. Ale jesteśmy już w momencie, gdy kwota zasądzona jest prawomocna i wierzę, że w jakiejś chociaż mierze troszeczkę załagodzi i pokaże, że krzywda została dostrzeżona i doceniona.

- Te pieniądze i tak nie zastąpią tego, jak bym miała męża obok siebie – komentowała wdowa po Piotrze Bartoszcze, a jego córka powiedziała: - Ciężko jest się wychowywać bez ojca. Nie ma się takiego męskiego autorytetu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tragiczny wypadek w Mierzynie. Zginęły 4 osoby, jest wyrok!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama