Na żywo
godz. 11:21
W aktach ze śledztwa sprzed procesu, w trakcie dalszych czynności, Stefan W. kazał zaprotokołować, że „nadal kocha Olę” [choć w innym miejscu twierdził, że to ona podrzuciła mu broń w miejsce atrapy, której używał]. Wspominał swoje wizyty w kasynach oraz wyjazd do Warszawy, gdzie udać się miał pod Pałac Prezydencki, choć nie chciał nic powiedzieć na temat osób, z którymi rzekomo się tam spotykał. Przyznał, że nóż użyty w ataku kupił we Wrzeszczu przy ul. Białej razem z 2 pojemnikami gazu pieprzowego. Napomknął o wynagrodzeniu, jakie miał otrzymać „za to, co miał zrobić”.
- To tajemnica – odpowiadał w toku śledztwa na wiele pytań prokurator, zwłaszcza szczegółowych. Sugerował, że plan zamachu przywiózł ze stolicy, ale nie wskazał konkretnych osób, z którymi miał uzgadniać plan, choć twierdził, że działać miał jako „płatny zabójca” realizujący „zlecenie za pieniądze”. W innym miejscu twierdził: „miałem za zadanie zrobić zamieszanie, a resztą mieli zająć się ci ze sceny”.
Stefan W. dopytywany o to, czy podtrzymuje wyjaśnienia uparcie milczał.
- Ten film jest przerobiony. TVN to lewackie ścierwo – powiedzieć miał, kiedy w śledztwie pokazano mu nagranie z zamachu zarejestrowane przez tego nadawcę. Twierdził również, że nóż stanowiący narzędzie zbrodni to nie ten.
- Pani prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska powinna się poddać obserwacji psychiatrycznej – zeznał kiedy indziej. Mówił, że to jego matka miała zlecić zabójstwo jego ojca, a prokurator miała uczestniczyć w fałszowaniu spraw. - Jestem niewinny, na razie tyle – zakończył wyjaśnienia składane tego dnia.
- To jest taka sprawa, że dużo osób w niej brało udział.
Twierdził, że jako 12-latek padł ofiarą „zorganizowanej szajki pedoofili”, a jednym z nich miał być Artur – wolontariusz, który miał mu pomagać w nauce, z którym spotykał się w hali Oliwii, w jego mieszkaniu na Przymorzu. Bracia mieli dopytywać go o różne sprawy m.in. sny, a Artur pokazywać mu pornografię m.in. ze zwierzętami i dziećmi oraz proponować mu podobne rzeczy za pieniądze. Twierdził, że bracia mieli najpewniej dopuszczać się gwałtów na nim pod jego nieświadomość. Przez około rok mężczyzna miał być wykorzystywany seksualnie i gwałcony także przez inne osoby – za pieniądze. Czynności miały być nagrywane kamerą, a filmy używane do szantażowania ich bohaterów. Zgwałcona przez Artura i jego brata miała też zostać o 2 lata starsza siostra Stefana W.
- Byliśmy biedni. Byłem biedni. Oni byli bogaci – mówił. Jakieś pieniądze w ramach odszkodowania miała przyjąć siostra Stefana W. i jego matka. Później, przez kolejny rok dzisiejszy 29-latek miał regularnie być gwałcony przez Artura i jego brata. Artur był kuratorem sądowym dla nieletnich, a po latach - zostać policjantem kryminalnym w komisariacie na gdańskiej Białej.
Stefan W. wciąż milczy. Proces został odroczony do 7 kwietnia.
Teoretycznie mógłbym być zdziwiony, bowiem podczas ostatniego widzenia z klientem, pod koniec grudnia, nic nie wskazywało, że może on podjąć taką decyzję. Oczywiście ma do niej prawo, a my musimy wziąć pod uwagę stan jego zdrowia psychicznego – tłumaczył adwokat Marcin Lipski w styczniu 2022 roku, kiedy Stefan W. zdecydował się zrezygnować z jego usług. Mecenas przez niemal ponad rok śledztwa samodzielnie reprezentował mężczyznę, który z jego usług zrezygnował, bo jak twierdził, nie chciał narażać na wydatki rodziny, a jego sprawa „jest prosta”.
CZYTAJ TEŻ: Trzeci rok mroku po tamtym światełku do nieba. Zabójca się nie przyznaje, wkrótce proces
Sala
Do największej w sądowym gmachu przy Nowych Ogrodach sali 101 Stefan W. doprowadzony zostanie bez kontaktu z publicznością, specjalnym wewnętrznym korytarzem, łączącym budynek z sąsiednim aresztem przy ulicy Kurkowej. Na ławie oskarżonych, w asyście policjantów, zasiądzie w tzw. akwarium – za pancerną szybą, przed którą miejsce zajmie ustanowiony 2 miesiące wcześniej, z urzędu obrońca - mec. Marcin Kminkowski.
Naprzeciw, obok autorki aktu oskarżenia - prokurator Agnieszki Nickel-Rogowskiej z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, zasiąść mogą oskarżyciele posiłkowi: żona zamordowanego prezydenta - Magdalena Adamowicz w asyście 2 pełnomocników: adwokatów Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Jerzego Glanca oraz reprezentowany wyłącznie przez drugiego z mecenasów – brat Pawła, Piotr Adamowicz.
W centralnym miejscu sali, za stołem sędziowskim zasiądą sędzia Aleksandra Kaczmarek i sędzia Agnieszka Kokoszczyńska oraz trójka ławników, bo nie zdecydowano się uwzględnić wniosku pełnomocnika rodziny Adamowiczów o wyłączenie ze składu orzekającego sędzi nominowanej w oparciu o tzw. neo-KRS (wnioskujący tłumaczyli, że ze względu na wadliwość tej nominacji ewentualne orzeczenie może zostać zakwestionowane a proces unieważniony).
Miejsca na widowni zajmą dziesiątki dziennikarzy, którzy o wejściówki starali się od ponad miesiąca. To pewne, podobnie jak treść aktu oskarżenia.
Oskarżenie
Nieoficjalnie wiadomo, że pierwsze dwie diagnozy były ze sobą sprzeczne. Jedna wskazywała na to, że mężczyzna dokonując zbrodni był niepoczytalny i zamiast przed sąd, ze względu na chorobę psychiczną, powinien zostać skierowany na leczenie w zamkniętym ośrodku. Drugi dokument uznawał jego ograniczoną poczytalność, co nie wykluczało procesu. Prokuratura zdecydowała się skierować sprawę do sądu dopiero po 3 diagnozie – oznaczającej częściową poczytalność. Badania były uzasadnione, ponieważ 29-latek odpowiada za najcięższe przestępstwo zagrożone karą dożywotniego więzienia. Poza tym już wcześniej zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną, na którą leczony był m.in. w okresie pobytu w jednostkach penitencjarnych, gdzie odsiadywał wyrok 5,5 roku więzienia za napady na placówki bankowe. Dlatego Stefan W. zabił - według śledczych - działając w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie i w warunkach powrotu do przestępstwa, czyli recydywy zaostrzającej potencjalny wyrok.
- Przesłuchano ponad 400 świadków, w tym osoby obecne na scenie w chwili ataku, organizatorów, pracowników ochrony, uczestników wydarzenia. Przesłuchano współosadzonych i personel jednostek penitencjarnych, w których oskarżony odbywał karę pozbawienia wolności oraz członków jego rodziny między innymi na okoliczność planowania przez niego popełnienia czynu oraz motywacji – relacjonowała w grudniu 2021 r. przebieg niemal 3-letniego śledztwa rzeczniczka gdańskiej „Okręgówki”, prok. Grażyna Wawryniuk.
Więcej o ostatecznych ustaleniach prokuratury przeczytasz tutaj: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Jest akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W.
Pytania
- Do 23 lipca wyznaczone zostało około 15 terminów rozprawy – relacjonował po pierwszym, niejawnym posiedzeniu sądu w sprawie Stefana W. adwokat Jerzy Glanc. Jeśli więc proces faktycznie rozpocząć uda się 28 marca, wszystko wskazuje na to, że – jak na polskie realia – toczył się będzie w ekspresowym tempie.
Warto przypomnieć, że wyrok, który zapadnie, nie będzie prawomocny, a więc oskarżenie i obrona będą mogły starać się o zmianę orzeczenia w II instancji. Zanim zapadnie rozstrzygnięcie, przed sądem długa droga, a długa lista pytań pozostaje bez odpowiedzi. Czy proces będzie jawny w całości? Jaką linię obrony zaprezentuje adwokat Marcin Kminkowski i czy będzie ona zbieżna z twierdzeniami samego oskarżonego? Jak Stefan W. zachowa się przed sądem i kamerami? Czy sprawę uda się procedować bez przeszkód? To tylko kilka przykładów.
Napisz komentarz
Komentarze