Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Newsletter Zawsze Pomorze
Reklama
Reklama

Driftował na zamarźniętym jeziorze. Na koniec wpadł do wody [FILM]

Gdyby głupota miała skrzydła, wielu kierowców na polskich tragach mogłoby latać. I wielu lata, niestety z reguły po drzewach, przez środek ronda, ale historia, do której doszło na jeziorze Śniardwy, przebija wiele wyczynów. Kierowca driftował na zamarźniętej trafli, a na koniec lód się zarwał, pochłaniając samochód. W dodatku grupa ludzi nagrywała wszystko telefonami
Drift po jeziorze Śniardwy
Driftował samochodem po zamarźnietym jeziorze Śniardwy. Ostatecznie wpadł do wody, bo zarwał się lód

Autor: screen YouTube | Mazurska Służba Ratownicza

Jezioro Śniardwy: Beczki na lodzie zakończyły się pod wodą

1 minuta i 16 sekunda nagrania. Wtedy już widać, jak ciemne audi się przechyla i wpada pod lód. Nie trzeba było długo czekać na finał driftu na zamarzniętym jeziorze Śniardwy, na wysokości miejscowości Nowe Guty. Nagranie zostało opublikowane w sieci i widać na nim, jak chwilę wcześniej kierowca audi jeździ szybko po tafli i wpada w poślizg.

Internauci, komentując nagranie, narzekają, że na filmie nie widać wszystkiego – tego, jak auto zapada się do wody. Wiadomo jednak, że dwóch mężczyzn samodzielnie opuściło samochód. Nie poprosili o pomoc i nikt nie zgłosił zdarzenia. Wobec tego nie wiadomo, jak auto zostało wyciągnięte.

Lód miał tylko 11 cm grubości

– Właściciel samochodu nie poprosił nas o pomoc. Gdyby to zrobił, za akcję wyciągania tego auta musiałby zapłacić kilka tysięcy złotych – powiedział kierownik Stacji Mazurskiej Służby Ratowniczej w Okartowie Stefan Świderski.

I zaznaczył, że jeśli nawet byłaby prośba o pomoc, to ratownicy mocno by się musieli nad tym zastanowić.

Audi wpadło do wody w odległości około 900 metrów od brzegu. W tym miejscu znajdowała się tzw. oparzelina – miejsce, gdzie lód jest cieńszy. Miał tam tylko 11 cm grubości, pod nim było 2,5 metra wody.

CZYTAJ TEŻ: Lód załamał się pod wędkarzem. W akcji ratownicy i śmigłowiec

Pod pijanym kierowcą załamał się lód

O ile w tym przypadku strażacy nie było potrzebni, to wyjechali na akcję w pobliżu Gniezna. Do zamarzniętego jeziora Lednica wpadła dacia. Lód się załamał, a auto zatopiło się w wodzie. 46-latek siedzący za kierownicą był pijany.

Z kolei w Lublinie. Grupa dorosłych wraz z dziećmi postanowiła w weekend wybrać się nad miejscowy zalew. Weszli na taflę i rozpalili na niej ognisko.

W tej sprawie też nie było policyjnej interwencji i nikt nie został ukarany.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ReklamaFestiwal Smaków Regionalnych - Pomorze
Reklama
Reklama Festiwal Smaków Regionalnych - Pomorze