Śledztwo przeciwko byłemu prezesowi Grupy LOTOS podległa Zbigniewowi Ziobrze prokuratura wszczęła we wrześniu 2018 roku, a już w styczniu kolejnego roku agenci CBA zatrzymali Pawła Olechnowicza, Tomasza S., który świadczył Lotosowi usługi doradcze - oraz dwie inne osoby. Cała ta afera o 246 tys. zł, które grupa miała zapłacić za działalność S. od 2011 roku.
Jak tłumaczyła wówczas gdańska prokuratura: „umowa została zawarta z jednoczesnym pominięciem obowiązujących w spółce procedur dotyczących zakupu w trybie negocjacyjnym. Czyn ten został zakwalifikowany jako przestępstwo z art. 296 par. 2 kk”. Mowa zatem o wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej związanej z nadużyciem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązku w zakresie zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą innego podmiotu. Kara? Od 3 do 8 lat pozbawienia wolności.
Według śledczych Lotos miał wystawiać faktury umożliwiające dokonanie płatności za niezrealizowanie czynności. Wydano nakaz zatrzymania Olechnowicza. Zrobiono to w niemal filmowy sposób, kiedy podejrzany przebywał z rodziną na urlopie w górach. Następnie został przewieziony do Gdańska. Typowa pokazówka, tym bardziej że Paweł Olechnowicz nigdy nie unikał stawiania się na przesłuchania. Podobnego zdania był sąd, który uznał zatrzymanie za bezzasadne i przyznał ówczesnemu szefowi Lotosu 45 tys. zł zadośćuczynienia.
Po pięciu latach od zatrzymania i postawienia zarzutów, Paweł Olechnowicz może w końcu odetchnąć z ulgą. Prokuratura postanowiła umorzyć śledztwo. Jak informuje w komunikacie, „śledztwo było kontynuowane, a w sierpniu 2024 r. zostało przekazane celem dalszego prowadzenia do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. W dniu 5 grudnia br. prokurator umorzył śledztwo prowadzone przeciwko Tomasz S., Adamowi L., Marcie Z. oraz Pawłowi Olechnowiczowi wobec stwierdzenia, że czyny nie zawierają znamion czynu zabronionego”.
Tajemnicą poliszynela jest, że nie chodziło tu wcale o faktury na ćwierć miliona złotych. Zatrzymanie Olechnowicza zbiegło się w czasie z planami przejęcia Lotosu przez Orlen, do czego ostatecznie doszło. Były prezes gdańskiej grupy paliwowej wypowiadał się na ten temat bardzo krytycznie i wielokrotnie podkreślał, że takie działanie będzie się wiązało z wielkimi stratami finansowymi oraz wymazaniem z mapy gospodarczej jednej z największych spółek giełdowych w kraju.
Napisz komentarz
Komentarze