Optymalne i haniebne
Sprawa dotyczy posiadaczy 20 procent udziałów Grupy Energa, które jesienią 2020 roku, po cenie ustalonej na 8,35 złotych za akcję skupował Orlen, przejmujący tę, zajmującą się wytwarzaniem, dystrybucją i sprzedażą energii elektrycznej, grupę kapitałową. Rosnący na skutek przejmowania również m.in. gdańskiego Lotosu, państwowy, energetyczny gigant, dążył wówczas do wycofania Energi z Giełdy Papierów Wartościowych.
- Budujemy silny koncern multienergetyczny, który będzie mógł sprostać wyzwaniom związanym z transformacją energetyczną Polski – zapowiadał w opublikowanym wówczas komunikacie PKN ORLEN, prezes jego zarządu Daniel Obajtek. - Skuteczna integracja w ramach Grupy jest kluczowa dla tego procesu, dlatego od początku zapowiadaliśmy chęć pozyskania 100 proc. akcji Grupy Energa. Pełna kontrola kapitałowa oznacza wymierne korzyści zarówno organizacyjne, jak i operacyjne. Nasze wezwanie to także odpowiedź na zgłaszane oczekiwania Akcjonariuszy, którzy nie wzięli udziału w pierwszym wezwaniu. Ich zainteresowanie najlepiej świadczy o tym, że zaproponowane przez nas warunki były i nadal są optymalne i korzystne – wskazywał.
CZYTAJ TEŻ: Orlen mógł przejąć Lotos – uznał sąd. Pozew dwóch udziałowców oddalony
Ta deklarowana „optymalność” i „korzystność” oferty nie przekonała kilkuset osób, które poczuły się oszukane i sprawę zgłosili do prokuratury.
- Dlaczego 8,35 złotego to cena niegodziwa? - pyta wprost Jan Trzciński, prezes Fundacji To Co Najważniejsze, akcjonariusz Energi, a zarazem jeden z sygnalistów i wylicza: - Wartość księgowa akcji to około 30 zł. Uwzględniając niezaktualizowaną wartość nieruchomości, realna wartość księgowa to ponad 40 zł. Nawet wartość nominalna akcji to prawie 11 zł, a sam Orlen po przejęciu większościowego pakietu Energi zaksięgował tak kupione akcje na ponad 19 zł za sztukę.
Na dowód nieprawidłowej wyceny, pokazuje zanonimizowane, 25-stronicowe, pisemne uzasadnienie nieprawomocnego wyroku z procesu, jaki wraz z innymi udziałowcami wygrał w Wydziale Gospodarczym Sądu Okręgowego w Gdańsku. Uchylając uchwałę nadzwyczajnego, walnego zgromadzenia akcjonariuszy, dotyczącą zdjęcia Energi z giełdy, sąd I instancji stwierdził, że „musi ona być uznana za nieetyczną”, bowiem [Orlen] miał wykorzystać „utrzymującą się od 5 lat istotną przecenę kursu akcji [ENERGA] S.A.”.
„Powyższe skłoniło Sąd do wniosku, iż zaskarżona uchwała jako naruszająca zasadę uczciwości kupieckiej, zasady lojalności, godząc w poczucie przyzwoitości narusza dobre obyczaje i została podjęta w celu pokrzywdzenia akcjonariuszy mniejszościowych i jako taka nie powinna podlegać ochronie […]” - czytamy w uzasadnieniu nieprawomocnego orzeczenia z listopada 2022 roku (w którym sąd informuje również, iż „oddala powództwo o stwierdzenie nieważności” wspomnianej uchwały). Apelacja rozpatrzona ma zostać 27 października 2023 roku.
Wartość księgowa akcji to około 30 zł. Uwzględniając niezaktualizowaną wartość nieruchomości, realna wartość księgowa to ponad 40 zł. Nawet wartość nominalna akcji to prawie 11 zł, a sam Orlen po przejęciu większościowego pakietu Energi zaksięgował tak kupione akcje na ponad 19 zł za sztukę.
Jan Trzciński / prezes Fundacji To Co Najważniejsze
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Była siedziba Lotosu w Gdańsku już z logo PKN Orlen
- W roku 2019 i 2020 roku zysk został "schowany" poprzez kreatywną księgowość, wykazującą wręcz stratę i złą kondycję spółki. W tym okresie skumulowano wszelkie możliwe odpisy, których część w następnym roku odwrócono. W momencie debiutu giełdowego Energi, w 2013 roku, płaciliśmy Skarbowi Państwa 17 zł za akcję, a gdy spółka urosła, wyciągano ją od nas za mniej niż połowę tej kwoty. Można byłoby długo wyliczać haniebne cwaniactwo, przez które tysiące ludzi czują się okradzeni. Chodzi przede wszystkim o dawnych pracowników Energi, teraz już starszych, dożywających swoich dni – przekonuje prezes Fundacji To Co Najważniejsze i zaznacza, że w sądach wciąż toczą się dwa procesy w związku z niewypłaceniem przez spółkę dywidendy za 2021 i 2022 roku, jak twierdzi „mimo największych w historii zysków”.
Umorzenie, zażalenie
- Uprzejmie informuję, iż przedmiotowe umorzenie wydane zostało w sprawie doprowadzenia w październiku 2020 roku w Gdańsku, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, do niekorzystnego rozporządzenia mieniem akcjonariuszy spółki ENERGA S.A. poprzez wprowadzenie ich w błąd, co do rzeczywistej wartości akcji tej spółki w wezwaniach do nabycia kierowanych przez spółkę PKN ORLEN S.A. - zaznacza dopytywana o umorzenie śledztwa wszczętego m.in. po zgłoszeniu Jana Trzcińskiego, prokurator Marzena Muklewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.
Choć przedstawicielka oskarżyciela publicznego przyznaje, że w sprawie wpłynęło około 300 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, to zastrzega, że „sporządzonych według takiego samego wzoru i zawierających taką samą treść". Rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Gdańsku potwierdza również, że postępowanie karne prowadzone było na okoliczność artykułu 286 kodeksu karnego, a więc dotyczącego podejrzenia oszustwa, a umorzone zostało „wobec stwierdzenia, iż czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego".
- Podstawą decyzji była całość zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego. – wskazuje prok. Marzena Muklewicz, a na pytanie o konkretne działania, jakie doprowadziły do umorzenia – np. analizę dokumentów czy opinie biegłych ekspertów, dodaje: - Postanowienie to nie jest prawomocne, wobec czego nie jest zasadne przekazanie bardziej szczegółowych informacji.
POLECAMY TAKŻE: Orlen przejął Lotos. Połączenie stało się faktem
- Zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa mogą wyglądać tak samo, ale pod każdym podpisał się inny akcjonariusz, uważający się za pokrzywdzonego! - irytuje się prezes Fundacji To Co Najważniejsze, wskazując, że organizacja ta skupia ponad tysiąc akcjonariuszy, którzy czują się „okradzeni”, a ogólną liczbę pokrzywdzonych szacuje nawet na ponad 10 tysięcy osób.
- Setki drobnych akcjonariuszy z którymi mam kontakt uważają, że prokuratura nie jest obiektywna i chroni pośrednio obecnie rządzących, bo sprawa ta pokazałaby haniebne postępowanie Ministerstwa Aktywów Państwowych i, co najmniej, niegospodarne postępowanie zarządów Energi – mówi Jan Trzciński. Zapowiada również złożenie zażalenia na decyzję o umorzeniu [jej skutkiem może być nakazanie przez sąd prokuraturze kontynuacji śledztwa – dop.red.] i, jako ważny argument, wskazuje wspomniany wcześniej wyrok. - Potwierdził on, że drobni akcjonariusze zostali pokrzywdzeni. Skoro tak się stało, to był to efekt świadomych działań konkretnych osób, więc - logicznie rzecz biorąc - powinny one być postawione przed sąd i obiektywnie osądzone – argumentuje.
Oddalenie i apelacja
Równolegle do śledztwa w sprawie Energi, przed łódzkim sądem toczył się proces w sprawie unieważnienia uchwały walnego zgromadzenia Grupy Lotos na połączenie jej z Orlenem. Autorem, pozwu (obok jeszcze jednego prywatnego inwestora mniejszościowego gdańskiej petro-spółki) był w tym przypadku również Jan Trzciński. Obaj udziałowcy wskazywali na „liczne naruszenia prawa”, do jakich dojść miało w trakcie fuzji, nazywanej przez nich wchłonięciem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: NIK zapowiada, że przyjrzy się fuzji Orlenu z Lotosem
„Uchwała godzi w interes spółki oraz krzywdzi akcjonariuszy. Przez tę transakcję straci całe państwo. Rafineria Gdańska zostaje sprzedana za małą część jej rzeczywistej wartości![...]Mieszkańcy Trójmiasta, pracownicy Grupy Lotos, drobni akcjonariusze spółki są z nami. Lotos to perła wśród trójmiejskich przedsiębiorstw – walczmy o nią![…]” - apelowała w oświadczeniu Fundacji To Co Najważniejsze.
Sądu argumentacja z, liczącego aż 3 tysiące stron, pozwu nie przekonała i jeszcze przed wakacjami 2023 r. został on oddalony.
- Wyrok ogłoszony 7 czerwca nie jest prawomocny. Wystąpiliśmy o jego pisemne uzasadnienie i wciąż czekamy, choć standardowy okres na jego przygotowanie to 14 dni, a w bardzo skomplikowanych sprawach – miesiąc. Dopiero po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia będziemy mogli złożyć apelację, co niezwłocznie zrobimy – zapewnia prezes Fundacji To Co Najważniejsze.
Napisz komentarz
Komentarze