Zatonięcie promu „Jan Heweliusz”, do którego doszło nad ranem 14 stycznia 1993 r. do dziś uznaje się za największą morską katastrofę w dziejach polskiej floty handlowej w czasie pokoju. To także jedyna w dziejach polskiej marynarki handlowej katastrofa, z której nie uratował się ani jeden pasażer. Prom nie powinien był wypływać z portu w Świnoujściu, nie tylko ze względu na nieszczelność bramy rufowej, ale też z powodu szalejącego na południowym Bałtyku sztormu – miał on siłę 12 w skali Beauforta. Zginęło 20 marynarzy i 35 pasażerów, uratowano jedynie dziewięciu członków załogi.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Katastrofa promu Jan Heweliusz. Wyjaśnienie przyczyn nadal bez formalnego finału
I to właśnie jeden z uratowanych, drugi elektryk Grzegorz Sudwoj, przekazał do Narodowego Muzeum Morskiego związane z katastrofą osobiste przedmioty.
Najpierw, krótko po 29. rocznicy zatonięcia „Heweliusza”, Grzegorz Sudwoj podarował muzeum kombinezon ratunkowy, który miał na sobie w chwili katastrofy. Teraz do muzeum trafiły należące do niego skórzana saszetka wraz z zawartością, która poszła na dno razem z tonącym „Heweliuszem”. Krótko po katastrofie została odnaleziona przez niemieckich nurków, którzy badali obszar zatonięcia promu.
Oprócz dokumentów nurkowie podnieśli z dna również elektroniczny zegarek, notes z zapiskami, podróżny przybornik do szycia oraz modlitewnik i brelok ze św. Krzysztofem.
– Fenomen tych obiektów polega na tym, że w innych okolicznościach byłyby zupełnie zwyczajnymi przedmiotami - zauważa dr Marcin Westphal, zastępca dyrektora NMM. - Przez kontekst katastrofy, tak dobrze widoczny chociażby w rozmazanych przez morską wodę literach, rdzy na metalowych elementach czy zniszczonej skórze saszetki stają się one ważnymi, niezwykle osobistymi świadectwami historii.
ZOBACZ TEŻ: Kartka z kalendarza. 14 stycznia 1993 roku u wybrzeży wyspy Rugia zatonął polski prom Jan Heweliusz
W kolekcji Narodowego Muzeum Morskiego, związanej z „Janem Heweliuszem” są od kilku lat koło ratunkowe, podniesione z powierzchni wody przez duński śmigłowiec podczas akcji ratunkowej, model promu, a także gwasz autorstwa Grzegorza Nawrockiego - przedstawiający katastrofę, namalowany na podstawie relacji świadków i uczestników zdarzenia.
Tym, którzy nie wrócili z morza
W piątek 13 stycznia, dzień przed 30. rocznicą katastrofy promu pracownicy Narodowego Muzeum Morskiego zapalili znicze przy pomniku ku czci „Tych, którzy nie wrócili z morza” nieopodal głównej siedziby NMM na Ołowiance. Pomnik, odsłonięty w 14. rocznicę zatonięcia „Heweliusza”, tworzy leżąca na ziemi kotwica awaryjna, wydobyta z wraku promu i blok zielonkawego marmuru, barwą i żyłkowaniem przypominającego fale.
Napisz komentarz
Komentarze