„Johnny” to film, na który widzowie czekali z niecierpliwością i z dużą niepewnością. Bo opowieść o księdzu i to z taką charyzmą, jaką miał duchowny Jan Kaczkowski, mogła skończyć się hagiograficzną katastrofą. Ale tak się nie stało, na szczęście. „Johnny” to wzruszająca, oparta na prawdziwych wydarzeniach historia przyjaźni księdza Jana, opowiedziana z perspektywy jego podopiecznego, który dzięki Janowi Kaczkowskiemu i pracy w hospicjum zmienia swoje życie. Dużym atutem, poza grą aktorów jest także poczucie humoru w filmie, który sprawia, że ta niełatwa fabuła aż tak nie boli.
Autorem scenariusza jest trójmiejski scenarzysta Maciej Kraszewski. A w rolę księdza Jana wciela się Dawid Ogrodnik, wybitny już specjalista od grania autentycznych postaci. Aktor - kameleon, który zagrał już Tomka Beksińskiego w "Ostatniej rodzinie", Rahima w "Jesteś Bogiem" czy Mietka Kosza w "Ikarze". Był także Zdzisławem Najmrodzkim w "Najmro" oraz Danielem Rycharskim w nagrodzonym w ubiegłym roku Złotymi Lwami filmie "Wszystkie nasze strachy".
W „Johnnym” pokazuje po raz kolejny swoje mistrzostwo. Wygląda jak ksiądz Kaczkowski, mówi jak on i porusza się jak on.
Migawki z pierwszego dnia 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych
Sam Ogrodnik, pytany o księdza Jana odpowiedział, że o wyjątkowości tego duchownego stanowiło, w tym dobrym tego słowa znaczeniu, prostolinijne patrzenie na religię, która przede wszystkim oparta jest na szacunku, niepogardzaniu istotą ludzką i tym, co jest najważniejsze, czyli działaniu wskutek i na skutek miłości do drugiego człowieka.
To, co go najbardziej poruszyło w historii księdza Jana, to jego częsta obecność przy tajemnicy przejścia między życiem, a śmiercią.
W rozmowie z nami aktor opowiada m.in. o tym, jak się przygotowywał do tej roli i czy nagrody mimo nasycenia nimi - a na swoim koncie ma już dwie za role pierwszoplanowe i dwie za role drugoplanowe na gdyńskim festiwalu filmowym - są nadal dla niego ważne.
Napisz komentarz
Komentarze