W ostatnich miesiącach sytuacja na trójmiejskim rynku mieszkań na wynajem przypomina przejażdżkę rollercoasterem. Gdy wydawało się, że znajdzie on wyczekiwaną równowagę po trudnych miesiącach covidowych, charakteryzujących m.in. odpływem klientów w wieku studenckim, kraj zalała fala imigrantów wojennych uciekających z terenu Ukrainy. Efektem tego jest znaczący wzrost popularności najmów krótko oraz długoterminowych. Mieszkania wcześniej czekające na chętnych miesiącami, znikają z ofert biur nieruchomości z dnia na dzień.
– Od ok. miesiąca sytuacja wygląda niezmiennie. Rynek jest wyczyszczony z mieszkań – mówi Maciej Górka, dyrektor gdańskiego biura Metrohouse przy ul. Warszawskiej. – Mieszkania, które przed wojną nie mogły znaleźć najemcy przez 3-4 miesiące, po wybuchu konfliktu, były zdejmowane z ogłoszeń po godzinie, po 10-15 telefonach zainteresowanych klientów. Szacujemy, że w ostatnim czasie gdański rynek skurczył się o ok. 70 proc. Ludzie nie dzwonią już w sprawie konkretnego mieszkania, ale z pytaniami o „cokolwiek”. Odnotowujemy również znacznie większe zainteresowanie mieszkaniami z oferty premium, a więc po 3-4 tys. zł za miesięczny czynsz. Obecnie zapotrzebowanie jest naprawdę duże.
Zostały przeszacowane lokale
Sytuacja na wschodzie wpłynęła zarówno na dostępność, jak i ceny najmu. Aby się o tym przekonać, wystarczy prześledzić ogłoszenia zamieszczone w popularnych serwisach internetowych. Ofert z terenu poszczególnych dzielnic Trójmiasta jest nieporównywalnie mniej niż np. przed rokiem. Kwota 2000-2200 zł, za którą wówczas można było wynająć 35-metrowe mieszkanie w nowym budownictwie we Wrzeszczu, dzisiaj nie wystarczyłaby do pokrycia kosztów najmu podobnej wielkości lokalu zlokalizowanego na osiedlach przy obwodnicy. W tym przedziale cenowym, wzrost wynosi od 500 do nawet 700 zł, czyli 25-30 proc.
W pierwszej kolejności z rynku zniknęły mieszkania najmniejsze oraz najtańsze oraz wycenione najbardziej rozsądnie. Zostały mieszkania przeszacowane, bardzo często w budynkach z wielkiej płyty. Nie bez wpływu na wzrost cen pozostaje także wzrost stóp procentowych. Oczywistym jest, że inwestorzy próbują rekompensować rosnące koszty, wysokością czynszu.
apl. radc. Patryk Kozierkiewicz / Polski Związek Firm Deweloperskich
Nie wiadomo, jak w najbliższych miesiącach zachowają się właściciele nieruchomości, którzy w czasie pandemii, na skutek zamarcia ruchu turystycznego, decydowali się zamieniać najem krótko- na długoterminowy. Jeżeli zdecydują się na powrót, oznaczać to będzie odpływ z rynku kolejnych mieszkań z potencjalnym przeznaczeniem dla klientów długoterminowych. Dodatkowych trudności z dostępnością może przysporzyć także zakończenie 60-dniowego obowiązywania rozporządzenia, na mocy którego, osobom fizycznym goszczącym uchodźców przysługuje 40 zł za osobę, za dobę pobytu. Oprócz tego, do samorządowców zaczynają dochodzić sygnały od właścicieli hotelów czy pensjonatów. o chęci relokacji uchodźców z powodu rozpoczynającego się weekendu majowego.
– Niestety, część hoteli, ośrodków wypoczynkowych czy prywatnych pensjonatów przygotowuje się do długiego weekendu majowego, z którego po prostu żyją. Problemem jest relokowanie tych osób. To sprawa wciąż nierozstrzygnięta – mówi Mieczysław Struk, marszałek woj. pomorskiego. – Staramy się pomagać w miarę naszych możliwości, jednak nie mamy wielu takich miejsc, które mogą przyjąć Ukraińców. Udostępniliśmy na ten cel m.in. zielone szkoły we Władysławowie oraz Szymbarku.
– Uchodźcy są u nas na tyle długo, że zaczynają być aktywni zawodowo, zaczynają zarabiać i wolą mieć własny kąt, niż pokój w pensjonacie. Coraz więcej z tych ludzi będzie szukać mieszkań na wynajem, dlatego, że będą woleli być na swoim – dodaje Maciej Górka z Metrohouse.
„Brakuje tkanki mieszkaniowej”
Jednocześnie, specjaliści rynku nieruchomości wątpią, by w najbliższych tygodniach doszło do kryzysu wywołanego kolejną falą pilnie poszukujących lokum na wynajem. Liczą na aktywność w tym zakresie polskich samorządów oraz służb urzędów wojewódzkich. Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku informuje, że wciąż posiada zasoby wolnych miejsc w hotelach, pensjonatach i halach sportowych.
Nie otrzymaliśmy sygnałów o potrzebie relokacji. Blisko 350 gościom z Ukrainy przedłużyliśmy pobyt do końca maja w hotelach i obiektach partnerskich. Oczywiście, monitorujemy cały czas sytuację gości z Ukrainy w naszym mieście.
Patryk Rosiński / biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Gdańsku
Nie zmienia to faktu, że na razie będziemy mieć do czynienia z rynkiem wynajmujących. Eksperci wskazują, że w najbliższych miesiącach niektórzy najemcy spotkają się wypowiedzeniami, zakończeniem umów czy próbami negocjacji. Jednogłośnie, jako czynnik stabilizujący wskazują zakończenie wojny w Ukrainie. Szanse upatrują w zwiększeniu liczby potencjalnych inwestorów, którzy np. za gotówkę będą kupować mieszkania na pod przyszły wynajem, mając w perspektywie stabilny i stosunkowo wysoki zysk. Z nadzieją spoglądają również na tzw. rynek PRS, czyli inwestorów instytucjonalnych, coraz chętniej budujących mieszkania na wynajem. Jednak, to czynniki, których skutków można spodziewać się w dłuższym terminie.
– Kryzys uchodźczy pokazuje dobitnie, jak bardzo brakuje nam dobrej tkanki mieszkaniowej. Dużą rolę do spełnienia ma w tym względzie także polski rząd – mówi Patryk Kozierkiewicz z PZFD. – Naszym zdaniem należy zadbać o usunięcie barier inwestycyjnych, m.in. poprzez uwolnienie gruntów, również poprzez przekształcanie gruntów usługowych w mieszkaniowe. To, w perspektywie długoterminowej, pomogłoby ustabilizować sytuację na rynku lokali na wynajem.
Napisz komentarz
Komentarze