Kontrola hodowli psów i kotów rasowych w Starej Hucie odbyła się w ostatnich dniach kwietnia 2021 roku. Uczestniczyli w niej inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, a także inspekcja weterynaryjna oraz inspektorzy OTOZ Animals. Głównym celem kontroli było sprawdzenie, czy nie doszło tam do naruszenia przepisów w zakresie ochrony środowiska.
Podejrzenia WIOŚ potwierdziły się. Na terenie posesji nielegalnie składowane były m.in. opony samochodowe, odpady budowlane, chemia, stare meble, a wszystko to przemieszane ze zwierzęcymi szczątkami. Doliczono się zwłok ponad 120 (a według OTOZ Animals nawet 250) psów. Ponadto Animalsi zabrali za schroniska 140 zwierząt, które wymagały pomocy lekarsko-weterynaryjnej i humanitarnej opieki.
W poniedziałek, 7 lutego WIOŚ wydał decyzję administracyjną, nakładającą na hodowców karę w wysokości 1 miliona złotych. Dotyczy ona wyłącznie zbierania i przetwarzania odpadów bez zezwolenia. W żaden sposób nie jest związana ze znęcaniem się nad zwierzętami.
– To maksymalny pułap kary – powiedziała zawszepomorze.pl rzeczniczka gdańskiego WIOŚ Beata Cieślik. – Na jej wysokość mają wpływ ilość i jakość odpadów, a także ewentualne skutki dla środowiska, jakie może wywołać naruszenie przepisów. W tym wypadku mieliśmy do czynienia nie tylko z padłymi zwierzętami i zwierzęcymi odchodami, ale także m.in. z opakowaniami po lekarstwach, a więc substancjami niebezpiecznymi, stanowiącymi zagrożenie dla gruntu i wód, a pośrednio także dla życia i zdrowia ludzi i zwierząt.
Beata Cieślik poinformowała nas także, że w siedmiu na dziewięć odkrywek, jakie wykonano na terenie posesji, odpady zalegały zarówno na powierzchni, jak i pod ziemią.
Decyzja WIOŚ nie jest prawomocna i ukaranym przysługuje możliwość odwołania się od niej do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska.
Mieliśmy do czynienia nie tylko z padłymi zwierzętami i zwierzęcymi odchodami, ale także m.in. z opakowaniami po lekarstwach, a więc substancjami niebezpiecznymi, stanowiącymi zagrożenie dla gruntu i wód, a pośrednio także dla życia i zdrowia ludzi i zwierząt.
Beata Cieślik / rzeczniczka prasowa WIOŚ w Gdańsku
Jednocześnie cały czas toczy się postępowanie prokuratorskie. Jeszcze na wiosnę 2021 roku właścicielom hodowli postawiono zarzuty znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, i zastosowano wobec nich trzymiesięczny areszt. 26 maja Sąd Okręgowy w Gdańsku zamienił go na poręczenie majątkowe po 30 tys. zł.
Właściciele hodowli mają też zakaz prowadzenia tego typu działalności. Odebrane im zwierzęta umieszczono w tymczasowym domu opieki, by nie blokowały miejsc w schroniskach, jednak – do czasu prawomocnego orzeczenia – psy pozostają własnością hodowców.
OTOZ Animals jako organizacji przysługują w tej sprawie prawa pokrzywdzonego, a w momencie rozpoczęcia procesu sądowego, pełnomocnik Towarzystwa weźmie w nim udział jako oskarżyciel posiłkowy.
– Sprawa pewnie będzie się ciągnąć kilka lat – mówi nam inspektor krajowy OTOZ Animals Paweł Gebert. – Państwo U. korzystają z pomocy trzech kancelarii adwokackich. To bardzo zamożni ludzie. Osiągnęli to dzięki temu, że w hodowli stawiali na ilość, a nie na jakość. To nie było tak, że oni chodzili między boksami i bili te psy. Po prostu cięli koszty. Nie leczyli chorych zwierząt, nie oddzielali ich nawet od zdrowych. Nie czyścili boksów, nie podawali właściwej karmy. Skutkiem tego wszystkiego był taki właśnie opłakany stan tych psiaków.
Napisz komentarz
Komentarze