Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Kulej. Dwie strony medalu” wchodzi do kin. Nigdy nie leżał na deskach, ale w życiu upadał nie raz

Tata miał nadzieję, że może w Hollywood powstanie o nim film. Producent polskiego pochodzenia, który podpisał z ojcem umowę, płacąc mu… dolara za wykorzystanie jego wizerunku, podobno zebrał około 60 tysięcy dolarów na produkcję i... wszystko zdefraudował – opowiada Waldemar Kulej, syn słynnego boksera.
Kulej. Dwie strony medalu

Autor: Next Film

- To ja wpadłem na pomysł filmu o tacie, kiedy oglądałem „Rocky’ ego”. Byłem wtedy jeszcze młodym chłopakiem i myślałem – tata popatrz, przecież ty też mógłbyś być bohaterem takiego filmu. Od tamtej pory ta myśl we mnie kiełkowała. Tata zresztą sam miał nadzieję, że powstanie o nim film. Próbował wśród Polonii amerykańskiej, wtedy kiedy ukazała się o nim książka Piotra Szaramy. Piotr na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych. Tata myślał więc, że może on przez swoje koneksje i znajomości doprowadzi do tego, że Hollywood zainteresuje ten pomysł. I tak się stało. Producent polskiego pochodzenia podpisał z ojcem umowę, płacąc mu… dolara za wykorzystanie jego wizerunku. I podobno – jak mówił Piotr Szarama – ten producent zebrał około 60 tysięcy dolarów na produkcję, ale wszystko zdefraudował – wspomina w rozmowie z naszym portalem Waldemar Kulej. 

Jak dodaje, ojciec nie był załamany, bo aż tak bardzo mu na tym nie zależało. Ale on po odejściu ojca i po wydaniu przez siebie pełnej biografii Jerzego Kuleja, pomyślał, że to jego pięć minut. 

- Wydawało mi się to naturalne, że po książce powinien powstać film. Zwłaszcza, że ojciec zawsze mawiał, iż jego życiorysem można byłoby wypełnić trzy scenariusze filmowe - mówi.

„Kulej. Dwie strony medalu” to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów tego roku. Na gdyńskim festiwalu filmowym, na którym pokazano go po raz pierwszy, był po pokazie oklaskiwany przez publiczność ponad osiem minut. I chyba też najmniej dzielił widownię w ocenach.

CZYTAJ TEŻ: Złote Lwy 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni dla filmu „Zielona granica”

11 października film wchodzi do kin. 

To klasyczna biografia, która wyłamuje się jednak z tych ram. Filmowa opowieść Xawerego Żuławskiego o Jerzym Kuleju, legendarnym polskim bokserze, który zdobył dwa złote medale olimpijskie, ukazuje zarówno sportowe triumfy pięściarza, jak i jego burzliwe życie prywatne. 

Kim był Jerzy Kulej?

Jerzy Kulej - w ringu wojownik, poza ringiem dusza towarzystwa, na zawsze legenda polskiego boksu, dla starszego pokolenia jest ikoną rodzimego sportu. Dla młodszego to może być taki polski, filmowy „Rocky” tyle, że nie boksu zawodowego, ale olimpijskiego. Na szczęście reżyser Xawery Żuławski w swoim filmie wyszedł poza ring i prowadzi nas przez kilka lat życia niezwykle ciekawej pary lat 60. ubiegłego wieku. Bo też nie sam Kulej jest bohaterem. Film Żuławskiego pokazuje też inną prawdę, że za sukcesem każdego mężczyzny stoi kobieta. Helena Kulej zarówno w filmie jak i w życiu nie była tylko paprotką. To silna kobieta, która niezmiennie stała u boku męża, ale nie chciała na zawsze pozostać w jego cieniu. Ich związek był niezwykle barwny. I ten film to pokazuje.

„Kulej. Dwie strony medalu” to nie tylko ciekawa historia, ale fantastyczna gra aktorska. Dość powiedzieć, że zarówno Tomasz Włosok jak i Michalina Olszańska, na festiwalowej giełdzie byli liderami do aktorskich nagród. Jury zdecydowało inaczej, a widzowie osądzą, czy się nie pomylili. 

W tym filmie widzimy też w rolach drugoplanowych polskie gwiazdy. Feliksa „Papę” Stamma gra Andrzej Chyra, a Tomasz Kot wciela się w szwarccharakter, pułkownika Sikorskiego. Teraz wszystko w rękach widzów, a właściwie w nogach – jak w ringu... 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama