„Pierwsze podejrzenia wobec ks. Mariana W. miały zostać zgłoszone do tarnowskiej kurii w 2013 r. To właśnie wtedy, gdy pozbawiono go urzędu proboszcza w Szalowej, na czas trwania procesu kanonicznego kapłan zamieszkał na Limanowszczyźnie. Biskup tarnowski Andrzej Jeż zastosował wówczas wobec ks. Mariana W. „środki tymczasowe w postaci odsunięcia z urzędu proboszcza w Szalowej i ograniczenia mu możliwości sprawowania funkcji duszpasterskich” – przypomina limanowa.in.
Sąd w Nowym Targu właśnie skazał duchownego na 12 lat więzienia. To finał jednego z głośniejszych skandali w polskim Kościele.
ZOBACZ TEŻ: Były wiceprezydent Gdańska Piotr K. skazany za molestowanie nieletniego
Pokrzywdzonych 22 ministrantów
Duchowny ma obecnie 71 lat. Do rzeczy o które został oskarżony, dochodziło w kilku parafiach diecezji tarnowskiej, gdzie był proboszczem.
Wiele lat temu do władz kościelnych zgłosiła się jedna z ofiar duchownego. Potem na jaw wyszło, że pokrzywdzonych jest dużo więcej – łącznie 22 dawnych ministrantów.
Ale nie za wszystkie czynny duchowny stanął przed sądem. W stosunku do 11 osób przestępstwa się przedawniły. I tak jednak akt oskarżenia obejmował 12 przestępstw seksualnych wobec 11 małoletnich, w tym siedmiu poniżej 15 roku życia.
"Klepał w tyłek, łapał nas za krocze"
Zarzucone oskarżonemu czyny miały polegać na doprowadzeniu małoletnich do poddania się tzw. innym czynnościom seksualnym, zazwyczaj poprzez nadużycie stosunku zależności. W przypadku trzech pokrzywdzonych – zdaniem śledczych – działania oskarżonego doprowadziły do powstania u nich tzw. przewlekłego zespołu stresu pourazowego.
Jedna z ofiar mówiła tak: – Najpierw zdarzało się, że klepał ręką w tyłek, później sporadyczne łapanie za krocze, a po jakimś czasie dłuższe trzymanie. Z czasem niezauważalnie przesuwał granicę, którą wciąż uznawaliśmy za akceptowalną, a na koniec obracał wszystko w żart. I pewnie dlatego to trwało tyle lat (…).
I dalej: – Podświadomie wiedzieliśmy, co się dzieje, domyślaliśmy się między sobą, że ksiądz wykorzystuje nas seksualnie, ale żaden nie miał na tyle odwagi, żeby nazwać po imieniu jego czyny. Wstydziliśmy się o tym rozmawiać ze sobą, a co dopiero powiedzieć komuś dorosłemu. Nikt nigdy nie przyznał się do tego, co się dzieje, chociaż wszyscy przeżywaliśmy to samo. Każdy wybierał „zmowę milczenia” i wolał to wyprzeć – cytował Onet.
ZOBACZ TEŻ: Sprawa Marka Mielewczyka. Ksiądz nie przeprasza mimo wyroku
Duchowny usłyszał wyrok
Ksiądz – oprócz więzienia – ma zakaz pracy z dziećmi na 15 lat, a każdemu pokrzywdzonemu ma zapłacić nawiązkę pieniężną. W sumie to kwota ponad 200 tys. zł. Sąd uznał, że W. ma także pokryć 15 tys. zł kosztów sądowych.
– Cieszę się z zakończenia przed sądem pierwszej instancji. Myślę, że tego typu sprawy powinny być rozpoznawane w pierwszej kolejności – powiedział Onetowi adwokat Artur Nowak, pełnomocnik pokrzywdzonych, znany tropiciel pedofilów w polskim Kościele.
Napisz komentarz
Komentarze