Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po skandalu w Lęborku. Prezes Jaguara Gdańsk: Ten mecz nie powinien zostań dokończony

Prezes piłkarskiego klubu Jaguar Gdańsk został pobity na IV-ligowym meczu swojej drużyny w Lęborku z Pogonią, bo próbował ochronić swojego ojca przed zamaskowanymi kibolami.
Jaguar Gdańsk, Michał Jadanowski
Michał Jadanowski, prezes Jaguara Gdańsk

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

- Proszę sobie wyobrazić, że dochodzą mnie głosy, że próbujemy sobie załatwić powtórkę meczu, bo tylko zremisowaliśmy z Pogonią – mówi zbulwersowany prezes Jaguara Michał Jadanowski. – Zupełnie nie o to chodzi. Przecież został pobity członek klubu i kierowca Jaguara (tę rolę pełnił w sobotę właśnie Michał Jadanowski) i to na oczach ludzi. Uważam, że sytuacja, kiedy przez boisko biegnie ośmiu zamaskowanych ludzi, a potem przez to boisko spokojnie wraca na swoje miejsca i chełpi się tym, że coś zrobili przyjezdnym, powoduje, że ten mecz nie powinien zostać dokończony – mówi Jadanowski.

- Gdybym po ciosie w twarz się nie położył, a próbował interweniować, to bardzo możliwe, że cała „50”, która wyzywała nas z trybun stadionu w Lęborku weszłaby do „akcji”. To, że nie doszło do tragedii, to tylko dlatego, że myśmy nie reagowali. Nikt nam nie pomógł – dodaje prezes gdańskiego klubu.

CZYTAJ TEŻ: Skandal na meczu w Lęborku! Właściciel Jaguara Gdańsk pobity przez kiboli

Jeśli chodzi o służby porządkowe to w Lęborku - zdaniem Michała Jadanowskiego - stanowiły je dwie panie sprzedające bilety na mecz. - Według mojej wiedzy nikt z Pogoni nie poprosił o interwencję policji, która może to zrobić na wniosek organizatora meczu. 

Kiboli Pogoni nie oszczędzili nawet niepełnosprawnych

Dramatu tej sytuacji przydaje fakt, że wśród kibiców Jaguara zaatakowanych przez kiboli Pogoni były osoby niepełnosprawne. – Jednym z nich był mój tata. To osoba po pięciu operacjach, która porusza się tylko o kulach. Każde popchnięcie, nie mówiąc o biciu, spowodowałoby jego bezwładny upadek. Moja reakcja, kiedy zobaczyłem biegnących zamaskowanych ludzi, była taka, by mu pomóc. Nie miałem żadnych szans, ale może to paradoksalnie uchroniło tatę i innych kibiców przed pobiciem – dodaje i wspomina, że w regulaminie Pomorskiego ZPN jest zapis, że jeśli kibic zniesławi sędziego, to on ma prawo przerwać mecz i jest walkower. 

- My jesteśmy zniesławiani regularnie na meczach w Wejherowie z Gryfem i Lęborku z Pogonią i nie ma żadnych konsekwencji, nie mówiąc o sytuacji, kiedy ktoś jest pobity. To, że ten mecz został dokończony, to absolutna nieodpowiedzialność ludzi, którzy o tym decydowali. 

Jego zdaniem, jeśli dzieci patrzą, że na boisko wbiegają ludzie w maskach i robią drugim ludziom krzywdę, to zapamiętają to na całe życie. - Sam opowiadam dzieciom, że piłka nożna jest super, ale okazuje się, że nie jest super i trzeba coś z tym zrobić, bo jeśli się odpuści to będzie coraz gorzej. 

Michał Jadanowski twierdzi, że od kiedy Jaguar jest czołową drużyną IV ligi na Pomorzu, to kibice tych dwóch klubów traktują nas jak wrogów, których trzeba pokonać. 

- My nie chcemy z nimi walczyć, bo nie w tym rzecz. Jesteśmy innym klubem niż Pogoń Lębork czy Gryf Wejherowo. Co symptomatyczne, klubów w województwie pomorskim jest ponad 360, a tylko z dwoma widzę problemy kibicowskie. Nie mówię o klubach profesjonalnych, bo na meczach rezerw Arki Gdynia czy Lechii Gdańsk z Jaguarem nie było żadnych problemów. One są wewnątrz Pogoni i Gryfa. Podam przykład, w marcu tego roku byłem z synem na meczu Jaguara w Wejherowie. Kiedy podjechałem pod bramę na stadion podeszło do mnie kilkunastu „kibiców” Gryfa i powiedzieli, że jeśli zaraz nie odjadę, to dostanę wp...l przy moim 10-letnim synu. Zadzwoniłem wtedy do włodarza Gryfa Rafała Szlasa i poprosiłem, żebym mógł wjechać na parking klubowy. Zgodził się, po czym wjeżdżając całą bramę zablokowało ok. 30 osób, dwóch z nich podeszło do Szlasa i on... zmienił zdanie. Nie zostałem wpuszczony na stadion. Rozmawialiśmy wtedy w związku w obecności działaczy Gryfa Wejherowo, którzy uważają że nie da się tego zmienić. Ja uważam, że da się. Skoro karalne jest to, że ktoś kogoś obraża lub bije na ulicy, to dlaczego to nie dotyczy stadionu? – pyta Jadanowski. 

Pogoń Lębork milczy, PZPN zapowiada komisję dyscyplinarną

Od soboty ze strony Pogoni Lębork nie było żadnej reakcji na to co się stało w sobotę, 7 września. Sprawą ma się zająć Pomorski Związek Piłki Nożnej, a dokładnie jego Komisja Dyscyplinarna.

- W środę zbierze się komisja dyscyplinarna i zaczną się procedury – mówi Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. – Kara dla Pogoni na pewno będzie, ale nie chciałbym tu decydować za komisje, chociaż spodziewam się raczej wysokiej kary dla klubu – dodaje.

Żeby wydać decyzję komisja wszczyna postępowanie, czyli przesłuchuje świadków, ogląda materiał video, kontaktuje się z policją itd. Zdaniem prezesa Michalskiego werdykt może zapaść za około dwa tygodnie. Decyzja może zapaść szybciej jeśli np. Pogoń Lębork wystąpi o samo ukaranie. 

- Nie chce przesądzać, bo nie byłem na tym meczu, ale moim zdaniem to jest sprawa jest z gatunku „zero-jedynkowych”. Wina klubu i kibiców jest ewidentna.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Michał 14.09.2024 11:22
Komentarz zablokowany

nicołaj 10.09.2024 08:36
Jak dla mnie drużyna z Lęborka powinna być wydalona z ligi. Bo jak kilka dni nie było z ich strony reakcji na bandytów, to będą się czuć bezkarni.

Reklama
Reklama
Reklama