Efekty badań archelogów w kościele w Pączewie zaskakują.
- Prace prowadzimy od niedawna – same wykopaliska zaczęliśmy w zeszły poniedziałek (26 sierpnia – dop. red.) – mówi Jakub Mosiejczyk, z Pracowni Archeologicznej Archeo-Adventure w Prabutach. - Pracujemy w wykopie w prezbiterium. Są to prace zlecone przez parafię Pączewo. Mają one związek z przygotowaniem kompleksowego programu prac konserwatorskich dla świątyni. My prowadzimy badania rozpoznawcze.
CZYTAJ TEŻ: Archeolodzy na dziedzińcu zamku w Człuchowie. Obecnie są... w studni
- Gdy zdjęliśmy i przesunęliśmy ławy kościoła, w których wierni siadają w części prezbiterialnej, natrafiliśmy na płytę rzeźbioną czaszką – opowiada Jakub Mosiejczyk. - Jest to płyta barokowa z połowy XVII wieku, z tym że ta płyta została przesunięta w obecne miejsce w latach 80. ub. wieku. Pierwotnie była bardziej eksponowana w kościele i znalazła się w tym miejscu tak naprawdę przez przypadek. Płyta jakby nic nie znaczyła, ale ma swoją urodę i wprowadza w klimat barokowy obrzędów pogrzebowych.
Sierp na piersi, czyli pochów antywampiryczny
Badacze odsłonili pieć kopuł grobowych.
- Jeden z tych pochówków był tzw. pochówkiem atypowym, czyli miał niekonwencjonalny, jak na chrześcijański obrządek wyposażenie, element czyli sierp, który był złożony na piersi – pod szyją. Jest to zwiastun tzw. praktyk antywampirycznych. Miały one zapobiec powstaniu tego zmarłego z grobu. Tego typu pochówki, z etnografii wiemy, że były na terenie dawnych Prus praktykowane. Obawiano się wampirów, takich osób o niespokojnym duchu za życia, żeby po śmierci nie wrócili, nie zabrali członków rodziny - wyjaśnia Mosiejczyk.
Zdradasz żonę? Możesz "zostać" wampirem
Archeolog zauważa, że wówczas bardzo łatwo można było być posądzonym o bycie taką niespokojną duszą. Wystarczyło być kłótliwym, zdradzać żonę, skąpym, leworęcznym, jąkać się, więc wszelkie odmienności od przyjętego wzorca zachowań mogły oznaczać taką niespokojną duszę, która wymagałaby dodatkowych praktyk po śmierci.
- Tak było w naszym przypadku – zaznacza badacz. - Bardzo ewidentny jest przykład tego sierpa. One się pojawiają w pochówkach. Z tego, co mi wiadomo, ten jest pierwszym pochówkiem we wnętrzu kościoła, z taką akurat praktyką.
Odmieńców z reguły chowano na zewnątrz świątyń, przy murze cmentarza, a nawet za murem, żeby taki zmarły nie zabierał miejsca tym gorliwie wierzącym.
Mak w grobach to również zwyczaj antywampiryczny
- W zwyczaju, w tej umysłowości dawnych mieszkańców było tak, że im bliżej kościoła, tym bardziej prestiżowo – tłumaczy Jakub Mosiejczyk. - Tutaj mówimy o pochówku w samym prezbiterium – to bardzo prestiżowo. Ten pochówek rozbudza wyobraźnię. To jest coś wyjątkowego, ale też nie do końca. W maju prowadziliśmy prace w parafii w Szczodrowie. To drewniany kościół. Tam po badaniach archeobotanicznych znaleźliśmy w jednym z wypełnisk grobów – bardzo dużą ilość maku, co było zastanawiające. Generalnie zbieramy próbki ziemne z wypełnisk grobów w poszukiwaniu obrzędów typu – składanie kwiatów. A tam były pozostałości botaniczne po kwiatach, po maku. Okazuje się, że wsypywanie maku do trumny też jest takim zwyczajem antywampirycznym. To akurat wiemy ze źródeł etnograficznych, z opisów historyków – etnografów, którzy badali Kaszuby, Kociewie.
ZOBACZ TEŻ: Dolina Śmierci w Chojnicach kryje dowody ludobójstwa z czasów II wojny światowej
Jak wyjaśnia archeolog, w przypadku obawy o przebudzenie się pośmiertne, mak miał zająć „obudzonego”. - Właśnie tego typu praktykę stwierdziliśmy w Szczodrowie, też w środku kościoła. Znane są także z terenu północnego Pomorza już z XIX wieku inne praktyki z przekazu etnograficznego, np. zawijanie w sieci. W tym przypadku także obowiązuje taka sama zasada – zmarły po przebudzeniu miał rozwiązywać supły. To jest taka nasza lokalna cecha Pomorza, która się rozlała przez zabór pruski. Rzeczywiście w XVII wieku tego przebudzenia pośmiertnego się obawiano.
Napisz komentarz
Komentarze