„Tekst został opublikowany dzięki współpracy z redakcją Demagoga".
W kwietniu 2011 roku w rocznicę katastrofy smoleńskiej na fasadzie Muzeum Powstania Warszawskiego odsłonięto tablicę poświęconą Lechowi Kaczyńskiemu. Jej autorem jest Andrzej Renes, twórca m.in. pomnika zasłużonego prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Inskrypcja głosi: „Prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu, twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego, w pierwszą rocznicę tragicznej śmierci pod Smoleńskiem, powstańcy warszawscy, żołnierze Armii Krajowej, pracownicy Muzeum Powstania Warszawskiego, 10 kwietnia 2011”.
Serwis Newsweek.pl relacjonował, że z inicjatywą upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego zgłosili się do muzeum powstańcy warszawscy. W odsłonięciu tablicy, poza dyrekcją instytucji i przedstawicielami kombatantów, udział wzięli także prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz ówczesna prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. „Determinacja, konsekwencja i stanowczość Lecha Kaczyńskiego umożliwiły stworzenie tej instytucji, bez której trudno już wyobrazić sobie Warszawę” – mówiła wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej.
„Pan prezydent śp. Lech Kaczyński, jako syn powstańca, z determinacją starał się o miejsce dla muzeum. I to wspaniałe miejsce jest symbolem tego wielkiego czynu Powstania Warszawskiego (...). Z tego miejsca jako najstarszy już powstaniec pragnę serdecznie wyrazić wdzięczność pamięci Pana Prezydenta i wszystkich tych, którzy przyczynili się do budowy muzeum” – mówił gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, ówczesny prezes Związku Powstańców Warszawskich.
Wszystkie te wypowiedzi pokazują, że Lechowi Kaczyńskiemu udało się zrealizować ideę, która stała się narzędziem polityki historycznej, a zarazem zbudował wokół niej konsensus najważniejszych sił politycznych.
PiS zapowiada aktywną politykę historyczną
Dwa lata później prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział prowadzenie aktywnej polityki historycznej. Prezes PiS chciał podążyć drogą wyznaczoną przez brata.
„Bardzo wielu Polaków patrzy z niepokojem na [...] naszą politykę historyczną, która podważa godność, samopoczucie Polaków” – mówił Jarosław Kaczyński w czerwcu 2013 roku podczas Kongresu Prawa i Sprawiedliwości w Sosnowcu [czas nagrania: 05:20]. Lider PiS krytykował wówczas rząd premiera Donalda Tuska i przedstawił program swojej partii po objęciu władzy. Dwa lata później PiS przejął rządy w Polsce na osiem lat.
Zapowiadana w 2013 roku przez Jarosława Kaczyńskiego zmiana podejścia do historii miała stać się częścią zmiany całego kraju.
„Państwo nie jest tylko organizacją – jest jakością moralną. Musi być zakorzenione moralnie i historycznie. Dzisiaj obserwujemy atak na te fundamenty. Chcemy powiedzieć jasno: nie ma przyzwolenia na kłamstwa, które uderzają w samoocenę Polaków, w ich historyczne samopoczucie” – tłumaczył Jarosław Kaczyński [czas nagrania: 26:25].
W swoim wystąpieniu w Sosnowcu przedstawiał Muzeum II Wojny Światowej jako narzędzie do „konsekwentnej obrony polskich interesów” [czas nagrania: 42:45].
„Służyć temu będzie Muzeum Historii Polski. Zmienimy kształt Muzeum II Wojny Światowej, tak żeby wystawa w tym muzeum wyrażała polski punkt widzenia [...]. W pewnej perspektywie – bo to jest sprawa środków – powołamy także Muzeum Ziem Zachodnich i Muzeum Ziem Wschodnich. Krótko mówiąc: nowa, aktywna, nastawiona na obronę polskiej godności i polskiego interesu narodowego polityka historyczna” - Jarosław Kaczyński, 29 czerwca 2013
Dał nam przykład Lech Kaczyński, jak muzea robić mamy
Lider PiS, podczas prezentacji głównych postulatów nowej polityki historycznej, odwoływał się do myśli swojego brata – prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
„Lech Kaczyński mówił o tym, że na kłamstwie nie można budować, że prowadzi ono do złości i nienawiści, że potrzebna jest prawda, że tylko ona może być podstawą właściwych relacji” – powiedział Jarosław Kaczyński [czas nagrania: 27:03].
Dalej o swoim bracie stwierdził: „Mówił też, że rację w historii nie są równo rozłożone, że rację mieli ci, którzy walczyli o wolność. Tak, rację mieli ci, którzy walczyli o wolność, a my, Polacy, mamy piękną, niepowtarzalną tradycję wolności” [czas nagrania: 27:27].
Jak historia Powstania Warszawskiego trafiła pod strzechy
Jarosław Kaczyński nieprzypadkowo przywołał swojego brata Lecha w kontekście polityki historycznej. Były prezydent zapisał się w historii jako twórca sukcesu Muzeum Powstania Warszawskiego.
To za jego sprawą – jak stwierdził dziennikarz Marcin Fijołek – „historia Powstania Warszawskiego – znana raczej głównie warsawianistom i rodzinom powstańców – trafiła pod strzechy”. Dziennikarz przypominał, że prezydent USA Donald Trump podczas wizyty w Polsce w 2017 roku uczynił Powstanie Warszawskie jednym z tematów swojego przemówienia.
Budowa Muzeum Powstania Warszawskiego rozpoczęła się – jak napisano na stronie muzeum – w 2003 roku, z inicjatywy ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. „Wówczas też powstał pomysł, by na sześćdziesiątą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego otworzyć muzeum nowoczesne, podobne do najlepszych tego typu obiektów na świecie. Muzeum przybliżające widza do źródła historycznego i eksponatu przez odpowiednią ich prezentację w przestrzeni muzealnej” – czytamy.
Zadanie powołania muzeum Lech Kaczyński powierzył Janowi Ołdakowskiemu i Pawłowi Kowalowi – dwóm politykom związanym wtedy z Prawem i Sprawiedliwością. Pierwszy z nich w 2003 roku miał 31 lat, drugi – 28.
Muzeum inspirowane Domem Terroru w Budapeszcie
Jedną z inspiracji dla Lecha Kaczyńskiego był Dom Terroru (Terror Háza), popularne muzeum w Budapeszcie. Węgierska historyczka i dyrektor Domu Terroru Mária Schmidt w rozmowie opublikowanej w „Tygodniku Powszechnym” powiedziała:
„Lech Kaczyński przyjechał tutaj [do Domu Terroru – przyp. Demagog], gdy był prezydentem Warszawy. Był bardzo poruszony naszą ekspozycją, powiedział, że w przygotowywanym wtedy do otwarcia Muzeum Powstania Warszawskiego skorzysta z naszego patentu na opowiadanie historii. Przez pewien czas blisko współpracowaliśmy z tym muzeum” - Mária Schmidt w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”
Potwierdzają to informacje opublikowane na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie przeczytamy, że twórcy sięgnęli „po sprawdzone doświadczenia zagraniczne, za wzór posłużyły m.in. Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie i Muzeum Terroru w Budapeszcie”.
Kontrowersje wokół muzeum, które zainspirowało Lecha Kaczyńskiego
Budapesztańskie Muzeum Terroru, otwarte w 2001 roku przez rząd Viktora Orbána, niemal od początku swojego funkcjonowania wzbudza kontrowersje. W 2003 roku węgierska lewica, która na dwa lata przejęła władzę po Orbánie, zdecydowała o zmniejszeniu finansowania dla placówki. Lewicowy rząd krytykował, że placówka skupia się na komunistycznych zbrodniach, i był zdania, że Muzeum Terroru powinno poświęcić więcej miejsca okrucieństwom popełnionym podczas okupacji hitlerowskiej.
Jak pisał w 2018 roku „Guardian”, dyrektor Muzeum Terroru Mária Schmidt jest postrzegana za główną intelektualistkę rządu premiera Viktora Orbána. Samo muzeum było wykorzystywane w sporze politycznym. „Jesteśmy Węgrami i chcemy zachować naszą kulturę” – mówiła Mária Schmidt. I dodawała: „Nie chcemy kopiować tego, co robią Niemcy i Francuzi. Chcemy kontynuować nasz własny sposób życia”.
Schmidt narzekała, że kanclerz Niemiec Angela Merkel, odwiedzająca Budapeszt w 2009 roku, nie przyjęła zaproszenia do Domu Terroru. „Istnieje tylko jedno wyjaśnienie tej sytuacji” – mówiła. I dodała: „Ma serce z lodu”.
Polityczny konsensus wokół Muzeum Powstania Warszawskiego
Podobnych kontrowersji próżno szukać w przypadku Muzeum Powstania Warszawskiego. W przypadku jego powstania i funkcjonowania obserwujemy konsensus najważniejszych sił politycznych w Polsce.
W serwisie wPolityce.pl możemy przeczytać, że „Muzeum Powstania Warszawskiego jest hołdem pokolenia Solidarności dla pokolenia powstańców warszawskich”. Muzeum Powstania Warszawskiego zostało w 2010 roku wybrane przez czytelników „Gazety Wyborczej” drugim najważniejszym symbolem Warszawy dwudziestolecia. Z kolei wywiad z kuratorką ekspozycji publikował Vogue.pl.
Jeszcze przed oficjalnym otwarciem instytucji Lech Kaczyński, prezydent Warszawy i jeden z liderów Prawa i Sprawiedliwości, tłumaczył: „budujemy to Muzeum również dlatego, że uważamy, że pamięć o Powstaniu nie jest pamięcią wystarczającą, że w ogóle znajomość naszej historii nie jest wystarczająca [...]. Polsce brakuje jeszcze niejednego symbolu związanego z tym Muzeum, związanego z naszą niedawną bądź też dalszą przeszłością”.
Aleksander Kwaśniewski i Rafał Trzaskowski chwalą powstanie instytucji kultury
Prezydent Aleksander Kwaśniewski, w przeszłości lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej, podczas uroczystego otwarcia Muzeum powiedział:
„Wraz z Wami dzielę satysfakcję z otwarcia dziś, po latach starań, Muzeum Powstania Warszawskiego. Jest ono bardzo potrzebne nam wszystkim – po to, by pamięta [...]. Przez lata, które przejdą i wieki, które przeminą, Muzeum Powstania Warszawskiego będzie szeroko sławić Wasz czyn i umacniać wiarę w Wasze ideały [...]. Wszystkim, którzy podjęli się tej wielkiej inicjatywy stworzenia Muzeum Powstania Warszawskiego, władzom Warszawy, chcę wyrazić moje serdeczne podziękowanie” - prezydent Aleksander Kwaśniewski, przemówienie z 31 lipca 2004
W pierwszych dniach funkcjonowania muzeum zwiedził je kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który oddał hołd uczestnikom Powstania Warszawskiego.
Wdzięczność twórcy muzeum i działaniom samej placówki składał także prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, kandydat Platformy Obywatelskiej na prezydenta Polski w 2020 roku.
„Miejsce, rzeczywiście, jest wyjątkowe – od momentu, kiedy prezydent Lech Kaczyński to miejsce wymyślił i otwierał – ważne dla wszystkich, którzy później sprawowali funkcję prezydentki i prezydenta Warszawy. Jestem przekonany, że będzie ważne zawsze, przez wiele, wiele lat, przez stulecia. Dlatego, że jest dla nas niesłychanie istotnym symbolem. Powiem więcej, wydaje mi się, że jest także symbolem światowym” – mówił prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w 2023 roku.
Choć wokół sensowności wybuchu Powstania Warszawskiego nie gasną spory historyków, wokół Muzeum Powstania Warszawskiego istnieje w zasadzie zgodność najważniejszych sił politycznych w Polsce. Nie sposób tego powiedzieć o Muzeum II Wojny Światowej.
Donald Tusk powołuje Muzeum II Wojny Światowej
Decyzję o powstaniu Muzeum II Wojny Światowej podjął rząd Donalda Tuska, a sam premier w 2009 roku podpisał akt erekcyjny nowej instytucji kultury.
W 2017 roku oficjalnie muzeum oficjalnie otwarto. Jego budowa trwała ponad 4 lata. Pomysł powołania instytucji przedstawił (s. 1) w 2007 r. prof. Paweł Machcewicz, badacz dziejów XX wieku z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, w tekście „Muzeum zamiast zasieków”, opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej”. Już na poziomie koncepcji muzeum pojawił się ideologiczny spór.
Spór o Muzeum II Wojny Światowej
Paweł Machcewicz i Piotr Majewski, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, pisali: „Nie zamierzamy tworzyć muzeum martyrologii narodu polskiego ani muzeum chwały polskiego oręża, lecz placówkę o przekazie uniwersalnym, w której wydarzenia w Polsce stanowiłyby jedynie część szerszego obrazu” [pogrubienie – Demagog].
W odpowiedzi publicysta Piotr Semka na łamach „Rzeczpospolitej” krytykował taki pomysł na realizację muzeum. „Można by zrozumieć tę koncepcję, gdyby chodziło o jakieś muzeum losów Europy w Brukseli. Ale to muzeum ma powstać w kraju, który często bywa zaliczany do pomocników Hitlera w Zagładzie Żydów. Taki kraj winien dbać o przypomnienie chwały polskiego oręża i martyrologii Polaków. Dopiero wtedy, gdy zadbamy o to, by turysta z Londynu czy Wiednia poznał nasz wkład w zlikwidowanie hitleryzmu, można będzie poszerzać wystawę o bardziej uniwersalistyczne wątki” [pogrubienie – Demagog] – napisał.
Konsekwencją sporu między tymi dwoma koncepcjami są późniejsze polityczne spory o Muzeum II Wojny Światowej. Historyk prof. Rafał Wnuk podsumował:
„Spór ten wynika z różnicy postrzegania polskiej tożsamości i polskiego patriotyzmu, konfliktu między polskością rozumianą jako etniczno-emocjonalna wspólnota narodowa a państwową polskością obywatelską. Jest to też jednocześnie spór między zwolennikami historii afirmatywnej, wywołującej poczucie narodowej dumy, a tymi, którzy uważają, że istotą historii jest krytyczna refleksja nad przeszłością” - Prof. Rafał Wnuk, „Wojna o wojnę. Spór o wystawę główną Muzeum II Wojny Światowej”, „Res Historica”, 46/2018
Prawo i Sprawiedliwość zmienia koncepcję Muzeum II Wojny Światowej
Już w 2013 roku Jarosław Kaczyński zapowiadał, że po przejęciu władzy Prawo i Sprawiedliwość zmieni kształt Muzeum II Wojny Światowej. Po objęciu rządów jesienią 2015 roku obietnice wprowadził w życie.
Jedną z pierwszych decyzji nowego ministra kultury było połączenie Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. W komunikacje ministerstwa kultury napisano wówczas, że „celem tej zmiany jest optymalne wykorzystanie potencjału placówek o zbliżonym profilu działalności zlokalizowanych w Gdańsku, przy optymalizacji wydatkowania środków finansowych pochodzących z budżetu państwa”.
Ówczesny dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz w oficjalnym oświadczeniu napisał, że „dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej nie była informowana o tym zamiarze i dowiedziała się o nim ze strony internetowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego już po publikacji obwieszczenia Ministra Kultury I Dziedzictwa Narodowego”. Według jego słów: „o planach tych nie była też informowana Rada Powiernicza Muzeum II Wojny Światowej”.
Odwołanie przez połączenie, czyli jak politycy odwołują nieprzychylnych sobie dyrektorów
Powołanie nowej instytucji, która powstała z połączenia dwóch istniejących, dało możliwość odwołania dyrektora Pawła Machcewicza krytykowanego przez Prawo i Sprawiedliwość, którego zastąpił dr Karol Nawrocki.
Decyzja o połączeniu muzeów została zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (WSA). Skarżący zwracali uwagę, że minister kultury podjął ją bez konsultacji z Radą ds. Muzeów. Przekonywali oni, że w proteście przeciwko decyzji PiS część osób chce odebrać swoje pamiątki przekazane wcześniej placówce, a ówczesny prezydent Gdańska Paweł Adamowicz mierzył się z planem wystąpienia do sądu o cofnięcie darowizny działki, na której powstało Muzeum II Wojny Światowej. WSA przychylił się do skargi.
Ostatecznie sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wydał postanowienie nakazujące wykonanie zarządzenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotyczącego połączenia muzeów.
Nowa dyrekcja muzeum dokonuje zmian w ekspozycji
Po połączeniu instytucji i zmianie dyrektora przez wicepremiera i ministra kultury Piotra Glińskiego przyszedł czas na zmianę wystawy w Muzeum II Wojny Światowej. Szczegółowo tę zmianę omówił dr Janusz Marszalec, współautor pierwotnej wystawy głównej.
Najważniejsze zmiany dotyczyły:
- dodanie portretu o. Maksymiliana Kolbego i maski pośmiertnej ks. Wincentego Frelichowskiego,
- dodanie portretu rotmistrza Witolda Pileckiego,
- dodanie fotografii rodziny Ulmów,
- dodanie zdjęcia powstańców warszawskich,
- dodanie flagi biało-czerwonej w miejsce propagandowej makaty,
- dodanie ekspozytora poświęconego mjr. Henrykowi Dobrzańskiemu „Hubalowi”,
- dodanie ekspozytora poświęconego Marianowi Rejewskiemu,
- przeniesienie kurtki mundurowej kpt. Antoniego Kasztelana w pobliże części „Wolne Miasto Gdańsk”,
- dodanie planszy „Operacja (anty)polska NKWD 1937–1938. Sowieckie ludobójstwo na Polakach”,
- dodanie tablicy „Piętno wojny” w miejsce usuniętej tablicy „Ofiary wojny”.
Zmieniono też sposób prezentacji danych statystycznych. Jak zauważa dr Janusz Marszalec, „zrezygnowano z prezentowania statystyk strat wojennych według liczb bezwzględnych ofiar na rzecz uszeregowania strat od kraju, który procentowo stracił najwięcej obywateli, do kraju, który procentowo stracił ich najmniej. Ingerencja ta spowodowała bardzo istotną zmianę interpretacyjną”.
Paweł Machcewicz: „Nawrocki jest jedynie wykonawcą poleceń Jarosława Kaczyńskiego”
Dodatkowo z wystawy zniknęła piosenka „The House of the Rising Sun” (według dr. Marszalca miała „mówić o bezmyślnym powielaniu błędów przez ludzkość”), a zastąpioną ją nową animacją „Niezwyciężeni”.
Według twórców pierwotnej koncepcji wystawy zmiany naruszały ich prawa autorskie, nie akceptowały reguł tworzenia wystawy narracyjnej i były niezgodne z ich wizją. Były dyrektor muzeum prof. Paweł Machcewicz stwierdził, że: „Nawrocki jest jedynie wykonawcą poleceń Jarosława Kaczyńskiego”.
Za to dr Nawrocki – później szef IPN, a obecnie wskazywany jako jeden z potencjalnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich w 2025 roku – uważał, że „żądania poprzedniej dyrekcji były kuriozalne, gdyż polegały na usunięciu z wystawy głównej polskich bohaterów i symboli polskiej historii w czasie II wojny światowej”. Zwrócił uwagę, że „na pierwotnej wystawie, na powierzchni aż ok. 5 tys. m kw., nie było miejsca dla naszych bohaterów”.
Wyrok sądu w sprawie ekspozycji muzeum
Sprawa trafiła do sądu, który zdecydował, że niemal wszystkie zmiany wprowadzone przez dyrekcję powołaną za czasów rządów PIS mogą pozostać. Jedyna zmiana dotyczyła zaprzestania wyświetlania filmu „Niezwyciężeni”.
„Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał dyrektorowi muzeum zaprzestania wyświetlania filmu »Niezwyciężeni« Instytutu Pamięci Narodowej na dwóch ekranach podzielonych murem i zasiekami w sekcji 18 wystawy »Od wojny do wolności«, zasądził od pozwanego na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku kwotę 10 tys. zł w związku z naruszenie praw autorskich i dóbr osobistych powodów, umorzył postępowanie w zakresie cofniętego powództwa i oddalił powództwo w pozostałej części. Z uwagi na wydanie wyroku na posiedzeniu niejawnym nie mogę przedstawić obecnie motywów, jakimi kierował się sąd, wydając wyrok w niniejszej sprawie — informuje sędzia Łukasz Zioła, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Gdańsku” - Trójmiasto.pl
Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego. Ten, jak czytamy w serwisie Dzieje.pl, uznał, że wyrok Sądu Okręgowego w Gdańsku jest słuszny.
Obie strony czuły się zwycięzcami tego sporu sądowego. Janusz Marszalec na Facebooku napisał: „Sąd Apelacyjny uznał, że wprowadzone zmiany naruszyły nasze dobra osobiste jako twórców wystawy i naszą reputację jako naukowców”. Inaczej widziała to ówczesna dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej. „Decyzją Sądu Apelacyjnego w Warszawie apelacja Powodów została oddalona w całości” – napisano na oficjalnej stronie placówki.
Nowa władza zmienia dyrekcję placówki
Po zmianie władzy w wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych w 2023 roku konflikt o kształt Muzeum II Wojny Światowej powrócił. Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz odwołał z funkcji dyrektora historyka dr hab. Grzegorza Berendta, powołanego za czasów PiS. „Podstawą odwołania jest złożona wobec Ministra deklaracja dyrektora o braku identyfikacji z polityką i działaniami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego” – napisano w oficjalnym komunikacie.
Przeciwko tej decyzji protestowali powołani za czasów PiS członkowie Rady Muzeum, którzy w oświadczeniu napisali, że „rezygnacja z tak świetnego historyka oraz doświadczonego Dyrektora negatywnie wpłynie na pracę całego gdańskiego zespołu”.
Ówczesny minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz na stanowisko p.o. dyrektora powołał prof. dr. hab. Rafała Wnuka, który współtworzył koncepcję muzeum przed przejęciem władzy przez PiS. W lipcu 2024 roku powołano nową Radę Muzeum, w której znaleźli się m.in. pierwotni współtwórcy wystawy muzeum: prof. dr hab. Paweł Machcewicz i dr hab. Piotr M. Majewski.
Kolejne zmiany wystawy stałej Muzeum II Wojny Światowej
26 czerwca serwis Zawsze Pomorze pisał o zmianach, które nowe kierownictwo dokonało w wystawie. „Zniknęły elementy wprowadzone tam za czasów dyrekcji Karola Nawrockiego, m.in. tablice dotyczące rodziny Ulmów, rotmistrza Witolda Pileckiego i o. Maksymiliana Kolbe” – relacjonował dziennikarz.
Karol Nawrocki, były dyrektor placówki, a obecnie szef IPN, alarmował na swoim oficjalnym koncie w serwisie X: „Po cichu, z ponad 5 tysięcy metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II WŚ zostali usunięci Polscy Bohaterowie: rotmistrz Witold Pilecki, święty Ojciec Maksymilian Kolbe, po błogosławionej rodzinie Ulmów została czarna ściana”.
Beata Szydło i Władysław Kosiniak-Kamysz krytykują zmiany w muzeum
Decyzję skrytykowała była premier Beata Szydło. Na swoim profilu w serwisie X napisała: „Dla symboli polskiego bohaterstwa i ofiar niemieckich zbrodni w muzeum nie ma miejsca. To hańba i obrażanie Polaków. Co mają w głowach ludzie, którzy mszczą się na Ulmach? Komu służą?”. Do protestu przyłączył się prezydent Andrzej Duda – na fasadzie budynku Pałacu Prezydenckiego została wyświetlona iluminacja, na której znaleźli się rotmistrz Pilecki, św. ojciec Kolbe i bł. rodzina Ulmów.
Zmiany skrytykował też wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. „Wystawa główna Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku musi być przykładem tego, co nas łączy, nie dzieli. Usuwanie z niej tych, którzy dawali świadectwo patriotyzmu i niezłomnej walki o dobro Ojczyzny jest niedopuszczalne. Fragmenty ekspozycji dotyczące rotmistrza Witolda Pileckiego, ojca Maksymiliana Kolbego oraz rodziny Ulmów powinny zostać natychmiast przywrócone” – napisał na portalu X.
Także premier Donald Tusk zdystansował się wobec działań nowej dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej. Podczas konferencji prasowej powiedział, że chciałby, by muzeum „łączyło różne narracje, ale by łączyło też Polaków w odczuwaniu i rozumieniu historii".
Jak nowe władze Muzeum II Wojny Światowej tłumaczą zmiany?
„Spór o wystawę Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku był jedną z wielkich, toczonych w ostatnich latach w Polsce publicznych debat o historii, sporem o rozumienie polskiego patriotyzmu, starciem dwóch wizji mówienia o przeszłości: refleksyjnej i apologetycznej. Miał też wyraźne podłoże polityczne, będąc konfliktem o to, jak powinny wyglądać relacje między władzą polityczną a sferą nauki i kultury, o to, czy politycy mają prawo naruszać autonomię twórców i badaczy” [pogrubienie – Demagog] – tłumaczyła nowa dyrekcja w oficjalnym komunikacie opublikowanym na stronie placówki.
Przypomniano także, że postać Witolda Pileckiego nie zniknęła z wystawy. „Zdaniem obrońców autonomii muzeów nieprzemyślane i sprawiające wrażenie przypadkowych zmiany wprowadzane na wystawie MIIWŚ od 2017 r. przez dyrektora MIIWŚ dr. Karola Nawrockiego wypaczyły sens stworzonej przez autorów opowieści. Były też pierwszą próbą odgórnego narzucenia jednej wersji II wojny światowej pod hasłem państwowej polityki historycznej” [pogrubienie – Demagog] – czytamy w oświadczeniu nowej dyrekcji.
Decyzja o zmianie wystawy wywołała ogromne poruszenie społeczne. Według serwisu OKO.press prof. Rafał Wnuk, p.o. dyrektora muzeum, otrzymał ponad 200 pogróżek, w tym życzenia śmierci.
Publicysta „Wyborczej”: Usunięcie o. Kolbego oraz rodziny Ulmów z wystawy jest błędem
Krytyczny wobec zmiany ekspozycji tekst opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Dziennikarz Wojciech Czuchnowski na jej łamach napisał: „Można było zmienić podpisy pod eksponatami, ale usunięcie o. Kolbego oraz rodziny Ulmów z wystawy jest błędem i dowodem na brak wyczucia wrażliwości społecznej”. Jego zdaniem wraz z błędną decyzją dyrekcji Muzeum II Wojny Światowe „PiS dostał amunicję do nowej kampanii propagandowej”.
Nowa dyrekcja zapowiada, że o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów wrócą do ekspozycji stałej
W konsekwencji muzeum ugięło się pod protestami opinii publicznej i niektórych polityków. Zdecydowało o przywróceniu do ekspozycji głównej o. Kolbego i rodziny Ulmów.
„Rozumiemy, że przeprowadzone zmiany mogą budzić zdziwienie i zaniepokojenie obywateli. Zdecydowaliśmy, że do ekspozycji stałej zostaną włączeni o. Maksymilian Kolbe i rodzina Ulmów. Widzimy, że istnieje taka autentyczna społeczna potrzeba. Wkrótce historie o. Maksymiliana Kolbe i rodziny Ulmów znajdą się wśród innych bohaterów widocznych w Muzeum. Zostaną one zaprezentowane w sposób godny, rzetelny i zgodny z najnowszymi badaniami. Nie powielimy nieścisłości i błędów, które widniały na usuniętej przez nas fototapecie rodziny Ulmów czy w ekspozytorach poświęconych o. Kolbe” - „Komunikat – zmiany na wystawie głównej MIIWŚ”, 29.06.2024
Muzeum poinformowało, że w zespole, który przygotuje scenariusz zmian, znajdą się pracownicy placówki i naukowcy z innych ośrodków muzealnych.
Na początku sierpnia Ministerstwo Kultury poinformowało, że zamierza ogłosić konkursy na dyrektorów kilkunastu muzeów i instytucji kultury i będzie ich organizatorem. Resort zapowiedział konkurs także w przypadku dyrektora Muzeum II Wojny Światowej.
Koncepcja Muzeum II Wojny Światowej ciągle otwarta?
Decyzję o utworzeniu Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum II Wojny Światowej dzieli sześć lat. Budowa Muzeum Powstania Warszawskiego rozpoczęła się w 2003 roku, z inicjatywy ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego. W 2009 roku Donald Tusk podpisał akt erekcyjny Muzeum II Wojny Światowej. Oba muzea stały się flagowymi projektami w realizacji polityki historycznej Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej.
Jak pokazują wcześniej przytoczone przykłady, Lechowi Kaczyńskiemu udało się zbudować konsensus najważniejszych sił politycznych wokół funkcjonowania placówki. Nie można tego powiedzieć ani o Donaldzie Tusku, ani o Jarosławie Kaczyńskim. Co więcej, nawet Władysław Kosiniak-Kamysz, koalicyjny partner obecnego premiera, skrytykował działania nowej dyrekcji, zmierzające do przywrócenia koncepcji wystawy stałej do formy sprzed przejęcia władzy przez obóz Prawa i Sprawiedliwości. Z kolei informacja o nowym konkursie na dyrektora Muzeum II Wojny Światowej może dowodzić, że koncepcja tej instytucji pozostaje ciągle otwarta.
Napisz komentarz
Komentarze