„Nikoś”, czyli Nikodem Skotarczak. Kim był?
Żył tylko 44 lata, ale było to życie „na bogato”. Nic dziwnego, że zainspirowało ono filmowców. Jedni nazywali go ojcem chrzestnym Trójmiasta, inni królem polskiej mafii. Ale przede wszystkim, był gangsterem, który pragnął być także celebrytą. I to mu się w pewnym sensie udało, bo pokochało go także… kino. W 2022 roku premierę miał film nakręcony przez Macieja Kawulskiego dla Netfliksa pt. „Jak pokochałam gangstera” inspirowany życiem „Nikosia”.
CZYTAJ TEŻ: Żona „Nikosia” żąda przeprosin od Karola Nawrockiego
„Nikoś” urodził się w Gdańsku. Tu pracował jako ochroniarz w nocnym klubie „Lucynka”. Z wykształcenia był ogrodnikiem. Imał się także takiego zajęcia, jak ochrona w gdyńskim klubie „Maxim”. Ale przede wszystkim działał jako gangster. Zanim kino wzięło jego życiorys na warsztat, on sam posmakował roli w filmie. Był to co prawda epizod, ale jednak, w filmie „Sztos” w reżyserii Olafa Lubaszenko. „Nikoś” został zamordowany w klubie nocnym „Las Vegas” w 1998 roku.
„Jak pokochałam gangstera” to sequel polskiego filmu sensacyjnego „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa”, również Macieja Kawulskiego. Ten pierwszy film stał się kinowym hitem, został nawet nominowany do nagród na gdyńskim festiwalu filmowym. Ten, kto oglądał filmowy pierwowzór, na pewno kojarzy postać Nikosia, bo była to rola najbardziej barwna i świetnie zagrana przez Tomasza Włosoka. W drugiej części poznajemy „Nikosia” jako chłopaka z nieposkromionym apetytem na sukces, który specjalizuje się w nielegalnym imporcie samochodów do Polski. Gigantyczne pieniądze, budowa samochodowego imperium, spektakularna ucieczka z więzienia… Jego życie to ciągła jazda bez trzymanki, a historia pokazuje, jak walczyć o siebie i ile trzeba poświęcić, żeby móc sobą pozostać. „Jak pokochałam gangstera” to historia inspirowana jego życiem, ale też to opowieść o męskim świecie widzianym oczami kobiet.
Milion złotych odszkodowania i przeprosiny
Za ten film ostatnia żona Nikodema Skotarczaka „Nikosia” Edyta, pozwała reżysera filmu, jego producenta Open Mind Production i platformę Netflix. Jak przekazał „Rzeczpospolitej” reprezentujący wdowę mec. Bartosz Lewandowski, w sprawie, którą rozpozna Sąd Okręgowy w Warszawie, domaga się ona miliona zł zadośćuczynienia i przeprosin w mediach za naruszenie dóbr osobistych, w szczególności godności, dobrego imienia oraz prawa do prywatności i kultu pamięci po zmarłym mężu.
– W jej ocenie, jak również w ocenie jej bliskich – rodziny i znajomych oraz szerszej publiki – jej mąż został przedstawiony w filmie w sposób skrajnie negatywny i nieprawdziwy – mówi mec. Lewandowski. I dodaje, że jego klientkę opinia publiczna utożsamiać może z postacią ekranowej partnerki „Nikosia”, Nikity. – Ona sama zaraz po emisji filmu spotkała się z tego powodu z falą hejtu – zaznaczył mecenas.
I dodaje, że:
– Nikodem Skotarczak był postacią barwną, ale sposób ukazania go w filmie jest skrajnie nieprawdziwy, jego partnerka zaś została przedstawiona jako ta, która de facto sprowadziła go na złą drogę, co nie jest zgodne ze stanem faktycznym – komentuje. Ten film już od początku budził sprzeciw wdowy po „Nikosiu”.

Oświadczenie ostatniej żony pojawiło się na jej profilu w mediach społecznościowych już dzień po premierze filmu przed trzema laty.
– W mojej ocenie, jak i w ocenie osób znających Nikodema oraz mnie – ten projekt jest jednym wielkim bluźnierstwem –przekonywała w nim.
I dalej pisała:
– W związku z ogromną ilością zapytań dotyczących kwestii mojej rzekomej autoryzacji filmu, oświadczam, iż na żadnym etapie realizacji filmu o moim zamordowanym mężu Nikodemie Skotarczak „Nikosiu” scenarzysta jak i reżyser nie skontaktowali się ze mną jako ostatnią żoną oraz z naszymi dziećmi. Nie uzyskali żadnej zgody na nakręcenie filmu w dowolnej interpretacji i wizji oraz takiej wyjątkowo negatywnej formie naruszającej przy tym nie tylko uczucia osób najbliższych zmarłego, ale również normy życia społecznego, a przede wszystkim prawo do prywatności, ludzką godność, cześć, pamięć po osobie zmarłej.
Wdowa po Nikosiu chce przeprosin od Karola Nawrockiego
Niedawno informowaliśmy o tym, że Karol Nawrocki jako Tadeusz Batyr, napisał książkę „Spowiedź Nikosia zza grobu”. I przede wszystkim o tym – co to było za rozdwojenie jaźni, kiedy Batyr chwalił Nawrockiego, a Nawrocki Batyra. I to wszystko na wizji. Do tej całej sytuacji, a także do książki Batyra vel Nawrockiego również odniosła się ostatnia żona „Nikosia”, Edyta Skotarczak, żądając od Nawrockiego przeprosin za „kłamstwa i insynuacje”.
– Niniejszym oświadczam, iż ta osoba pisząc książkę o moim mężu Nikodemie Skotarczaku pt. ,,Spowiedź Nikosia zza grobu”, zawarła w niej liczne półprawdy, kłamstwa i manipulacje – czytamy w jej oświadczeniu. Stwierdza, że Nawrocki jako Batyr, „w ogóle się ze mną nie kontaktując, natomiast w swojej książce pozwolił sobie na wyjątkowo kłamliwe wywody m.in. jakobym rzekomo miała mieć zły wpływ na Nikosia. Również o moim mężu napisał szkalujące treści, które – jak czas pokazał – posłużyły jako podwaliny do stworzenia haniebnego filmu według ordynarnej wizji „reżysera” i osób z nim współpracujących”.
W dalszej części wpisu Edyta Skotarczak powołuje się na art. 47 Konstytucji, który stanowi, że każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym. Przywołuje go w odniesieniu do faktu, że Nawrocki postąpił nierzetelnie i niehonorowo. Co więcej zarzuca autorowi publikacji, że była ona „działaniem na zlecenie osób trzecich, bo tylko wobec mojego męża i mnie, pozwolił sobie na aż tak daleko idące twierdzenia i insynuacje”.
Napisz komentarz
Komentarze