Wszystko działo się we Władysławowie. Do miejscowej Placówki Straży Granicznej podjechał samochód dostawczy opel movano, z którego wysiadł 42-letni mieszkaniec powiatu wejherowskiego. Jak wyjaśnił, przyjechał po znajomego, obywatela Ukrainy, wobec którego funkcjonariusze Straży Granicznej z grupy ds. cudzoziemców prowadzili czynności administracyjne.
CZYTAJ TEŻ: Po pijanemu ukradł busa, wjechał nim w znak i... sobie poszedł
Nie byłoby to niczym niezwykłym, gdyby nie silna woń alkoholu, jaką kierownik zmiany wyczuł od przybysza. Poddano go badaniu trzeźwości - wynik to 1,2 promila alkoholu w organizmie. Sprawdzono też dokumenty samochodu, którym przyjechał. Okazało się, że pojazd nie miał aktualnych badań technicznych, jego dowód rejestracyjny został zatrzymany cztery miesiące temu. Jakby i tego było mało, wyszło na jaw, że 42-latek nie ma uprawnień do kierowania pojazdami, jego "prawko" zatrzymano rok temu. Mężczyzna był ponadto poszukiwany do odbycia kary 6 miesięcy pozbawienia wolności za niewypełnianie obowiązku alimentacyjnego.
Mieszkaniec powiatu wejherowskiego nie tylko więc nie odebrał znajomego, lecz sam został zatrzymany. Po wytrzeźwieniu został przewieziony do aresztu śledczego w Wejherowie. Odsiedzi karę, zaś jego ostatnie czyny oddzielnie oceni wymiar sprawiedliwości.
Napisz komentarz
Komentarze