Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Joanna Łapińska: Ogromnie mi żal, że nie zobaczymy tych dwóch ważnych filmów

Bardzo świadomie budowałam cały program wydarzeń towarzyszących festiwalowi, tak żeby w nim wybrzmiewały wartości, pod którymi sama się podpisuję – mówi Joanna Łapińska, dyrektor artystyczna 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Joanna Łapińska
Joanna Łapińska, dyrektor artystyczna 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Debiutuje pani w nowej roli. Jest trema?

Troszkę tak, chociaż nie jestem tu w Gdyni tak całkiem nowa. We wcześniejszych latach miałam już przyjemność współpracować z gdyńskim festiwalem filmowym, prowadząc Gdynia Industry. Ale poza leciutką tremą, są we mnie duże oczekiwanie na ten festiwal i rodzaj podniecenia. Bo już za chwilę oddajemy ten festiwal widzom. I mam nadzieję, że widzowie będą się razem z nami cieszyć z tego, co dla nich w tym roku przygotowaliśmy.

Obejrzała pani prawie 60 filmów, które nadesłano do konkursu głównego. Nie mogę się więc powstrzymać od pytania, co polskim filmowcom w duszy gra? Czym żyje teraz polskie kino?

Tegoroczne kino jest niezwykle różnorodne: stylistycznie, gatunkowo, ale też przede wszystkim tematycznie. Mówi o tych kwestiach, które nas na co dzień nurtują, o których często rozmawiamy. Ale też zaprasza na historie niezwykle osobiste, czasami wręcz intymne. Takim wydarzeniem artystycznym, moim zdaniem, będzie nowy film Doroty Kędzierzawskiej „Sny pełne dymu” z niezwykłą rolą Krzysztofa Globisza.

PRZECZYTAJ TEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Trójmiejskie akcenty w filmach, które powalczą o Złote Lwy

To jego powrót do filmu po latach ciężkiej walki o życie.

Byłam pod ogromnym wrażeniem, jak wiele sam Globisz nam w nim od siebie daje. Jak bardzo się przed nami w wielu sytuacjach odsłania. To film, który na pewno zapisze się w historii polskiego kina.

„Sny pełne dymu”
„Sny pełne dymu”

Czyli z jednej strony mamy kino osobiste, a z drugiej mocno wybrzmiewa kino historyczne, które też jest różnorodne. Zachęcam do pochylenia się w tym roku nad tym tematem i rozmawiania o tym, jak kino historyczne obecnie w Polsce wygląda, ale też jak powinno wyglądać.

Przypomnijmy, wśród 16 filmów w konkursie głównym kilka dotyczy naszej historii.

One też są różnorodne, zaczynając od filmu „Kos” Pawła Maślony, który mnie osobiście zaskoczył niezwykłym podejściem do tematu, dopracowaniem i swoim przekazem. Myślę, że właśnie „Kos” jest wspaniałym punktem wyjścia do rozmowy o polskim filmie historycznym.

PRZECZYTAJ TEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni czas zacząć
„Kos”
„Kos”

Przywołam też inne tytuły z tego gatunku, które znalazły się w konkursie głównym: „Figuranta” Roberta Glińskiego i „Raport Pileckiego” Krzysztofa Łukaszewicza, także bardzo różne.

Trochę obawiam się „Raportu Pileckiego”, bo wiem, że my takiego kina o bohaterach narodowych nie potrafimy robić. Że nam zazwyczaj wychodzą bogoojczyźniane gnioty.

Tym bardziej warto o tym rozmawiać. A z innej strony, chciałabym, żebyśmy pamiętali o tym, że nasz festiwal to także filmy krótkometrażowe. Tu, w Gdyni, konkurs krótkiego metrażu też ma długą tradycję i się bardzo liczy.

PRZECZYTAJ TEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Co polskim filmowcom w duszy gra?

To tu wyłuskuje się reżyserskie talenty.

Podkreślam, że kino krótkie to podobna opowieść jak przy pełnym metrażu, ale moją uwagę często zwracają też większa odwaga młodych reżyserów i ich ostrzejsze spojrzenie.

Młodzi filmowcy nie boją się, nie kalkulują, wypuszczają się w nowe obszary i sprawdzają się w nich. To twórcy, których pełnymi metrażami za kilka lat będziemy się zachwycać. Ale już dziś ich filmy zasługują na dużą uwagę i pogłębioną dyskusję w Gdyni.

Wśród tych 25 filmów krótkometrażowych są obrazy nagrodzone na innych festiwalach, jak chociażby film z motywem Lecha Wałęsy pt. „Być kimś”.

Zgłoszono 140 filmów do tego konkursu, a wybraliśmy 25. I, proszę mi wierzyć, to był bardzo trudny wybór. Trudniejszy niż w przypadku selekcji filmów pełnego metrażu, gdzie wybieraliśmy z mniejszego zestawu. Żal mi wielu tytułów krótkiego metrażu, które się nie zmieściły w konkursie, a które z wielu powodów zasługują na to, żeby je pokazać i rozmawiać o nich.

Nie żal pani dwóch filmów, o których jest w tej chwili głośno, a których w Gdyni nie będzie? Myślę o „Zielonej granicy” Agnieszki Holland i „Kobiecie z…” Małgorzaty Szumowskiej? One na pewno wywołałyby szeroką dyskusję. A przecież festiwal jest od tego.

Ogromnie mi żal, że nie zobaczymy w Gdyni tych dwóch ważnych filmów. Rozmawiałam z producentami obu tytułów, pytając o ich plany związane z tymi filmami, i każdy zapewnił mnie, że oba zostaną zgłoszone do konkursu na gdyńskim festiwalu w przyszłym roku. Musimy więc poczekać. Być może ta dyskusja wokół nich już nie będzie tak gorąca, jak teraz, ale myślę, że każdy z tych filmów będzie miał szansę jeszcze wybrzmieć za rok.

Nowym cyklem festiwalu jest Mistrzowska Piątka. To pani pomysł. Ale brakuje mi troszkę więcej takich festiwalowych nowości. Pewnego odświeżenia.

To teraz ja zadam pani pytanie: A czego pani brakuje?

Nie wiem, nie jestem od pomysłów.

Nową sekcją jest w tym roku Mistrzowska Piątka, do której filmy wybrali zaproszeni przeze mnie filmowcy. Już widzę, że ten pomysł się spodobał. Kilka dni temu dostałam SMS od kolegi, który napisał mi:

Dałaś czadu z Mistrzowską Piątką, będę na wszystkich spotkaniach.

Zaczynamy też odliczanie do pięćdziesiątej edycji festiwalu. Świętujemy także stulecie urodzin Waleriana Borowczyka. Ten twórca i jego kino – kilkanaście lat temu raczej zapomniane, obecnie doczekali się już pewnej dyskusji.

PRZECZYTAJ TEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. O tych aktorach będzie głośno

A sam Borowczyk rehabilitacji…

Trochę idziemy za daleko z tą rehabilitacją, bo to nie jest reżyser, przy którym można stawiać kropkę. To twórca, który wyprzedzał swój czas, wielki reżyser, niezwykle przy tym kontrowersyjny. Nie chcemy w Gdyni powtarzać tego, co najczęściej wybrzmiewa wokół Borowczyka. Proponujemy inne spojrzenie. Przywołujemy na festiwalu tylko jeden jego film – jedyny pełny metraż, który nakręcił w Polsce – „Dzieje grzechu”, który w dyskusjach o reżyserze wybrzmiewa, mam takie poczucie, najmniej.

Kiedy film „Dzieje grzechu” wszedł w Polsce na ekrany, obejrzało go osiem milionów widzów. Co istotne, to film z bardzo mocną kobiecą bohaterką. Dlatego my chcemy dyskutować także wokół pytania: Jak Walerian Borowczyk patrzył w swoim kinie na kobiety?

PRZECZYTAJ TEŻ: 48. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Allan Starski Oscara już ma, teraz czas na Platynowe Lwy

Wyjątkowa, jak sądzę, będzie dyskusja po filmie. Wśród osób rozmawiających o kinie Borowczyka będzie Kuba Mikurda – krytyk filmowy, autor świetnego dokumentu o tym reżyserze pt. „Love Express. Przypadek Waleriana Borowczyka”. W dyskusji wezmą też udział dwie silne i wyraziste kobiety: Agnieszka Szydłowska i Dorota Masłowska. Sądzę, że to będzie bardzo ciekawe.

Inną nowością jest Masterclass z Allanem Starskim, który poprowadzi operator Paweł Edelman. Zwykle w roli prowadzących występują krytycy filmowi, a nie twórcy kina. W tym roku w Gdyni to filmowcom postanowiliśmy zaproponować tę rolę. I tak, na przykład, z Janem P. Matuszyńskim o filmie „Nic śmiesznego” Marka Koterskiego rozmawiać będzie aktor Robert Więckiewicz. A z kolei po „Opętaniu” Andrzeja Żuławskiego – to film, który do „Mistrzowskiej Piątki” wybrała Agnieszka Smoczyńska, rozmowę poprowadzi Xawery Żuławski.

Bardzo świadomie budowałam cały program wydarzeń towarzyszących festiwalowi, tak żeby w nim wybrzmiewały wartości, pod którymi sama się podpisuję.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama