Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kaszubi – twarzą ku przyszłości. A jednak tu jesteśmy nadal – żyjemy i tworzymy swoją rzeczywistość

Kluczowym zadaniem, jakie dziś staje przed ruchem kaszubskim, jest to, aby nasze organizacje, na czele ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim, pozostały organizacjami w pełni obywatelskimi, autonomicznymi i samorządnymi, zdecydowanie stającymi w obronie reguł, zasad, wartości i ideałów demokratycznych.
Światowy Zjazd Kaszubów w Gdańsku, 2008 r.
Światowy Zjazd Kaszubów w Gdańsku, 2008 r.

Autor: Olek Knitter | Zawsze Pomorze

W kaszubskim myśleniu o przyszłości od dawna ukryty jest lęk – przed zaginięciem, utratą, odejściem do historii… Już ponad sto lat temu szerokim echem odbiła się książka pt. „Kaszubi giną”. Takich głosów było sporo i wcześniej, i później dużo. Ostatnio też ten pesymistyczny nastrój wrócił, gdy opublikowano wstępne wyniki ostatniego spisu powszechnego. Poniosło się smętne stwierdzenie: „jest nas mniej, a w ślad za tym pytanie: czy to wróży nasz koniec?”

Zdecydowanie jednak nie należy ulegać tym pesymistycznym nastrojom. Czasami powtarzam: giniem, giniem i zginąć nie możem… Ileż to już razy stawiano na nas, ba – my sami stawialiśmy na sobie – przysłowiową kreskę. A jednak tu jesteśmy nadal – żyjemy i tworzymy swoją rzeczywistość. Stając – zgodnie z wezwaniem Lecha Bądkowskiegotwarzą ku przyszłości.

Wielka zmiana, czyli co?

Jednym z powodów tego fatalistycznego nastawienia zdaje się być fakt, iż mamy kłopot ze zrozumieniem i akceptacją tego, że Kaszubi zmieniają się wraz z okolicznościami oraz kontekstem, w jakim przyszło nam żyć. A wokół nas świat zmienia się niezwykle dynamicznie. To, co się wydarzyło w ciągu minionych ponad trzech dekad, od przełomu demokratycznego w 1989 r., sprawiło, że społeczność kaszubska jest w dużej mierze inna niż była, dajmy na to, dwa pokolenia temu. Nie żyjemy bowiem jako społeczność na samotnej wyspie i nie jesteśmy odizolowani od tego, co się dzieje w świecie politycznym, w gospodarce czy w kulturze. Aby uświadomić sobie, w jak odmiennym w stosunku do wcześniejszych epok świecie przyszło nam żyć i aby ocenić właściwie wpływ czynników zewnętrznych, należy przywołać kilka z nich – i to pomimo tego, że wydają się nam one oczywiste, bo niekiedy o sile ich oddziaływania zapominamy.

PRZECZYTAJ TEŻ: Światowy Zjazd Kaszubów w Kartuzach. Spotkanie Kaszubów z całego świata!

Po pierwsze, w 1989 r. podjęliśmy wysiłek budowy demokratycznego państwa, które chroni prawa i wspiera kulturę mniejszości (ukoronowaniem tego były zapis w Konstytucji RP oraz ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym z 2005 r.). Do tego dodajmy odtworzenie samorządów od gminy po region (i połączenie całych Kaszub w jednym województwie). Następnie rozwój kaszubskiej edukacji i nauki, ogromne zmiany gospodarcze oraz te w sferze infrastruktury. A jeszcze procesy migracyjne, rewolucje technologiczne (nie tylko w sferze komunikacji), które współgrały ze zmianami pokoleniowymi… Wymieniać można by znacznie dłużej – choćby odwołując się jeszcze do tego wszystkiego, co wydarzyło się w minionych latach w kulturze, a chyba wypada się zgodzić ze stwierdzeniem, że tylu wydarzeń, działań, inicjatyw i dzieł, ile pojawiło się w okresie po 1989 r., nigdy wcześniej nie było.

Kaszubskie życie pulsuje dziś energią i pomysłami. Zaangażowana weń jest ogromna liczba: szkólnych i animatorów, działaczy i twórców, uczałich i dziennikarzy, ludzi kultury i biznesu, samorządowców i nawet polityków. To idzie w setki, jeśli nie tysiące. A z każdą z tych osób związane są działania, projekty, organizacje, instytucje. Niekiedy używam wręcz porównania, że kaszubskie życie (społeczne, kulturalne, edukacyjne, polityczne itd.) jest jak ogromny, tętniący i naładowany energią rój, stale zresztą się przekształcający.

Oczywiście, to nie oznacza, że nie ma problemów, że nie bywamy zawiedzeni miałkością różnych projektów, brakiem zaangażowania, egoizmem działaczy, nijakością „produktów twórczych” itd. Ale taka jest specyfika życia społecznego – gdy się mu przyglądamy, zawsze jedno oko się śmieje, a drugie płacze.

Co się dzieje w ruchu kaszubsko-pomorskim?

Myślenie o tym, co nas czeka, stało się centralnym punktem nowego projektu uruchomionego przez Instytut Kaszubski pod nazwą etnotank.pl. Skupiamy się nad tym w ramach pierwszego w Polsce foresightu etnicznego „Kaszubi 2050. Scenariusze przyszłości”. Do dyskusji będziemy zapraszali wszystkich tych, którym takie myślenie o przyszłości jest bliskie. Już teraz jednak zdiagnozowaliśmy sobie szereg wyzwań wraz z ryzykami, które one generują.

Część z nich związana jest z tym, co się dzieje i może dziać w samym ruchu kaszubsko-pomorskim oraz w edukacji i kulturze. W tym pierwszym przypadku ostatnie lata przyniosły głębokie zmiany, które określam mianem pluralizacji i etnicyzacji. Ruch bardzo się zróżnicował – powstały nowe organizacje: branżowe (np. naukowe i edukacyjne), lokalne, środowiskowe, związane z orientacjami ideowymi itd. Etnicyzacja zaś oznacza, że w ostatnich latach nastąpił silny zwrot w stronę kaszubskości, tak jak jest ona w danej organizacji i gronie działaczy definiowana.

PRZECZYTAJ TEŻ: Cztery damy, czyli Baśka, i gonienie świnki do chlewa, czyli Buczka

Światowy Zjazd Kaszubów w Pucku, 2010 r.

Te procesy na pewno będą trwały, ale dochodzą nowe wyzwania. Jedno z nich wiąże się z tendencją, zwłaszcza w młodym pokoleniu, do deinstytucjonalizacji. Można to określić: nie organizacja, a asocjacja. Czyli nie chcemy tworzyć organizacji, lecz skupiamy się na działaniu, na realizacji projektów ad hoc. Dzisiaj przy takim projekcie, jutro przy innym, ale bez budowania trwałych struktur. To wiąże się ze zmianą mentalną i technologiczną, tworząc nowe realia w działaniach ruchu kaszubskiego.

Dzieje się tak m.in. dlatego, że formuła aktywności dawnych organizacji jest mało atrakcyjna dla młodych. Postrzegają oni niekiedy nasze organizacje jako zrytualizowane, zamknięte, wsobne, niepodejmujące nowych tematów i unikające nowych form aktywności. A do tego uważają je za niekiedy nadmiernie uwikłane w środowiskowe (w tym polityczne) spory. Ba – wręcz za „usłużne politycznie”.

Dziś ruch kaszubsko-pomorski jest niezwykle złożoną strukturą organizacyjną. Jesteśmy zarówno etniczni, jak i regionalistyczni. To organizacje lokalne, regionalne, ale też działające w wymiarze krajowym i międzynarodowym. Możemy o sobie powiedzieć, że jesteśmy ruchem „wiekowym” (organizacją dawną i „dojrzałą”), ale musimy też starać się być „aktualną” (młodą i nową). Skupioną na tym, co tu i teraz (czy wystarczająco?), ale też na dziedzictwie i pamięci. Zdolną do skoordynowanych działań (od gminy po cały kraj), a przy tym zdecentralizowaną i bardzo zróżnicowaną pod niemal każdym względem. Zarazem jesteśmy ruchem mniejszościowym, co oznacza, że ciągle skupionym na emancypacji Kaszubów i działaniach antydyskryminacyjnych.

Pluralizm dotyka wszystkich sfer: tożsamości, identyfikacji, biografii, pochodzenia, poglądów… To jednak oznacza, że podkreślać musimy swoją niezależność, autonomiczność, podmiotowość. Co wyrażać się powinno w zdolności do wypowiadania się w ważnych sprawach publicznych. A tymczasem, mam wrażenie, że jesteśmy „milczącym kolosem”. Czy pluralizm ma oznaczać, że nie jesteśmy w stanie sformułować własnej i wspólnej (!) opinii w kwestiach kluczowych dla naszej społeczności i naszego państwa? Jeśli tak, to rodzi się pytanie, po co komu takie organizacje?

Edukacja i kultura jako kluczowe wyzwania

Jeśli idzie o edukację, to kluczowym wyzwaniem nie jest dziś rozwój ilościowy, choć kolejne deformy systemu edukacji i zmiany strukturalne, które ze sobą niosą, uderzają także edukację kaszubską. Najważniejsza są jej jakość oraz pytanie, czy obecna edukacja przyczynia się do wzmocnienia tożsamości i kompetencji kulturowych młodych Kaszubów (i ich rodzin)? Nie mamy na ten temat rzetelnej wiedzy – opieramy się na intuicji i wyobrażeniach, bo brakuje nam badań. Ryzyko polega zaś na tym, że będziemy mieli świetnie rozwiniętą, kosztowną sieć edukacyjną, ale jej efekt będzie marny. 

Podobnie jest w kulturze, która dysponuje ogromnie rozbudowaną i coraz lepiej wyposażoną infrastrukturą: domy kultury, biblioteki, świetlice wiejskie, muzea i izby pamięci, szkoły animujące działania kulturalne, ale też galerie, studia nagraniowe, sklepy internetowe, wydawnictwa i co tylko jeszcze wymyślimy. O „urobku” kultury niech świadczą liczne: nagrania, wystawy, produkowane filmy, przeglądy, koncerty, debaty, festiwale, wydawane książki itd. Ale z drugiej strony, mamy wrażenie, że w tej „nadprodukcji” brakuje nam dzieł wybitnych, wyrastających ponad przeciętność. Dodatkowo pojawia się ryzyko „produktywizacji” kultury, skłonności do jej „monetyzacji”, wykorzystywania tak dalece, że przestaje być czymś autentycznym, a tym samym ważnym dla Kaszubów.

PRZECZYTAJ TEŻ: Oby Zjazd Kaszubów wzmocnił poczucie wspólnoty

Światowy Zjazd Kaszubów w Pucku, 2010 r.

Jest też jeszcze inne ryzyko – czegoś, co można by nazwać kaszubskim wariantem „wojen kulturowych”, które przychodzą z zewnątrz, ale mogą mieć swój lokalny wymiar. Dotyczy to rosnących napięć światopoglądowych. Stereotypowo postrzegamy Kaszubów jako tradycjonalistów, przywiązanych do religii i Kościoła. Ale ten konserwatywny model nigdy nie był powszechny, a przede wszystkim nie przeszkadzał nam w minionych latach być ruchem prawdziwie pluralistycznym, co dzisiaj niektórym przychodzi akceptować z trudnością.

Dzisiaj jednak wyraźnie widzimy, jak zaczyna się ten „konserwatywny monolit” kruszyć pod wpływem procesów modernizacyjnych. Nie brakuje w środowiskach kaszubskich osób o bardzo progresywnym podejściu do życia, co wiąże się też ze zmianą pokoleniową. To musi rodzić napięcia. Pytanie – jak sobie z tą zmianą poradzimy?

Co jeszcze?

Jest, oczywiście, także szereg innych wyzwań, choćby związanych z ekologią, zmianami środowiskowymi, użytkowaniem przestrzeni (często, niestety, niszczeniem krajobrazu, na co zwraca uwagę powstały niedawno Instytut Ochrony Krajobrazu Pomorza). Kwestie ekologiczne i środowiskowe będą poważnym problemem w nadchodzących latach. Związane to będzie choćby z planowanymi wielkimi inwestycjami (atomówka i rozbudowa sieci energetycznych!), presją na jeszcze większe pozyskiwanie żwiru (Kaszuby już wyglądać zaczynają w niektórych miejscach jak wielkie „ryjowisko”), wycinaniem lasu (deforestyzacja), kolejnymi falami upałów i suszy. Do tego dodajmy rosnącą presję masowej turystyki oraz rozwój infrastruktury transportowej – kolei i dróg (np. Trasa Kaszubska i obwodnica metropolitalna).

PRZECZYTAJ TEŻ: Umacnianie tożsamości i jedności, czyli historia zjazdów Kaszubów na Pomorzu

Te ostatnie wiążą się z procesem suburbanizacji, ta zaś łączy się z ruchami migracyjnymi. Kaszuby już dziś, pod względem osadniczym, w niewielkim stopniu przypominają te sprzed trzech dekad, a ten proces będzie jeszcze przyspieszał, łącząc się z pogłębiającą się wielokulturowością, bo migracje osiedleńcze nie będą już tylko z metropolii czy Polski, ale też spoza granic kraju. To zupełnie nowe wyzwania, które niosą konieczność wypracowania nowej formuły wielokulturowej obywatelskiej wspólnoty regionalnej.

Światowy Zjazd Kaszubów w Bytowie, 2009 r.

Do tego dochodzą w oczywisty sposób zmiany demograficzne – owszem, Kaszuby są nadal „młode”, ale proces starzenia widać także u nas. A kluczowa jest tu nierównowaga tych procesów w poszczególnych częściach Kaszub. Podczas gdy jedne, pod wpływem wysokiego nadal przyrostu naturalnego oraz ruchów migracyjnych, „puchną” ludnościowo, to inne części się wyludniają i gwałtownie starzeją. To zupełnie nowe realia, z którymi trzeba sobie poradzić, np. w polityce publicznej.

Demokracja ma znaczenie dla przyszłości Kaszubów

Wielkie zmiany zaczęły się wraz z przełomem demokratycznym. Oznaczały one nie tylko swobodę życia politycznego i stworzenie systemu samorządowego, ale także wolność gospodarowania, możliwość samoorganizacji, nieskrępowanego wyrażania opinii, prawo do protestu bez obawy, że państwo wykorzysta cały swój aparat, aby uderzyć w obywateli. Oznaczały też pluralizm mediów i wolność debaty publicznej.

Trzeba mocno podkreślić, że dziś każda z tych demokratycznych swobód i zasad staje pod znakiem zapytania. Mamy do czynienia z silnym ruchem recentralizacyjnym, uderzającym nie tylko w samorządy, ale i podważającym samą ideę samorządności. Mamy rosnącą opresyjność państwa, które nie waha się przed podejmowaniem działań dyskryminacyjnych, skierowanych wobec wybranych mniejszości (przykładem jest to, co się stało z edukacją mniejszości niemieckiej). Debata publiczna zamienia się w ciąg nienawistnych monologów, a pluralizm mediów jest nieustannie podważany. Można tę wyliczankę, niestety, wydłużać, a systematyczne osuwanie się Polski w rankingach demokratyczności państw jest smutnym memento.

Dlaczego to jest ważne dla nas, Kaszubów? Bo to, co określamy upodmiotowieniem etnicznym i obywatelskim, z których jesteśmy dumni, może się w pełni zrealizować tylko w państwie demokratycznym, praworządnym i samorządnym. Tylko też w takim będziemy mogli zmierzyć się z wyzwaniami, które przed nami stoją. Bo będzie szansa na uniknięcie oligarchizacji życia gospodarczego, na kontrolę władzy, na utrzymanie praw mniejszości, na uniknięcie narzucania nam jednej wersji pamięci i tożsamości itd.

Dlatego kluczowym zadaniem, jakie dziś staje przed ruchem kaszubskim, jest to, aby nasze organizacje, na czele ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim, pozostały organizacjami w pełni obywatelskimi, autonomicznymi i samorządnymi, zdecydowanie stającymi w obronie reguł, zasad, wartości i ideałów demokratycznych. Bo tylko w demokratycznym, praworządnym, samorządnym i tolerancyjnym kraju będziemy mogli rozwijać i chronić naszą kulturę. TYLKO w takim.

Autor jest profesorem UG, socjologiem i historykiem, a także prezesem Instytutu Kaszubskiego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama