Pierwszy kalendarz Lindner zrobiła firma z Tczewa
Pierwszy w kraju kalendarz promujący... trumny przygotowała na zlecenie producenta tczewska firma Smartfotos. Już wtedy zestawienie trumien z roznegliżowanymi dziewczętami jednych szokowało, innych oburzało, a jeszcze inni - po obejrzeniu zdjęć - uważali, że nie warto zawracać sobie taką publikacją głowy. Czy to postrzeganie kalendarzy Lindnera się zmieniło? Sądząc po zainteresowaniu, jakim cieszą się kolejne edycje, najwyraźniej tak.
Kalendarze Lindner. Trumny i nagie modelki [ZDJĘCIA +18]
Kalendarz Lindner, czyli erotyka i trumny
Zapytany wówczas o połączenie trumien z elementami erotyki Bartłomiej Lindner, ówczesny menedżer marketing z firmy Lindner, stwierdził, że nie widzi w takim potraktowaniu niczego złego. Pomysł zaczerpnął z Włoch. Tam taki kalendarz wydano już w 2001 lub 2003 roku. Podkreślił, że atrakcyjne kobiety, delikatne akty erotyczne są stosowane w promocji każdego produktu, więc dlaczego nie trumien? Producent zdawał sobie sprawę, że zestawienie jest kontrowersyjne. Wywołało dyskusję i o to firmie chodziło.
Tak firma Lindner promuje swój kalendarz na 2025 rok:
„Nie ma sztuki bez nagości. Nagość jest nierozerwalnie związana ze światem sztuki. To nagość budzi w odbiorcach niezwykłe emocje. To przecież podczas wystawy Modiglianiego w 1917 roku policja musiała rozganiać tłum, który był zbulwersowany obrazem „Akt leżący”. To przez obraz „Maja naga” Goya w 1800 roku był przesłuchiwany przez inkwizycję. To nagie kobiety na obrazie Picassa „Panny z Avinionu” były pierwszym, kubistycznym obrazem Picassa. Obrazem, który zmienił malarstwo na zawsze. To obraz Courbeta z 1866 roku pod tytułem „Pochodzenie świata” bulwersuje i zachwyca nawet dzisiaj. Nagość, która już nie bulwersuje, to na przykład „Narodziny Wenus” Botticelliego. Nagość została oswojona dla świata sztuki. To klasyka. To ikony malarstwa. Produkty firmy Lindner oraz Kalendarz Lindner 2025 to: NOWA KLASYKA. NOWE IKONY. ”
Przyglądając się kalendarzom firmy Lindner, okazuje się, że praktycznie każde kolejne wydanie wzbudza sporo emocji. Czy z roku na rok trudniej jest firmie znaleźć inny, a równie intrygujący, motyw na promowanie produktów?
"Mam pomysłów do końca świata"
- Wręcz przeciwnie – mówi dla "Zawsze Pomorze" Robert Trojanowski, dyrektor artystyczny kalendarza Lindner 2025. - Nie jest trudniej, jest coraz łatwiej. Każdy, kolejny kalendarz otwiera nowe drzwi, nowe skojarzenia. To przypomina trochę podróż statkiem w kierunku nieznanych lądów. Na tej „mapie” mamy już zaznaczone rejony, gdzie byliśmy, ale jeszcze tyle przed nami do odkrycia. To fantastyczna, fascynująca podróż. Tym bardziej, że mam obecnie cudowną załogę, z którą mogą płynąć dookoła świata. Odpowiem tak - jako dyrektor artystyczny, który wymyśla i produkuje kalendarz od A do Z - mam pomysłów do końca świata! I o jeden dzień więcej.
Robert Trojanowski wyjaśnia, że przez lata zapraszał do współpracy różnych fotografów i fotografki, aby jak najlepiej przenosili jego wizję i ideę kalendarza na papier.
Kalendarz Linder 2025 ma być odważniejszy
Czy jednak tak bezpośrednie epatowanie nagością jest rzeczywiście potrzebne, aby wypromować produkowane przez firmę trumny?
- Wręcz przeciwnie! Od kilku lat każda, kolejna edycja była coraz bardziej „zakryta” - wyjaśnia Trojanowski. - Walczyłem o to, bo były to czasy #Metoo i zmieniła się wtedy optyka, spojrzenie na nagość... Ale znów czasy się zmieniły, czego pięknym dowodem jest świat mody. Obserwuję bardzo uważnie trendy i widać, że coraz odważniej kobiety prezentują swoje wdzięki, bo tego chcą, bo są wolne, bo mają do tego prawo. Musimy iść z trendami - tegoroczny kalendarz rzeczywiście, po kilku latach ukrywania, będzie odważniejszy!
Modelkami do kalendarza na 2025 rok były: Monika Bikowska, Klaudia Klis i Karina Kania.
Ocieplić wizerunek Kostuchy
Robert Trojanowski, podkreśla, że Kalendarz Lindner to nie tylko nagość i trumny, to także idea - np. zrywanie ze średniowiecznymi przyzwyczajeniami, bo „ciągle pokutuje w nas strach przed panią z kosa - boimy się tego, co stworzono w średniowieczu. - Dlatego w kalendarzu 2017 wymyśliłem, ze... "ocieplimy" wizerunek Pani Śmierci, zerwiemy z Kostuchą..”
Tradycja polskiej wsi i bajka dla dorosłych
- W roku 2019 zrobiłem kulturowy miks, gdzie na projektach, moich szkicach, a później na zdjęciach połączyłem obrazy, filmi i rzeźby - te najbardziej znane, klasyczne, ikoniczne motywy ze świata sztuki, połączyłem w jedna kompozycję. Dodałem mocne kolory. Powstała z tego nowa jakość, coś unikalnego – opowiada dyrektor artystyczny. - Rok 2020 - to jak raj, powrót do natury... zresztą tytułem tamtego kalendarza: Ostatni dzień przed końcem świata, przewidziałem nadchodzącą pandemię. Z kolei rok 2024 to nawiązanie do polskiej wsi, tradycji, obyczajów i demonów z tamtych czasów, demonów dosłownych (bestiariusz słowiański), oraz demonów związanych z obyczajami dotyczącymi kobiet... Oczywiście stworzyłem w tym kalendarzu bajkę, ale była to bajka dla dorosłych...
Napisz komentarz
Komentarze