Janusz Przymanowski, autor „Czterech pancernych”, wprowadzając do załogi Rudego nową postać – wesołkowatego prostaczka, dał mu stosowne nazwisko – Czereśniak. Cóż przy dzisiejszych cenach czereśni – 260 zł za kilogram, Czereśniak brzmi niczym Złotopolski. Albo Glapiński.
Sytuacja za naszą wschodnią granicą każe raczej z niepokojem patrzeć w przyszłość, niż oglądać się wstecz. A jednak zdarzyło mi się ostatnio zagłębić się w nie tak znowu odległą przeszłość, za sprawą książki „Odpryski. Subiektywna kronika dwudziestolecia 2001-2021” Ireneusza Gębskiego.
W 399 p.n.e. ateński sąd ludowy skazał Sokratesa na śmierć za to, że ten wyznawał nie tych bogów, co trzeba. Skazany, choć do wykonania wyroku pozostawiono mu 30 dni, podczas których mógł łatwo dać nogę, zademonstrował swoją lojalność wobec państwa, wypił podaną mu cykutę i wydał ostatnie tchnienie w otoczeniu zrozpaczonych przyjaciół i uczniów. Politycy Solidarnej Polski nie są aż tak radykalni, choć wielu z nich karę śmierci popiera.
Gdyby urządzić ranking największych politycznych zbrodniarzy wszech czasów, duże szanse na zwycięstwo miałby niepozorny kambodżański nauczyciel Saloth Sar, bardziej znany jako Pol Pot. W ciągu niespełna czterech lat (1975-79) rządów terroru Czerwonych Khmerów, którym przewodził, doprowadzono do śmierci około półtora-dwóch milionów ludzi, z czego 60 procent zostało zamordowanych bezpośrednio w egzekucjach. W liczbach bezwzględnych to oczywiście mniej niż wynosiła liczba ofiar Stalina, Hitlera czy Mao Zedonga, ale procentowo stanowiło to mniej więcej jedną czwartą mieszkańców Kambodży.
Zapowiadając przed laty Budapeszt nad Wisłą, Jarosław Kaczyński prawdopodobnie nie zdawał sobie do końca sprawy, jak precyzyjnie to określenie oddaje sytuację partii rządzących w Polsce i na Węgrzech. W samym Budapeszcie, podobnie jak w Warszawie i niemal wszystkich dużych miastach w Polsce, populiści nie mogą liczyć na wyborcze zwycięstwo. Te – w skali kraju – zapewniają im głosy na wsi i w mniejszych ośrodkach. Tak było i w przypadku spektakularnego niedzielnego tryumfu, jaki Orban i jego Fidesz odnieśli nad zjednoczoną opozycją.