Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Globus Polski. Zakaz, który służy... większej wolności

W 399 p.n.e. ateński sąd ludowy skazał Sokratesa na śmierć za to, że ten wyznawał nie tych bogów, co trzeba. Skazany, choć do wykonania wyroku pozostawiono mu 30 dni, podczas których mógł łatwo dać nogę, zademonstrował swoją lojalność wobec państwa, wypił podaną mu cykutę i wydał ostatnie tchnienie w otoczeniu zrozpaczonych przyjaciół i uczniów. Politycy Solidarnej Polski nie są aż tak radykalni, choć wielu z nich karę śmierci popiera.

W każdym razie, w złożonym przez nich do Sejmu projekcie zmiany Kodeksu karnego, za obrazę uczuć religijnych grozi kara jedynie trzech lat więzienia. Przewiduje on za to coś, na go zmyślni Ateńczycy nie wpadli: do paki będzie można też trafić za wypowiadanie niepochlebnych opinii o kapłanach. Pytanie o to czy od tamtego czasu ludzkość, a przynajmniej ta jej część, która zamieszkuje dorzecze Wisły, poczyniła postęp myślowy – pozostaje zatem otwarte. Co na pewno łączy chłopców Anytosa (polityk, który stał za skazaniem Sokratesa) i chłopców Ziobry, to fakt, iż jedni i drudzy używali argumentów religijnych do uzyskania czysto politycznych korzyści. W przypadku Anytosa chodziło podobno o to, że słabo znosił on krytykę, jaką wobec jego rządu kierował najmądrzejszy z ludzi. W przypadku SP to raczej taktyka na wypadek, gdyby Zjednoczona Prawica w którymś momencie się jednak rozpękła na dobre.

Wdzięczność kleru, szczególnie w niedzielę wyborczą, wiele może znaczyć dla partii, której samodzielne notowania sondażowe plasują się gdzieś poziomie słuchalności radiowej Trójki.  

Zupełnie inną sprawą jest jednak logiczna aberracja, jaka stoi za uzasadnieniem tej propozycji. Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przekonuje, że ma ona na celu wzmocnienie swobody publicznego głoszenia poglądów. Sęk w tym, że chodzi o poglądy jednego tylko rodzaju, których pełną swobodę ma zapewnić… zakaz ich kwestionowania.

W tle jest jeszcze inna sprawa, która wyraźnie uwiera ministra sprawiedliwości. Chodzi o proces, jaki Sieć Obywatelska Watchdog wytoczyła fundacji Lux Veritas (tej od Tadeusza Rydzyka). Fundacja nie chciała udostępnić informacji o wydatkach poczynionych ze środków publicznych, a sąd nakazał by to zrobiła. Okazuje się, że dla niektórych ten wyrok, to naruszenie wolności wyznania. Czyżby uznawali, że zawartość tacy to największa tajemnica Kościoła?  

Takich, których nic nie powstrzyma przed poszerzaniem pola swoiście rozumianej wolności, jest w tym rządzie więcej. Minister Czarnek przepchnął w ub. roku tzw. „pakiet wolnościowy” dla wyższych uczelni, zabraniający wszczynać postępowania dyscyplinarne wobec akademickich hejterów, o ile ich wystąpienia są motywowane światopoglądem religijnym. Dzięki temu któregoś pięknego studenci mogą usłyszeć od swojego wykładowcy, że Ziemia jest płaska, szczepionki zawierają mikroczipy, a gejów należy leczyć elektrowstrząsami. A rektor będzie mógł mu co najwyżej zaproponować debatę. Albo herbatę, która – jak wiadomo – jest dobra na wszystko.

Wracając do roku niepańskiego 399: legenda głosi, że ostatecznie lud ateński, dręczony zbiorowym kacem po egzekucji Sokratesa, przepędził Anytosa. Naród polski do kaca jest przyzwyczajony, ale może kiedyś też otrzeźwieje na dobre. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama