Poprzez organizowanie wiejskich potańcówek Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi chce pokazać, szczególnie młodemu pokoleniu, wartość rodzimych tradycji oraz ponadczasowość jej elementów. Celem programu „Potańcówki Wiejskie” jest również wspieranie artystów i wykonawców w kultywowaniu muzyki tradycyjnej polskiej wsi.
Senator Jan Filip Libicki z Koalicji Polskiej nie ma wątpliwości:
– Sprawa jest bardzo prosta – mówi senator Libicki. – Prawo i Sprawiedliwość rządzi już niemal 8 lat. Gdyby w tym czasie zaproponowano tego typu program, to moglibyśmy prowadzić merytoryczną dyskusję na temat tego, czy warto to robić, czy też nie. Robienie tego programu na pięć miesięcy przed wyborami i to jeszcze skorelowanie – z tego co wiem – wpływu tych wniosków i konsumpcji przyznanych dotacji tak żeby to się wszystko kończyło tuż przed wyborami – to dla mnie oczywisty kontekst wyborczy. Widzę, że Prawo i Sprawiedliwość jest się w stanie złapać każdego narzędzia, które zapewni mu odpowiedni wynik wyborczy. Nie zdziwię się, jeśli mimo zaawansowanego wieku, pan prezes Kaczyński postanowi osobiście brać udział w tych potańcówkach, byle tylko zdobyć jeszcze parę głosów więcej. To jest narzędzie wyborcze i tak należy to traktować – podsumował senator Libicki.
Także senator Koalicji Obywatelskiej Ryszard Świlski uważa, że to element kampanii wyborczej.
– Myślę, że to nie jedyny element kupowania głosów – mów senator Świlski. – Pewne rzeczy stają się, szczerze mówiąc, niepoważne. Myślę, że Polacy widzą te działania i w sposób odpowiedni ocenią w październiku te rządy. Nie wiem, co jeszcze wymyślą – są potańcówki, a może jeszcze granie w warcaby, albo w kapsle itd., itd. Myślę, że dzisiaj ta władza widzi już, że miesiąc październik to ostatni miesiąc ich rządów. Zrobią wszystko żeby utrzymać się w tym rządowym siodle. My wierzymy, że szybko z tego siodła spadną.
CZYTAJ TEŻ: Obietnice prezesa. Czy politykom PiS uda się wejść dwa razy do tej samej rzeki i kupić wyborców?
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński zaprzecza opiniom, że program „Potańcówki Wiejskie” to element kampanii wyborczej PiS.
– Wszystko do czasu wyborów można sprowadzić do prowadzenia kampanii wyborczej – mówi poseł. – Przecież w tych potańcówkach mogą brać udział politycy, i z prawicy, i z lewicy, i z innej planety nawet. Nie widzę tutaj podstawowego zarzutu, że robimy to żeby wygrać wybory. Myślę, że to jest podobne do okresu dożynkowego, który też się zbliża. Ten też będzie przyciągał polityków z różnych stron. I dobrze, bo od tego jesteśmy żeby być blisko ludzi, wsłuchiwać się w ich problemy – czasem w bardzo poważnej, a czasem w mniej poważnej atmosferze.
Od zarzutów, że program „Potańcówki Wiejskie” jest elementem kampanii wyborczej odcina się sam Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi.
– Nie ma to żadnego związku z kampanią do parlamentu – zapewniła w rozmowie z TVN Elżbieta Osińska-Kassa z NIKiDW. – To odzew na apel gospodyń wiejskich i mieszkańców obszarów wiejskich.
Jak to będzie działać?
Nabór wniosków do Programu Potańcówki Wiejskie trwa do 16 czerwca. Wnioski można składać jedynie drogą elektroniczną (za pomocą generatora wniosków Witkac). W terminie od 19 do 23 czerwca przeprowadzana będzie ich ocena formalna, po niej ocena merytoryczna,która zakończy się 26 lipca. Na kilka ostatnich dni lipca jest zaplanowany proces akceptacji listy rankingowej oraz ogłoszenie wyników. A więc lud ruszy w tany w od początku sierpnia i będzie pląsać najdalej do października (kiedy prawdopodobnie odbędą się wybory).
CZYTAJ TEŻ: 800 plus zamiast 500 plus. PiS zapowiada waloryzację świadczenia
„Październik jako koniec okresu realizacji zadań, podyktowany jest z jednej strony zakończeniem naturalnego okresu na organizację tego typu inicjatyw, z drugiej zaś umożliwienie beneficjentom oraz Instytutowi przeprowadzenia ze starannością procesu sprawozdawczo-rozliczeniowego oraz zakończenie projektu z końcem 2023 roku" – czytamy w odpowiedzi Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi, nadesłanej na nasze pytanie o zbieżność trerminu dofinansowań z końcem kampanii wyborczej.
Prognozowana wysokość środków przeznaczonych na realizację Programu wynosi 500 tys. zł Maksymalna kwota dofinansowania to 10 tys. zł.
Wśród kryteriów, jakim podlegać będzie ocena wniosków wymienione są m.in.:
- wpływ na popularyzację kultury oraz transmisję międzypokoleniową lokalnych tradycji ludowych;
- kompleksowość i spójność koncepcji organizacyjnej;
- zaangażowanie społeczności lokalnej w realizację;
- współpraca z uznanymi, nagradzanymi w konkursach i przeglądach mistrzami tradycji (muzyka i taniec);
- obecność osób w lokalnych strojach ludowych – muzyków, osób zaangażowanych w realizację itp.;
- zapewnienie lokalnej gwary w zapowiedziach, programie, w repertuarze pieśniowym itp.
Szkoda, że tak późno
Elżbieta Piórkowska, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Modraki” w Borzechowie, w powiecie starogardzkim, przyznała, że to ciekawa oferta, ale spóźniona.
– Szkoda, że ten program tak późno ogłoszono – mówi pani Elżbieta. – Nawet nie mamy kiedy usiąść przy tej ofercie i ją przedyskutować. Tu konkurs, tam konkurs. W przyszłym tygodniu jedziemy na dwudniową konferencję do Gdańska. Potem w czerwcu Bitwa Regionów, Noc Kupały... Praktycznie najbliższych kilka miesięcy nie mamy już żadnych wolnych terminów. Takie informacje powinny pojawiać się na początku roku, kiedy planujemy działania na dany rok. Przygotowane na początku rok plany zostały oddane do gminy i to realizujemy – dodaje.
Praktycznie najbliższych kilka miesięcy nie mamy już żadnych wolnych terminów. Takie informacje powinny pojawiać się na początku roku, kiedy planujemy działania na dany rok.
Elżbieta Piórkowska / przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Modraki” w Borzechowie
Także Krystyna Gierszewska działaczka regionalna z Lignów Szlacheckich, w powiecie tczewskim przyznaje, że nie wie czy uda się skorzystać z tych środków.
– Nasze działania mamy zaplanowane już od dawna – mówi Krystyna Gierszewska. – Z drugiej strony wiejska potańcówka wymaga udziału kapeli. W naszej wsi takiej nie mamy. Nie mamy też typowego grajka ludowego. Jedynym wyjściem byłoby nawiązanie współpracy z jakimś zespołem regionalnym. Bo co to za potańcówka, jak kapela nie przygrywa do tańca.
Wojciech Górski, kierownik artystyczny kapeli kociewskiej Burczybas z Gniewu przyznaje, że pomysł na organizowanie potańcówek wiejskich mu się podoba.
– My bardzo często uczestniczymy i piszemy projekty pod kątem muzycznym – mówi Wojciech Górski. – Wśród takich wydarzeń są, m.in. potańcówki wiejskie, czy spotkania z folklorem i to nie tylko na Kociewiu, także na Kaszubach. Gdyby ktoś chciał zorganizować taką potańcówkę to może na nas liczyć. Jak to kapela Burczybas. No bo przecież, jak potańcówka, to musi kapela zagrać i to najlepiej na żywo, w strojach żeby to miało przysłowiowe ręce i nogi.
Napisz komentarz
Komentarze