Numer świąteczny, więc i temat świąteczny. W tym roku, niestety, zapachu bożonarodzeniowych wypieków nie będziemy wdychać tak beztrosko, jak zazwyczaj. Dla wielu osób przeszkodą nie do przejścia są ceny masła, a dla innych racjonalność tej ceny, która każe dokonać innych niż nakazuje tradycja wyborów w zakresie świątecznego jadłospisu.
Po co obchodzimy święta
Zdawać by się mogło, że święta są rzeczą oczywistą, która funkcjonuje w naszej świadomości od czasu pierwszego poznania choinki, otrzymania pierwszych prezentów, a także od czasu pierwszego kontaktu z bożonarodzeniowym tortem pokrytym smacznym maślanym kremem zgodnym z preferencjami domu, w którym się wychowałeś.
Ja sam mam gdzieś zdjęcie z bardzo wczesnego dzieciństwa, które obrazuje organoleptyczne zapoznawanie się z maślanym tortem przy pomocy palca. Zdarzenie z drugiego roku mojego życia prawdopodobnie sprawiło, że do dziś smak maślanego kremu jest dla mojego mózgu sygnałem do wydzielania serotonin. Mimo przeżycia licznych kryzysów żywnościowych ubiegłego wieku, mimo zapoznania się wyrobami czekoladopodobnymi, mimo usilnych wysiłków współczesnych producentów chcących przekonać mnie do syntetycznych kremów smakujących nieomal tak samo niezależnie od nazwy.
Święta obchodzimy, bo tak robili nasi przodkowie setki lat. Święta obchodzimy, bo każdy z nas gdzieś w głębi głowy lub serca wierzy w zaświaty, w chóry anielskie, w betlejemski cud i w efekcie przenosi się do stajenki w Betlejem niekoniecznie dla wiary w narodziny Jezusa, która dla człowieka XXI wieku bywa często trudna do zaakceptowania, ale przede wszystkim dla oderwania się od szarej i nużącej codzienności, od cen masła i innych produktów żywnościowych, od przedświątecznego sprzątania i trzepania dywanów, od awantur z żoną o konieczność mycia okien, bo przecież nowo narodzony Jezusek nie może zaglądać przez brudne okno.
Święta obchodzimy dyskutując o tym, kto będzie siedział na lepszym miejscu. Nie obejdzie się bez napiętej dyskusji o sposobie krojenia warzyw na sałatkę (ja zawsze słyszę, że rąbię, choć z domu pamiętam grubszą kostkę niż ta, którą preferuje żona.
Mimo tych stresów każdy z nas chce czuć się kimś ważnym. Każdy z nas chce być bliżej cudu, bliżej misterium, by się ogrzać w jego cieple i dać wiarę, że celebruje coś o wiele lepszego niż szarą codzienność.
Postne i rozpustne
Nasza wiara w zaświaty, w których, jak wierzymy, znajduje się dobro i prawda, które na ziemi stało się swego rodzaju ewenementem rośnie. Ogarnia nas duch świąt. Nie przeszkadza mu to, że na oknach są smugi, a dywany są niedokładnie odkurzone, bo przecież nie da się ich wytrzepać na nieistniejącym już chyba śniegu, a ze względu na ceny z pobliskiego dyskontu przynieśliśmy znacznie mniej niż w poprzednich latach.
Radzę by odrzucić strach na bok. Cudownie przychodzący do nas Jezus, podobnie do chórów anielskich towarzyszących narodzeniu, nie zabłoci naszego dywanu.
Pamiętajmy, że Kacper, Melchior i Baltazar, Trzej Królowie, którzy niezależnie od pory dnia i nocy wyruszą do Betlejem na wieść o radosnym narodzeniu nie będą intruzami, których obawiamy się tak bardzo we współczesnej Europie.
Odłóżmy codzienne troski i zmęczenie, wyjrzyjmy przez okno w poszukiwaniu pierwszej gwiazdy niosącej dobrą nowinę i świętujmy mistycznie w rytm anielskiego śpiewu GLORIA IN EXCELIS DEO.
Koniecznie cieszmy się chwilą. Zgodnie z tym, co twierdzą antropolodzy i etnografowie, podkreślmy wagę dnia, wagę doniosłości Narodzenia Pańskiego biesiadowaniem. Zwyczajowo postnym w Wigilię, a nieco rozpustnym w dniach po niej następujących.
Wróćmy, więc do rozpusty. Niezależnie od tego, że masło kosztuje powyżej 10 zł za kostkę, co jest skandalem biorąc pod uwagę pogłowie bydła w Polsce.
Wróćmy do tortów.
W telewizji warto pokazać tort
W pierwszych dniach grudnia ukazała się książka „Posmakuj Kartuz i Szwajcarii Kaszubskiej”. W książce tej, za sprawą moich kontaktów z Karoliną Mierzejewską, wnuczką Marty Bystroń, którą wielu kojarzy z założenia zespołu pieśni i tańca „Kaszuby”, ale która jednocześnie była niezwykle doświadczoną gospodynią.
Dzięki Karolinie, od kilku lat mam możliwość obcowania z przepisami po jej prababci. 11 listopada, a więc tydzień po promocji książki miałem możliwość uczestniczenia w kręceniu odcinka niezwykle interesującej audycji kaszubskiej w telewizji regionalnej, „Tëde jo”, który był poświęcony książce o kulinarnym dziedzictwie regionu, ale i o tym, co pozostawiła nam Marta.
Z Karoliną Mierzejewską uzgodniliśmy (robiłem to jako osoba zbierająca przepisy do tego pięknego albumu), że w telewizji warto pokazać tort. W chwili, gdy o tym rozmawialiśmy, masło kosztowało nieco powyżej 6 złotych za 200 g kostkę, a więc jeszcze znośnie.
11 grudnia kosztowało znacznie więcej. Ale, czy to znaczy, że maślany tort przestał być istotnym elementem kaszubskich świąt? W żadnym razie.
W chwili, gdy piszę te słowa, słyszę w wiadomościach radiowych informację, że Rządowe Centrum Rezerw Strategicznych uratuje święte i interwencyjnie skieruje na rynek porcję mrożonego masła, która ma wpłynąć na obniżenie cen w okresie największego popytu tego podstawowego wszak tłuszczu konsumpcyjnego.
11 grudnia Karolina Mierzejewska przyjęła w swoim domu mnie i ekipę telewizyjną by pokazać to, czego nauczyła ją prababcia.
Jako wielbiciel maślanych tortów czekałem na ten pokaz z niecierpliwością i okazało się, że było warto. Było warto, bo jedną z pierwszych czynności wykonanych przez Karolinę było założenie fartuszka kuchennego po prababci Marcie.
Główny składnik: serce
Czekacie na przepis na tort Karoliny? Nie, zanim dowiecie się tego, jak go robiła muszę powiedzieć, że Karolina opowiadała o swojej prababci i powiedziała ważną rzecz – robiąc tort, bądź inne pożywienie dla ludzi wkładaj w nie serce. I to jest chyba najważniejszym przesłaniem na święta – Przygotowując święta, włóż w nie serce.
Kolejną ważną prawdą przekazaną nam przez Karolinę było to, że robiąc tort warto używać najlepszych składników, bo to od ich jakości będzie zależeć smak tortu. Warto też stosować zaawansowane metody, jak dla przykładu ucieranie masła z żółtkami dla uzyskania bardziej puszystej konsystencji tortu, a następnie bardzo delikatne wprowadzanie do tej masy dodatku smakowego, by puszystość zachować.
Świąteczne wydanie nie pozwala na opisywanie sposobu wykonywania samej bazy biszkoptowej, ale musi być wystarczająco elastyczne by za Karoliną przekazać kolejną prawdę mówiącą, że biszkoptowe blaty powinny być dobrze nasączone domowym ponczem o ulubionym smaku, a następnie pokryte maślanym kremem tak delikatnie, jak delikatnie chcielibyśmy być masowani dla osiągnięcia relaksu po ciężkim dniu. Cały czas chodzi przecież o zachowanie puszystości kremu.
Wygładzanie ścian powinno odbywać się dzięki płynnemu ruchowi obrotowemu talerza, do którego przyłożymy blaszaną szpachelkę, a wierzchu długą szpatułką.
Nie pytajmy o cenę
Święta to uroczystość szczególna, która wymaga specjalnej oprawy. Warto więc wykonać ozdoby, które dla przykładu mogą przyjąć formę kwiatów ułożonych wokół skraju tortu. Taka klasyczna forma jest o niebo lepsza od tej, którą spotkamy w przypadku tortów wykonywanych masowo dla marketów. Ułożenie gotowych ozdób z imitacji marcepanu lub wykonywanie nadruków nie ma nic z tęsknoty za sprawdzonymi czasami świąt spędzanych u babci. Świąt, które spędzaliśmy w tempie zwolnionym na tyle, że mogliśmy celebrować rodzinną atmosferę.
Pamiętajcie, by stół, na którym stanie maślany tort nie był miejscem politycznego sporu, szczególnie tych na temat winnych cenom masła, pytań o zarobki krewnych, których nie widzieliśmy od lat, czy też dociekliwego wypytywania, czy aby ostatnia panna w rodzinie przyjdzie za rok z kawalerem.
Widząc maślany tort babci skoncentrujcie się na świętowaniu, bo może tak być, że nawet nie zorientujecie się, kiedy anieli zamkną niebiosa, a my będziemy powtarzać pytanie o to, dlaczego wyszło nie tak powtarzając przy tym jak mantrę znamienne „Święta, święta i po świętach – kiedy one przeszły?”, czym dowiedziemy tego, że nie dla nas duch świąt, co oby się nie spełniło.
Napisz komentarz
Komentarze