Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Walentynki – święto zakochanych. Święty Walenty miał swoją wizję relacji młodych mężczyzn z kobietami

Od kilku lat, gdy przemyślałem natarczywość reklam publikowanych z okazji walentynek, twierdzę, że, w istocie, mając rok 2023 świętujemy nie pamięć rzymskiego lekarza i biskupa Walentego, a czcimy sprawność marketingowców i handlowców, którzy z wielką skutecznością już po świętach Bożego Narodzenia zaczynają przytłaczać zimowe barwy czerwienią serc wyprodukowanych z wszelkiego rodzaju materiałów.
serce
Co kryje się za świętem zakochanych? Niekoniecznie muszą się kojarzyć z czerwonymi barwami... Kto kocha, tak lubi...

Autor: Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne

Mało kto pamięta zaś, co legło u podstaw kultu Walentego, mało kto wie, kiedy żył i kim był. Przed 100 laty doznawał na Pomorzu wielkiej czci jako osoba święta, która pomagała w bardzo wielu chorobach.

Kim był św. Walenty?

Sięgając do żywotów świętych, dowiemy się, że Walenty z wykształcenia był lekarzem, który usłyszał głos Boga i oddał się posłudze ludziom. Źródła mówią, że Walenty żył w Cesarstwie Rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego, co datowane jest na III wiek. Wiadomo, że rzymianie mieli żyłkę do wojowania, więc dlatego zapobiegliwy cesarz dał się przekonać swoim doradcom, że tylko mężczyźni – bezżenni i bezdzietni, są dobrymi żołnierzami. W związku z tym, zabronił mężczyznom między 18. a 37. rokiem życia wchodzenia w związki małżeńskie.

Walenty, który sprawował wówczas godność biskupa, miał swoją wizję relacji młodych mężczyzn z kobietami, więc łamał zakaz i udzielał ślubów legionistom w wieku, niewątpliwie, prokreacyjnym.

PRZECZYTAJ TEŻ: Zapomniany chleb, woda i sól św. Agaty. Warto je mieć w domu, nigdy nie wiadomo, kiedy się przydadzą

Jak się można było spodziewać nie zyskało to aprobaty na dworze okrutnego Klaudiusza, więc Walenty stał się szybko rezydentem jednego z rzymskich więzień. Trudno powiedzieć, jak doszło do kontaktu z niewidomą córką jednego ze strażników, ale Walenty zakochał się w niej (wtedy nie obowiązywał jeszcze celibat) bez granic. Miłość ta musiała być tak krzepiąca, że jego oblubienica odzyskała wzrok.

Okrutny cesarz nadal był nieprzychylny miłości w sercach i głowach mężczyzn w kwiecie wieku, więc kazał zakończyć amory przez zabicie Walentego. Legenda głosi, że ojciec dziewczyny przyniósł z więzienia list podpisany: „Od Twojego Walentego”. Śmiertelne tortury zadano 14 lutego 269 roku.

PRZECZYTAJ TEŻ: Nie znasz sekretów kuchni kaszubskiej, nie nadużywaj słowa „kaszubski” do każdego dania

Kościół katolicki wspomina w liturgii św. Walentego na mocy decyzji papieża Gelazjusza I, za sprawą której jego wspomnienie obchodzone jest od 496 roku w dniu męczeńskiej śmierci Walentego, czyli 14 lutego.

Niezależnie od tego, że dziś to wspomnienie kojarzy się przede wszystkim z natłokiem tanich prezencików w kolorze czerwonym, w niedzielę poprzedzającą święto zakochanych tysiące par przybywają do bazyliki w Terni we Włoszech, by składać lub odnawiać wyznanie miłości przed relikwiarzem ze szczątkami świętego.

Jak czczono św. Walentego na Pomorzu?

Choć kult Walentego najbardziej rozpowszechnił się na obszarze południowo-wschodniej Polski, imię i wspomnienie tego świętego pojawiają się również w pracach znanych etnografów, którzy zajmowali się kaszubskimi obrzędami i obyczajami ludowymi.

Jak zapisała w 1933 roku w książce „Rok obrzędowy na Pomorzu” znakomita badaczka Pomorza Bożena Stelmachowska:

Św. Walenty doznaje czci na Pomorzu jako patron od różnych chorób. W Pucku i Gdańsku są w dniu św. Walentego odpusty, na które przybywa z całego Półwyspu Helskiego dużo rybaków. Dawniej przychodzili po lodach zatoki z dalekich okolic, przyjeżdżali też łódkami, obecnie przybywają pociągiem. Do św. Walentego przede wszystkiem ludność rybacka ma szczególne nabożeństwo i wierzy głęboko w skuteczność modlitw.

PRZECZYTAJ TEŻ: Śledź bałtycki. Kim właściwie jest ten gość? Najważniejsze to docenić jego smak

Wiarę we wstawiennictwo św. Walentego w zakresie prewencji chorób potwierdza też inny etnograf, Longin Malicki, który w swojej, wydanej w 1986 roku, książce „Rok obrzędowy na Kaszubach” napisał, że:

Znacznym szacunkiem na Kaszubach (podobnie jak na całym Pomorzu) cieszy się św. Walenty (14 lutego), uchodzący za patrona chorych, szczególnie na padaczkę. Uwydatnia się to głównie u przymorskiej ludności rybackiej.

Odpusty w dniu św. Walentego na Pomorzu

W cytowanym fragmencie tekstu Stelmachowskiej pojawia się istotna informacja, wskazująca na to, że w dniu św. Walentego odbywały się odpusty. Choć dziś traktowane są poważnie raczej wyłącznie w ośrodkach wiejskich, głęboko przywiązanych do tradycji, to kiedyś stanowiły istotny element życia ludzi. Oczywiście, odpust parafialny, który wiązał się z uroczystą mszą w intencji patrona parafii, po której można było sprawdzić, co przywieźli obwoźni handlarze, to jedno, ale odpust regionalny, ponadparafialny to zupełnie coś innego.

Stelmachowska podkreśla, że udział w odpuście był związany z wyprawą. Mniejsza o to, czy były to wyprawa piesza, rejs łodzią czy przejazd pociągiem, ludzie z niewielkich wsi trafiali do miasta. Mogli tam nie tylko uczestniczyć w samym odpuście i wnieść o wstawiennictwo zdrowotne (dziś powiedzieć można, że wykupywali swego rodzaju polisę zdrowotną), ale również znajdowali się w świecie, którego, z racji tego, że ich chałupa leżała na odludziu, za lasem, daleko od kolejowego szlaku, nie widywali często.

PRZECZYTAJ TEŻ: Szczodrok na Trzech Króli. Widzimy w nim szczęście, powodzenie i szczodry rok

Elementem tego świata były oczywiście towary dostępne w sklepach kolonialnych. Nie zapominajmy, że choć przez lata ukształtował się obraz zaradnej kaszubskiej gospodyni, która tak prowadziła gospodarstwo, by przez cały rok było samowystarczalne, w żaden sposób nie można sobie wyobrazić, że w przydomowym ogrodzie wyhodowała ona wszystkie rośliny. Był więc udział w odpuście okazją do dokonania zakupów rzeczy tak istotnych, jak: liść laurowy, ziele angielskie, które potrzebne były do przygotowywania nie tylko śledzia opiekanego w słodko-kwaśnej marynacie, ale również do nadania smaku zupom i często spożywanym daniom jednogarnkowym.

Nie zapominajmy o jednym z najważniejszych produktów, który był niezbędny przy każdej większej okazji, gdy na uroczystym stole lądowała kura w białym sosie. Oczywiście, mieszkańcy środkowych Kaszub powiedzą, że wystarczyło nazbierać w ogrodzie agrestu albo skorzystać z agrestu zamkniętego w słoju systemu Weck, ale na Rybakach lubiono i lubi się jadać ją z sosem zawierającym rodzynki, o które, z oczywistych względów, łatwiej było w mieście niż w sklepie w małej wiosce bądź w karczmie, bo przecież te pełniły też funkcję sklepów z podstawowymi produktami.

PRZECZYTAJ TEŻ: Tańczono, swawolono, zajadano, ale i popijano. Taki był dawniej udany karnawał na Pomorzu

Oczywiście, nie zapominajmy o dzieciach. Ich głównym obszarem zainteresowania były, z pewnością, łakocie. Choć matka pewnie robiła im domowe karmelki na patelni, to jednak kolorowe szklaki, sprzedawane na straganach, są nieustannym obiektem pożądania małych konsumentów. Ich podaż była, z pewnością, całkiem spora, biorąc pod uwagę, że na Kaszubach istniały liczne fabryki słodyczy.

Wyjazd na odpust mógł się skończyć dla panów wizytą w karczmie, w której mogli raczyć się jedzeniem innym niż, często codzienny, śledź z kartoflami. Do tego jedzeniem popchniętym do żołądka kuflem piwa lub stopką wódki.

Odpust odpustem, ale nie dość, że należało dać na tacę, to jeszcze trzeba było zapłacić za te wizyty w sklepach czy na straganach odpustowych. Tu – we wspomnieniach i pracach etnografów – mamy wiadomość, że w trakcie wizyt w mieście walutą obiegową nie musiał być pieniądz, a produkty z gospodarstwa, które zamieniano na inne potrzebne w domu.

Przysłowia o św. Walentym

W dalszej części swoich rozważań Stelmachowska zauważa, że powszechnie znanymi i powtarzanymi na Pomorzu były powiedzenia oraz przysłowia odnoszące się do pogody w dniach wspominania kluczowych świętych. W dniu poświęconym świętemu Walentemu, na podstawie pogody, prognozowano, jak długo może potrwać zima danego roku. Przysłowie to ma, per saldo, związek z naszymi zainteresowaniami kuchnią.

Święty Walenty, gdy odmrozi pięty –

Na wyżywienie wysprzedawaj sprzęty.

Co wiązało się z innym, choć zgoła odmiennym, w sensie stanu pogody, powiedzeniem:

Gdy na Walka są deszcze,

Będzie duży mróz jeszcze.

PRZECZYTAJ TEŻ: Sylwester przed laty na Kaszubach – z dobrym jedzeniem popijanym piwem, ale też szampanem

Jawi się to jak złowróżbna przepowiednia długiego i ciężkiego przednówka, więc, z dużą dozą prawdopodobieństwa, można przyjąć, że od tego dnia gospodynie przygotowywały posiłki w sposób nieco bardziej oszczędny niż zwykle, mając w głowie, że przednówek to wcale nie Wielkanoc, wiosna, a dopiero pierwsze poważne zbiory, dające nadzieję na przeżycie kolejnego roku na zasadzie samowystarczalności.

Wizja całkiem prawdopodobna, szczególnie w gospodarstwach położonych na dalekich wybudowaniach. Wyprawa do miasta do sklepu była wielkim świętem, które zdarzało się sporadycznie, bo pracy było nieskończenie wiele. Szczególnie gdy powiemy o rybakach – różne źródła przywołują ich jako czcicieli św. Walentego.

W takiej sytuacji sprawdzano stan pozostałych zapasów, a także poprawiano, jeżeli była taka potrzeba, stan mit, w których przechowywano płody rolne. Najczęściej, wobec groźby mrozu, okładano je łęcinami kartoflanymi, słomą lub gałęziami, co miało stworzyć dodatkową warstwę izolacji cieplnej dla produktów składowanych do czasu wiosennych siewów.

Przepisy na walentynki. Jak przygotować całuski?

Na zakończenie, weźmy jeszcze pod lupę coś, co mogłoby nazwą nawiązywać do święta osób, które się kochają, czyli ciastka o wdzięcznej nazwie „całuski”. Choć nie ma potwierdzenia, że były wypiekane akurat na ten konkretny dzień, to jednak w książce dra Oetkera „Przepisy dla domu i kuchni poświęcone gospodyniom”, wydanej w 1936 roku w języku polskim przez oliwską fabrykę środków spożywczych, znajdujemy przepis na te ciastka.

Jeżeli masz swojej drugiej połowie robić przyjemność, zrób, może sam, ciastka o kształcie zmysłowych ust, w których spoczywa cząstka jabłka. O ile więcej będą warte nasz wysiłek, serce włożone w zrobienie czegoś, do czego może zupełnie nie mamy predyspozycji. Ważne jednak, że chcieliśmy tą aktywnością podkreślić to, że jesteśmy blisko z naszym partnerem.

Usta powinny być zmysłowe, choć nie botoksowe. Dla podkreślenia atrakcyjności, dobrze by było, gdyby w wypieczonym ciasteczku znalazł się plasterek jabłka z namiętnie czerwoną skórką.

PRZECZYTAJ TEŻ: Po pasterce jedzą jastarnickie kolbosy. Ta tradycja jest powszechna w Jastarni

Życząc udanych walentynek, namawiam do dzielenia się uwagami i zgłaszania zapotrzebowania na tematy z historycznej kuchni Pomorza i Kaszub.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama