Brak wiązania szczodroków z naszym regionem wynika chyba z tego, że popularne wydawnictwa mówiące o kulturze, nie tylko kulinarnej, nie wymieniają tego pieczywa, no bo kto by zaglądał do literatury etnograficznej i to jeszcze z XIX wieku. Któż wie, że należałoby szukać książki dr Nadmorskiego wydanej w 1892 roku w Poznaniu: „Kaszuby i Kociewie. Język, zwyczaje, przesądy, podania, zagadki i pieśni ludowe w północnej części Prus Zachodnich”.
Dr Nadmorski to tylko pseudonim. Autor w rzeczywistości nazywał się Józef Łęgowski. Pomorzanin z Michorowa koło Sztumu. Jednym z najważniejszych dzieł w spuściźnie po nim jest nieco obecnie zapomniana wyżej wymieniona książka, która stanowi pierwszą obszerną analizę etnograficzną obu pomorskich regionów. Książkę należy traktować nie tylko jako formę przewodnika, bo Łęgowski zachęcał do zwiedzania Gdańska, Sopotu i Helu, a także Szwajcarii Kaszubskiej, ale po raz pierwszy przeniósł na papier, wyprzedzając przy tym uznawanego za odkrywcę kaszubskiej kultury Gulgowskiego, opisy zwyczajów, teksty piosenek, powiedzenia, itp.
Zwyczajem, który interesuje nas w okresie po Nowym Roku jest kolędowanie w okresie Trzech Króli. Łęgowski zwyczaj ten wiązał z czasami średniowiecznymi uznając, że są one nawiązaniem do powstałych w tych czasach form zabawy i biesiadowania niezależnym od kościoła, jako budynku, jednak zachowujących naturalną w tamtych czasach pobożność.
W swej pracy Łęgowski pisze, że w okolicy Pucka kolędnicy odwiedzający okoliczne gospodarstwa deklamują opublikowany niżej wiersz.
Co my tu mamy? Słowa szczodry wieczór i roguleczek. Są bardzo ważne, bo dowodzą tego, że szczodroki nie są wyłącznie podkarpackim specjałem, że nie jest to jakaś forma kulebiaka, a rogal. Z innych źródeł wiemy, że nadziewany był bądź to owocami, bądź nadzieniem wytrawnym, dla przykładu kapustą z grzybami. Rogal, który był tym większy, im bardziej szczodry był ubiegły rok. W ten właśnie sposób mieszkańcy okolic Pucka mieli podkreślać radość z tego, że czas, który z Nowym Rokiem stał się już historią był czasem bez większych problemów, a dobry los pozwolił zapełnić mitę, kulę i sklep z zapasami pozwalającymi bez większych obaw patrzeć na przednówek, który w czasach, gdy Łęgowski pisał swoją książkę, kończył się z chwilą, gdy pierwsze płody rolne trafiały z pola do gospodarstwa, a więc w połowie roku. Był też swego rodzaju wróżbą na przyszłość. Miał przynieść powodzenie w kolejnym roku, który powinien być nie gorszy niż ten, który właśnie się zakończył.
O tym, że szczodroki na Kaszubach występowały, niech świadczy też hasło w „Słowniku kaszubskim” ks. Gustawa Pobłockiego wydanym w Chełmnie w 1887 r., a więc przed Łęgowskim. Przypuszczał, że ten wierszyk pochodzi również z północnych Kaszub. Zwróćcie uwagę, że biorąc pod uwagę odniesienie do chleba można przypuszczać, że Pobłocki musiał zapisać zwyczaj po szczególnie dobrym roku, bo wypiek chleba w formie rogala musiał być egzemplifikacją czegoś bardzo szczodrego.
W dalszej części swojej pracy Łęgowski przywołuje zwyczaje ze wsi Więckowy znajdującej się obecnie na pograniczu Kaszub i Kociewia. Pisze, że chłopcy chodzą po domach niosąc gwiazdę, którą opisuje w następujący sposób: „Transparent w kształcie gwiazdy robią przy Więckowach zwykle z łubu od rzeszota, oblepiając go papierem i tak przyrządzając, że się obracać może, podczas gdy część chłopaków trzyma tę gwiazdę przed oknem i śpiewa pieśni kantyczkowe, wchodzą drudzy do mieszkania i proszą o datek jaki, wypowiadając wiersz. Po raz kolejny mamy świadectwo rogala na święto Trzech Króli.
Skąd się wzięły rogale? Wiele jest teorii, ale mi się podoba ta, która wiąże je z agresywną wizytą Turków w Austrii i naszej odsieczy Wiednia.
Mało kto wiąże próbę zdobycia Wiednia przez Turków w 1683 roku z rogalami. Niektóre źródła mówią zaś, że wiedeńscy piekarze na wieść o zwycięstwie wojsk Sobieskiego i odwrocie Turków postanowili wypiekać pieczywo nawiązujące do symbolu narodowego agresora.
Niektóre legendy przekonują, że rogale wypiekał w Wiedniu polski kucharz, który nie wrócił z wojskiem do kraju. Miał on rzekomo prowadzić też pierwszą kawiarnię w Wiedniu korzystając z zapasów kawy zdobytych na Turkach. Do dziś, w Austrii rogaliki nazywa się Türkenkipferl – turecki rogalik.
Nie mniej ważny niż wątek turecki może być wątek antyczny, który wynika z greckiej mitologii.
Czy ta koza nie nawiązuje do antycznej Amatji, czyli kozy, która przyjęła pod opiekę Zeusa, syna Kronosa, którego los był zagrożony w związku z tym, że Kronos w pewnym momencie nabrał przekonania, że jedno z dzieci pozbawi go władzy?
Kronos wylądował - w wyniku wojny rodzinnej - w otchłaniach Tartaru, Zeus zwyciężył, a z kozy pozostał zakręcony róg. Mocno zakręcony, jak rogal. Zgodnie z antycznymi opowieściami róg złamał się, a Zeus pobłogosławił to, co z niego zostało, co dało mu niezwykłą moc napełniania się dobrociami, wszystkim, czego pragnął aktualny posiadacz.
Jeżeli popatrzymy na klasyczny rogal, to widzimy w nim coś na kształt rogu. Per saldo widzimy w nim, więc szczęście i powodzenie. Widzimy w nim szczodry rok dający nam pole do popisu na każdym naszym kroku. A, gdy na chwilę zamkniemy oczy, widzimy w nim również trzech mężczyzn w koronach przedzierających się przez grudniową noc, by złożyć najwspanialsze dary nowo narodzonemu Jezusowi.
Takiego rogala, takiego szczodroka życzę każdemu i mam nadzieję, że za 365 dni nie będziecie narzekali na ten nadchodzący rok.
Napisz komentarz
Komentarze