Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Po pasterce jedzą jastarnickie kolbosy. Ta tradycja jest powszechna w Jastarni

Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi… Jest taki dzień, jeden w roku, a właściwie noc, której pobożni Kaszubi oczekują przez cały rok. Po pasterce rybacy dzielą się swoją radością z narodzenia Jezusa, spożywając m.in. unikatową potrawę zwaną kolbosami. Ta tradycja powszechna jest w Jastarni.
Po pasterce jedzą jastarnickie kolbosy. Ta tradycja jest powszechna w Jastarni

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Boże Narodzenie w Jastarni pełne tradycji

Zimna grudniowa noc. Wiatr znad morza dmie z siłą huraganu. Mimo wszystko mieszkańcy Jastarni zbierają się w kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Zbierają się, bo tak robili ich przodkowie. Tradycja rzecz święta.

Kościół neobarokowy, zbudowany przez rybaków i dla rybaków. Pełen elementów dekoracyjnych podkreślających związek z morzem, pełen barw kojarzących się z morską wodą, pełen tradycji, która przez długie lata zachowywała ławki kolatorskie z tabliczkami wskazującymi nazwiska rodzin, które mogły w nich usiąść na sumie, pełen tradycji, która kazała gromadzić kobiety w jednej z naw, a mężczyzn na chórze.

Kościół w Jastarni ma dobre organy, ale przy szczególnych okazjach są one wspierane przez miejscową orkiestrę dętą.

Nie będę ukrywać, że jednym z moich życiowych marzeń jest gra na trąbce, a jeszcze lepiej na kornecie takim, na jakim grał choćby nieśmiertelnie pamiętany Louis Armstrong. Choć gabarytowo mniejszy od powszechnie występującej w orkiestrach strażackich i dętych trąbki, ma większą menzurę, która mocno się rozszerza od połowy dając w efekcie cieplejszy niż trąbka ton instrumentu.

sdfsdf

Ton instrumentu powstałego z rogu pocztowego, do którego dodano trzy tłoki zwane pistonami znany jest od XVII wieku. To idealny instrument do odegrania fanfar chórów anielskich w chwili rozpoczęcia pasterki. Przecież narodzin Pana nie da się obejść milczeniem.

Choć nasze kolędy są nieco sentymentalne, to jednak muzyka im towarzysząca nadrabia to, co w tekście można uznać za smęcenie.

Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi

Wstańcie, pasterze, Bóg się wam rodzi!

Czym prędzej się wybierajcie

Do Betlejem pospieszajcie

Przywitać Pana

Cóż lepszego niż kornet, bądź trąbka może służyć podkreśleniu atmosfery spotkania z nowo narodzonym Jezuskiem? Wszak to ta jedna unikalna noc, której pobożni Kaszubi oczekują przez cały rok. Noc magiczna.

Warto przy tym pamiętać, że Jezusek, który narodził się w nocy, więc w porze dnia, w której już nie myślimy o przygotowaniu odpowiedniej liczby potraw zgodnej z tym, czego oczekują od nas kolorowe magazyny i internet, ale o tym, że przecież pasterkę pamiętamy od dziecka. Wszak bywaliśmy na niej jeszcze w wózku, bywaliśmy jako dzieci zasypiając przy przynudzającym na tamtym etapie życia księdzu, byliśmy w czasie początku kontestowania religii w okresie młodzieńczego buntu, bo tak chcieli rodzice, bywamy dziś już jako dorośli i tradycję przekazujemy kolejnym pokoleniom.

Pasterka to zdarzenie mistyczne. Nie dość, że ma przynieść wszystkim uczestnikom wiedzę o narodzeniu Pana, to jeszcze buduje wspólnotę, która w to wierzy i chce w tym uczestniczyć.

Liturgia i obrzędy kościelne to jednak nie jedyny temat, jaki Kaszubi mają w głowie tego szczególnego dnia. Wigilia i pasterka są dla mieszkańców Jastarni dniem szczególnym. Dniem, a właściwie nocą. W jej trakcie nowo narodzony Jezusek, który wcale nie przyszedł sprawdzać jakości umytych szyb w naszych domostwach, przelewa w serca ludzkie tyle ciepła, tyle braterstwa, że po spotkaniu z nim w kościele, mieszkańcy Jastarni zapraszają do swojego domu osoby bliskie, a czasami dalsze, aczkolwiek obdarowywane zaufaniem, na degustację kolbosów.

Kolbosy z Jastarni. Czym są i jak się je robi?

Kolbosy to specyficzne, wręcz charakterystyczne dla Nordy, dla Jastarni kiełbasy - grubo siekane z dużym dodatkiem tłustych części wieprza.

Głęboko zasolone. Nie tylko dlatego, że na północnych Kaszubach jedzono słono, ale również dlatego, że brak obróbki cieplnej kolbosów może przyczynić się do gastrycznych problemów, a mocno solona kiełbasa wprawdzie nie gwarantuje, ale znacząco zmniejsza ryzyko zakażenia się bakteriami pochodzącymi ze źle przygotowanego mięsa.

O jej przygotowaniu należy pamiętać w pierwszych dniach grudnia. Dokładnie wtedy wybiera się odpowiednie kawałki mięsa wieprza, które nadadzą się do sporządzenia masy mięsnej, którą natkane zostaną flaki.

Te kiełbasy robi wielu Kaszubów. Dawniej w każdej wsi był rzeźnik, który nie tylko sprawnie rozpłatał świnkę na dwie połowy, ale i odpowiednio dobierał mięso do sporządzenia świątecznych wyrobów i radził, w jaki sposób je przygotować do obróbki w dniach poprzedzających święta.

Posiekane grubo mięso i tłuszcz wyrabia się cierpliwie w misce do momentu związania kawałków mięsa naturalnie powstającym klejem, a następnie napycha tym farszem kiełbasiane flaki. Mówi się, że tylko te ręcznie wyrobione i nabite ręczną maszynką są gwarancją powodzenia. Maszynki elektryczne, nawet te ze znanych marek, ponoć odbierają im „to coś”.

Dawniej w każdej wsi był rzeźnik, który nie tylko sprawnie rozpłatał świnkę na dwie połowy, ale i odpowiednio dobierał mięso do sporządzenia świątecznych wyrobów i radził, w jaki sposób je przygotować do obróbki w dniach poprzedzających święta.

Tak przygotowane kiełbasy, wbrew powszechnej praktyce i zasadom określonym unijnymi rozporządzeniami z grupy HACCP, odwieszane są pod komin w rybackiej chacie, by wyschły (mówi się, że ci, którzy nie mają obecnie klasycznych kominów wieszać je mają w kuchni koło płyty, a czasem koło kaloryfera). Odporność na bakterie miała zapewnić wspomniana większa niż zwykle ilość soli dodana do masy mięsnej. Oczywiście, nie można zapominać o odrobinie dobrego kornusu (gorzałki), którym panowie z wielkim umiarem przepijali życzenia składane w tracie spotkań.

Myśląc o pasterce i kolbosach można by zaryzykować tezę, że pasterka, a szczególnie Tryumfy Króla Niebieskiego były swego rodzaju antraktem późniejszego spotkania, bo w chwili, gdy mocnymi głosami obwieszczano światu radosną nowinę, adwentowa zaduma, nostalgia odchodziły w niepamięć, a pojawiały się marzenia o dzieleniu się radością z narodzenia, marzenia o radosnym, nieskrępowanym świętowaniu w otwartości na drugą osobę, o nadchodzącym Nowym Roku i karnawale, oczywiście i naturalnie łączącym się z nieumiarkowaniem w dzieleniu się kolbosami. W tym klimacie - podniosłym i uduchowionym - wiele spotkań wspólnoty kończyło się i kończy nad ranem.

Przyznam, że urzekły mnie wspomnienia kilku mieszkańców Jastarni, którzy podzielili się nimi ze mną opowieściami o unikalnym zjawisku kulturowym jakim są kolbosy. Bo to nie tylko kawałek kiełbasy, to także magia świąt. Mam nadzieję, że wszystkim moim rozmówcom, wszystkim mieszkańcom Jastarni, ale i Kaszub z całego Pomorza udadzą się tegoroczne kiełbasy, że poczują magię świąt i otrą się o zaświaty, w których chóry anielskie wielbią nowo narodzonego Jezusa. Wesołych Świąt!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama