Każdy, kto przybywa na Sycylię, nie może pominąć wizyty w Katanii. Chociaż inne miasta i prowincje Włoch są bezwzględnie warte odwiedzenia, to właśnie Sycylia i żyjąca w symbiozie z Etną Katania może, niewątpliwie, przyprawić gości o zawrót głowy. Pełne wszechobecnych zabytków włoskiego baroku miasto, przede wszystkim z doskonale zachowanym historycznym centrum, wpisanym na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, uznawane jest przez większość za perłę w koronie wyspy.
Ktoś powie, że nie rozumie, jaki związek z Pomorzem ma Katania – czy chodzi o jedne z najpiękniejszych plaż na świecie, które mogą nawiązywać do naszych plaż na Półwyspie Helskim? Uczciwie rzecz biorąc, to zarówno nasz biały piasek jest ładniejszy niż ciemny sycylijski, a poza tym, woda mieniąca się multum odcieniami, zależnymi od pogody, też jest ciekawsza niż lekko szafirowa woda Morza Śródziemnego. Jest jednak coś, co łączy pewną rybacką miejscowość na Nordzie z Sycylią, z Katanią.
Co łączy Pomorze z Katanią?
Niezastąpiona badaczka kultury ludowej Pomorza, a więc i Nordy, Bożena Stelmachowska, autorka wydanej w 1933 r. pracy „Rok obrzędowy na Pomorzu” napisała:
Opowiada sobie lud w Jastarni o wielkiej powodzi, jaka nawiedziła wioskę, zalewając wszystkie chaty. Pewna uboga kobieta miejsce koło wioski posypała solą – i powódź zaraz ustąpiła. Tak też na nisko położonych gruntach zbiera się jesienią woda. Gdy rzucą do wody kawałek chleba święconego (w dniu 5 lutego, dniu wspomnienia świętej) – woda ginie. Kiedyś podczas burzy na morzu rybacy z Jastarni nie mogli dobić do brzegu. Żona jednego z nich wybiegła na brzeg i posypała solą, święconą w dniu św. Agaty, morze, a natychmiast fala straciła swą siłę i rybacy szczęśliwie wrócili.
Dalej dodawała, że patronka ta doznawała szczególnej czci wśród rybaków pomorskich, a wręcz w dniu 5 lutego panował zwyczaj noszenia do kościoła wody w garnkach, kubkach, a nawet we wiadrach. Noszono też chleb i sól na talerzach, do poświęcenia.
Panowała powszechna wiara, że w czasie powodzi chleb, sól i woda, poświęcone w dniu św. Agaty, skutecznie zabezpieczają od powodzi, przelania wody przez wydmy lub naporu lodów z morza na ląd. Respondenci, z którymi rozmowy przeprowadziła Stelmachowska, twierdzili, że pamiętają, jak podczas huraganu, gdy fale zalały część wioski lub fala narzuciła bryły lodu, ludność wychodziła z poświęconymi solą, chlebem i wodą, by rzucić odrobinę chleba i szczyptę soli oraz wylać nieco poświęconej wody, co miało skutkować szybkim ustąpieniem klęski.
Kim była św. Agata?
Zanim przejdziemy do kolejnych zwyczajów związanych ze św. Agatą, przyjrzyjmy się osobie świętej, z którą wielu wiąże nadzieję na szybki powrót wiosny, zawarty w treści przysłowia:
Od świętej Agaty uschną na płocie szmaty!
Kult świętej Agaty swe źródła ma w najpopularniejszym w średniowieczu zbiorze żywotów świętych i opowiadań apokryficznych, znanym jako „Złota legenda”. Ta właśnie księga, wydana w XIII w., a napisana przez Jakuba de Voragine, włoskiego dominikanina, a następnie arcybiskupa Genui (urodzonego ok. 1228-1230 roku i zmarłego w 1298 roku), jest zbiorem opowieści o męczeństwie świętych, a więc również o tej urodzonej w Katanii lub Palermo około 235 roku po Chrystusie patrycjuszce, która w wieku 15 lat wybrała drogę życia w dziewictwie, by dać poganom świadectwo wartości życia wedle nauk Jezusa, które przyjęła jako swoją dewizę.
Rok 235 był czasem, w którym w Cesarstwie Rzymskim alternatywne wyznania nie cieszyły się jeszcze wielką popularnością. Śluby, szczególnie takie składane z wielką pompą przed lokalnym biskupem, nie były czymś szczególnie popularnym, cieszącym się przychylnością władzy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Nie znasz sekretów kuchni kaszubskiej, nie nadużywaj słowa „kaszubski” do każdego dania
Rządny czci dziewiczej lokalny namiestnik rzymski Kwincjan postanowił złamać charakter młodej mieszkanki wyspy, więc oddał ją pod opiekę pewnej pani. Dziś domy takie nazywane są domami publicznymi lub klubami towarzyskimi. Czasami „salonami masażu”.
Młoda kobieta nie dała się złamać, pozostała wierna wierze, więc czerwona zasłona, zwana flammeum, mająca dawać znak chrześcijanom, że to dziewica konsekrowana, pełniąca rolę diakonisy w lokalnym kościele, została zerwana, a dziewczynę, na podstawie wyroku sądu, zamierzano poddać torturom.
Zgodnie z treścią „Złotej legendy”, Agata miała wygłosić wzniosłą przemowę, w której odwołała się do sumienia Kwincjana, który wszak sam miał matkę. Daremnie przywoływała pamięć piersi matki, które ssał w dzieciństwie, co powinno sprawić, że okaże im szacunek i daruje karę nałożoną na biust Agaty. Jak się można było spodziewać, w losach świętych męczenników tak gwałtownych oraz korzystnych zwrotów akcji nie było.
PRZECZYTAJ TEŻ: Śledź bałtycki. Kim właściwie jest ten gość? Najważniejsze to docenić jego smak
Mimo wykonania kary, oprawcy nie złamali Agaty. Zmaltretowaną, okaleczoną i sponiewieraną psychicznie dziewczynę, dziecko właściwie, powleczono do miejscowego więzienia, gdzie, jak się spodziewano, w powolnych męczarniach, tracąc krew, umrze, co miało zadowolić lokalnego władcę. Półprzytomna z bólu i upływu krwi Agata modliła się cały czas, więc, pod osłoną nocy, siłą niebieską została ocalona. Choć współcześnie nie czyta się „Złotej legendy”, to jednak ci, którzy do niej sięgną, dowiedzą się, że opatrunki na oparzenia przyniósł św. Piotr, a nie anioły. Jako ambitna osoba Agata miała próbować odrzucić ofertę pomocy, chcąc cierpieniem udowodnić swą wiarę. Święty Piotr musiał okazać się jednak bardzo stanowczy, bo po kilku dniach, gdy oprawcy wrócili po nią (pewnie po kolejnych bachanaliach), ze zdumieniem zobaczyli, że nie dosyć, iż jest ona w całkiem dobrym stanie, to jeszcze straszne rany, które jej zadano, pokryły się skórą.
W tej sytuacji Kwincjan (niektórzy twierdzą, że chciał przejąć nie tylko jej dziewiczy honor, ale i majątek rodzinny) zdecydował się na rozwiązanie jeszcze bardziej drastyczne. Kazał swoim sługom rozpalić ognisko, a następnie rozsypać żarzące się węgle, na które rzucono Agatę z nadzieją, że, podobnie do innych, spali się żywcem.
Prawdopodobnie w tym samym czasie odpowiednie decyzje zapadły w błękitnym sycylijskim niebie, bo w momencie rozpoczęcia tortury, Katania doświadczyła trzęsienia ziemi, w związku z czym, nie dokończono męczarni. Poparzoną Agatę zawleczono ponownie do więzienia, w którym połączyła się ze swoim Bogiem właśnie 5 lutego 251 r.
Na swój sposób, trzęsienie ziemi było pierwszym cudem dokonanym za wstawiennictwem torturowanej Agaty. Trudno powiedzieć, jak ewoluowały umiejętności ogłoszonej świętą Agaty, ale, w perspektywie początków ubiegłego stulecia, panowało przekonanie, że, niezależnie od wpływu na powodzie i napór lodu, święta Agata ma również wpływ na pożary.
Jak czczono św. Agatę na Pomorzu?
Choć systemy ratowniczo-gaśnicze to obecnie bardzo nowoczesna technika, to etnografowie badający Pomorze twierdzili, że panowała wiara, iż należy dom otoczyć w bezpiecznej odległości „pasem bezpieczeństwa” z poświęconej soli. Siła świętej Agaty sprawi, że ogień, zbliżający się do domu, gospodarstwa, „odwróci się i pójdzie” w innym kierunku.
Wiarę w tę metodę walki z ogniem znano również nad jeziorami, bo Stelmachowska wzmiankuje, że właśnie w Chmielnie panuje wiara we wstawiennictwo św. Agaty w ochronie przeciwpożarowej. Jestem przekonany, że sto lat temu, bo obserwacje z tego okresu spisywała Stelmachowska, większość mieszkańców tej pięknej wsi znała przysłowie: Sól świętej Agaty od ognia broni chaty, i w parafialnym kościele św. Piotra i Pawła święcili w dniu wspomnienia Agaty wodę, chleb i sól.
PRZECZYTAJ TEŻ: Szczodrok na Trzech Króli. Widzimy w nim szczęście, powodzenie i szczodry rok
Czytając Stelmachowską, dowiadujemy się, że, w razie pożaru, pomorscy gospodarze sypią poświęconą sól na palące się domostwo. Trochę już późno, ale może dojdzie do cudu.
Są powiaty, w których jest zwyczaj święcenia nasion właśnie w dniu św. Agaty. Są takie, w których święcone sól, chleb i wodę dawano bydłu i koniom dla zapobiegania chorobom i ukąszeniu przez żmije, a także w razie choroby. Oczywiście, ludzie też mają swoje prawa. Szczególnie na południu regionu etnografowie przedwojenni odnotowali doprawianie potraw, spożywanych 5 lutego, solą św. Agaty.
Jak wygląda chleb św. Agaty?
Wiemy już wiele, ale jak wygląda chleb świętej Agaty?
Włosi nie są tak pobożni, jak mieszkańcy Pomorza, a szczególnie jego północnej części, i sprawę obracają w swego rodzaju żart. Na ten jeden dzień wszystkie cukiernie przygotowują minni di virgini, a więc ciastka z biszkoptu nasączonego likierem, oblane białym lukrem, na które układane są kandyzowane wiśnie, które mają imitować sutki naszej świętej. Podawane w parach, mają nawiązywać do niektórych obrazów, na których święta Agata przedstawiana jest z tacą, na której leżą jej piersi.
Włosi to Włosi, do wielu spraw mają swoje podejście. Odwołajmy się więc do Adama Fischera, również etnografa, zajmującego się Pomorzem w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Poza tworzeniem prac czysto naukowych, Fischer publikował swoje treści w wydawnictwach bardziej popularnych, trafiających pod strzechy. W 1925 r. w „Kalendarzu Rolnika Polskiego” opublikowano ciekawy materiał o zwyczaju święcenia chleba i soli w dzień św. Agaty. Zdaniem Fischera, wiara w ochronę domostw przed ogniem rozprzestrzeniła się na kraje Europy dzięki mieszkańcom Katanii, którzy piekli w ten dzień małe placki i święcili w kościele, by je rozsyłać do wszystkich przyjaciół. Działania te miały być środkami zapobiegawczymi przeciwko chorobom i pożarom u siebie i przyjaciół.
Ważne jest to, na co uwagę zwraca Fischer, że sól święci się, bo miała moc oczyszczania i zwalczania demonów oraz złych mocy. Wrzucano ją, zdaniem Fischera, do nowo wybudowanej obory, do kanek ze sprzedawanym mlekiem, albo podawano krowie, która właśnie się ocieliła.
PRZECZYTAJ TEŻ: Tańczono, swawolono, zajadano, ale i popijano. Taki był dawniej udany karnawał na Pomorzu
Fischer spojrzał na kult świętej Agaty z góry i zauważył, że sól święci się po to, by poświęcić wodę, wodą już poświęconą święci się zaś chleb.
Wiemy, jak świętują 5 lutego mieszkańcy Sycylii. Obecnie zwyczaje związane ze wspomnieniem świętej Agaty nie są już tak popularne jak sto lat temu. Jeśli jednak zaniesiemy do kościoła do poświęcenia koszyk placków, małych chlebków, to stanie się coś złego?
Jak zrobić chleb św. Agaty?
Do miski wsyp 600 g mąki chlebowej 720, sól i szczyptę cukru. W osobnej miseczce rozprowadź 15 g drożdży w 125 ml ciepłej wody, dosyp 3-4 łyżki mąki, dokładnie wymieszaj, pozostaw do ruszenia w ciepłym miejscu.
Kiedy drożdże ruszą, przelej zawartość miseczki do miski z suchymi składnikami, dolej 2 łyżki oliwy i kolejne 125 ml ciepłej wody. Wyrób gładkie ciasto, nie żałując przy tym rąk, przykryj je ściereczką i odstaw w ciepłe miejsce, na godzinę, do wyrośnięcia. Możesz też ciasto zawinąć luźno w lnianą ściereczkę i zanurzyć w wiadrze wody. Jeżeli wypłynie, będzie dobrze wyrobione.
Pamiętaj, że energia włożona w wyrabianie ciasta przeniesiona zostanie na osoby, które spożywać będą pieczywo, więc zrezygnuj z mechanicznego wyrabiania ciasta, niezależnie od tego, jak bardzo dumny jesteś ze swojego multinarzędzia kuchennego.
PRZECZYTAJ TEŻ: Na Kaszubach rozpoczyna się tradycyjny okres karnawałowej rozpusty, biesiad i zabawy
Kiedy ciasto podwoi objętość, uderz je pięścią i ponownie odstaw na kilka minut. Po drugim wyrośnięciu przełóż ciasto na stolnicę i podziel na 2 równe części.
Z tak przygotowanego ciasta uformuj 2 bochenki równej wielkości. Zacznij od uformowania kuli, którą musisz nieco spłaszczyć, przyciskając do stolnicy, dbając o to, by robić to równomiernie, aby ciasto nie straciło kulistej formy. Na wierzchu każdego z bochenków ułóż mały kęs ciasta.
Uformowane bochenki przełóż na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia i odstaw do wyrośnięcia – tym razem na około 20 minut. Najlepiej bochenki przykryć, by nie były poddawane wpływom przeciągów, a nawet gwaru w domu. Ciasto musi rosnąć w spokoju.
PRZECZYTAJ TEŻ: Festiwal nalewek. Smak i aromat kartuzjanki na miarę Grand Prix
W czasie gdy chleby rosną, rozkłóć jajko. Wyrośnięte chleby smaruj równomiernie przygotowaną masą. Chleby wstaw na 20 minut do piekarnika, wcześniej nagrzanego do 220°C.
Napisz komentarz
Komentarze