Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdańska Parada Niepodległości. Polskość i niepodległość w Gdańsku podkreśla się na tysiące możliwych sposobów

- Gdańska Parada Niepodległości, organizowana w tym roku po raz dwudziesty, wiele zmieniła. Dziś już w setkach miejscowości odbywają się bardzo podobne, radosne i pokojowe uroczystości. Pokazują one gotowość otwarcia Polaków na gości, na sąsiadów, na innych- mówi Lech Parell, prezes Stowarzyszenia SUM i szef portalu gdansk.pl.
Gdańska Parada Niepodległości. Polskość i niepodległość w Gdańsku podkreśla się na tysiące możliwych sposobów

Autor: Dominik Paszliński | gdansk.pl

Za naszą wschodnia granicą toczy się wojna, Rosjanie kierują groźby pod adresem państw NATO, w tym Polski, rośnie zagrożenie światowym konfliktem. A my w Gdańsku, miast prężyć muskuły, organizujemy radosny przemarsz ulicami miasta z okazji 104 rocznicy odzyskania niepodległości. Ze zbiorowym zdjęciem, pokazami starych samochodów. Czy to parada na trudne czasy?
Myślę, że tak. Najważniejsze jest, byśmy naszą niepodległość z jednej strony doceniali, a z drugiej potrafili się nią cieszyć. Musimy znajdować właściwe formy wspólnego przeżywania, by ją celebrować. Parada, która ukazuje naszą radość, wzajemne dobre intencje nie tylko w stosunku do rodaków, ale także będących u nas sąsiadów - mówię o wielkiej, ukraińskiej i białoruskiej emigracji, która znalazła schronienie w Gdańsku - podkreśla ową wspólnotę.

Ważne dla historii Polski rocznice świętowaliśmy albo z nudnym zadęciem, czyli ze składaniem wieńców, przemowami oficjeli, albo nacjonalistycznymi imprezami typu Marsz Niepodległości.Trzeba było przełomu?
Dopuszczalne są różne formy świętowania. W przeszłości jakimś problemem był brak takich spontanicznych, oddolnych, radosnych form, jak gdańska Parada Niepodległości. Najczęściej świętowało się w oficjalny sposób, przyciągający garstkę zainteresowanych. Gdańska Parada Niepodległości, organizowana w tym roku po raz dwudziesty, wiele zmieniła. Dziś już w setkach miejscowości odbywają się bardzo podobne, radosne i pokojowe uroczystości. Pokazują one gotowość otwarcia Polaków na gości, na sąsiadów, na innych. Widzimy to zresztą podczas organizowania naszej parady. Na samym początku zapraszaliśmy grupy rekonstrukcyjne, orkiestry z całej północnej Polski. I wszyscy do nas przyjeżdżali. Po krótkim czasie okazało się jednak, że podobne wydarzenia zaczęły być organizowane także w mniejszych miejscowościach i ludzie, zjeżdżający kiedyś do Gdańska chcą już być u siebie. Teraz musimy starać się, by ściągnąć te kolorowe, wspaniałe ekipy.

Kto wpadł na pomysł takiej formy świętowania?
Jak to często bywa, pomysł narodził się wśród ludzi mediów. Trzeba tu przede wszystkim wspomnieć Adama Hlebowicza, Adama Maksima, Tomasza Arabskiego i choć niezręcznie mi to mówić, moją osobę. Dyskutowaliśmy, czy paradę organizować 11 listopada, 3 maja, a może 31 sierpnia, w rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych? Wiedzieliśmy, że szukamy święta państwowego, ważnej daty symbolizującej sukces narodu. W pewnym momencie padła propozycja, by wybrać 11 listopada - dzień, w którym Polska odzyskała niepodległość, i w którym nikt nie zginął.

Nie poszliście na łatwiznę. Prościej byłoby wyciągnąć ludzi na ulicę w maju lub sierpniu, niż w chmurny i zimny listopadowy dzień. Jakie argumenty przeważyły?
Tamte święta były za łatwe, a my szukaliśmy jakiegoś wyzwania. Mówiono, że parada w dniu 11 listopada może się nie udać, bo będzie zła pogoda i ludzie nie będą chcieli wychodzić z domów. Okazało się, że nie jest to prawda. Już na pierwszą paradę przyszło około 6 tysięcy osób, a na kolejne więcej. Teraz, w zależności od pogody , mamy 20-30 tysięcy uczestników aktywnych, uśmiechniętych, radosnych. Nasza parada, co często podkreślam, jest wydarzeniem o charakterze składkowym. Nie jest tak, że jako organizatorzy zapewniamy atrakcje, a przychodzący tylko na to patrzą. Tu każdy przynosi ze sobą to, co ma najlepszego. Dziesiątki, setki osób dokładają za darmo lub za zwrot poniesionych kosztów swoją cegiełkę, by parada wyglądała tak, jak wygląda i aby godnie świętować rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Są to chociażby kolekcjonerzy starych aut, członkowie grup rekonstrukcyjnych, grupy szkolne, przygotowujące wcześniej swoje transparenty i emblematy, panie z Klubu Seniora "Motława", które na wiele miesięcy przed paradą przygotowują kotyliony i ręcznie dziergają biało-czerwone szaliki i czapki, rozdawane później uczestnikom.

PRZECZYTAJ TEŻ: Mieszkańcy Trójmiasta będą świętować rocznicę odzyskania niepodległości

W ostatnich latach polityka mocno napsuła w relacjach międzyludzkich, doprowadzając do kłótni nawet przy stołach rodzinnych. Czy w Gdańsku udało się wznieść ponad podziały, czy też w swoim gronie świętują tylko zwolennicy części opcji politycznych?
Zawsze byliśmy otwarci na wszelkie opcje polityczne i nigdy nikomu nie zabranialiśmy uczestniczenia w paradzie. Cały czas staramy się, by miała ona ponadpolityczny charakter.

Politycy też idą w paradzie?
W paradzie jest miejsce dla każdego. Przychodzą z nami świętować politycy różnych opcji - przedstawiciele Lewicy, Platformy, różne organizacje młodzieżowe, społeczne. Choć przyznam, że polityków Prawa i Sprawiedliwości jest najmniej. Nie oznacza to jednak, że w ogóle ich nie ma. W przeszłości prawie zawsze szedł w paradzie były już poseł Andrzej Jaworski, który przyjeżdżał z ekipą przebraną w historyczne mundury. Było to bardzo sympatyczne.

Chcemy, by Ukraińcy i Białorusini przyszli ze swoimi oraz biało-czerwonymi flagami i pokazali się jako część naszej społeczności. Zresztą wielu gdańszczan też będzie miało flagi ukraińskie lub żółto-niebieskie wstążki wpięte w ubrania. Wiemy, że goście z Ukrainy też chcą przeżywać nasze święto niepodległości.

Lech Parell / prezes Stowarzyszenia SUM i portalu gdansk.pl

Czy w najbliższych latach zmieniać się będzie koncepcja gdańskiej parady, czy też utrzymacie obecną formułę świętowania?
Chciałbym, by radosny korowód stał się czymś trwałym. Dochodzą, oczywiście, różne elementy. W ubiegłym i w tym roku pojawiła się możliwość udziału w niepodległościowej grze miejskiej, a wszyscy miłośnicy biegów i marszów na orientację mogą zasmakować tego z otoczką niepodległościową. Z kolei przewodnicy gdańscy PTTK tuż po zakończeniu przemarszu będą oprowadzać chętnych po Gdańsku, pokazując najbardziej związane z Polską miejsca i akcenty. Staramy się też, by po paradzie i po zrobieniu rodzinnego zdjęcia gdańszczan i przyjaciół z Ukrainy i Białorusi, w niektórych miejscach odbywały się minikoncerty i minirecitale. Towarzyszy nam również idea, by świętować przy stole, czyli uczcić 11 Listopada obiadem lub kolacją w gronie rodziny i przyjaciół. Od lat zapraszamy gdańskie restauracje i kawiarnie, żeby przygotowały akcenty patriotyczne bądź biało-czerwone dania w swoim menu. Wielu restauratorów tego dnia serwuje typowo polskie potrawy.

Kolejny raz słyszę o udziale gości z Ukrainy i Białorusi w uroczystościach z okazji 11 Listopada...
Chcemy, by Ukraińcy i Białorusini przyszli ze swoimi oraz biało-czerwonymi flagami i pokazali się jako część naszej społeczności. Zresztą wielu gdańszczan też będzie miało flagi ukraińskie lub żółto-niebieskie wstążki wpięte w ubrania. Wiemy, że goście z Ukrainy też chcą przeżywać nasze święto niepodległości. Rozmawiałem z nimi na ten temat i wielokrotnie słyszałem, że polska niepodległość jest dla nich czymś bardzo ważnym i niezwykle powiązanym z bytem ich państwa. Gdyby nie ona, Ukraina nawet nie mogłaby sobie marzyć, by pokusić się o swoją niepodległość. Już nie mówiąc o tym, że nie mogłaby swojej suwerenności dzisiaj bronić. Podkreślenie tej wspólnoty pozowaniem do rodzinnego zdjęcia jest dobrym pomysłem.

PRZECZYTAJ TEŻ: Koncerty z okazji Święta Niepodległości w Trójmieście

Nie obawiacie się, że pojawią się zarzuty promowania innych nacji w trakcie obchodów rocznicy niepodległości Polski?
W przeszłości wielokrotnie na paradach pojawiały się flagi innych krajów, przynoszone przez mieszkających w Gdańsku przedstawicieli mniejszości. Maszerowano m.in. z flagą hiszpańską, litewską, mieliśmy także ekipę szwedzką. Już nie wspominam o tym, że na Paradzie Niepodległości niesiono biało-czerwono-białe flagi niepodległej Białorusi. Nie widzę tutaj żadnego zagrożenia, problemu.

Radosne i tłumne świętowanie Niepodległej Polski nie pasuje do szerzonej od lat propagandy, która próbuje przedstawiać Gdańsk jako "proniemieckie miasto". Czy jest to sposób na przeciwstawienie się zawłaszczaniu patriotyzmu przez obecnie rządzącą prawicę?
Staramy się pokazać patriotyzm, który nie wyklucza, ale otwarty, akceptujący. Polskość i niepodległość w Gdańsku podkreśla się na tysiące możliwych sposobów. Paradoksem jest, że nie ma drugiego takiego miasta w Polsce, gdzie przez cały rok wywieszonych jest tyle biało-czerwonych flag. Praktycznie na wszystkich większych skrzyżowaniach w Gdańsku powiewa nasz symbol narodowy. Na 100-lecie Niepodległości na Górze Gradowej zbudowano maszt flagowy, na którym przez cały rok nad miastem łopocze ogromna flaga w barwach Polski, biorąca w posiadanie Gdańsk. Tego nie zbudował żaden kosmita, wszystko to zostało to postawione przez gdańszczan, przez prezydenta Pawła Adamowicza. Jest to także nadanie nazwy "100-lecia Niepodległości" mostowi zwodzonemu, oddanemu w 2018 r. do użytku w Sobieszewie. Uważam, że myślenie patriotyczne występuje na różnych poziomach. Wszystko, o czym mówię, wzrosło na patriotycznych przekonaniach reprezentowanych przez 99,99 procent naszego, gdańskiego społeczeństwa.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama