Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Złe wieści przed świętami! Drożeją jajka, masło, makaron i czekolada. A w supermarketach coraz mniej promocji...

Wszystko wskazuje na to, że tegoroczne święta wielkanocne będą znacznie droższe niż rok temu. Ekonomiści alarmują o coraz droższych jajkach. Przed świętami trzeba będzie za nie zapłacić o 10-15% więcej niż rok wcześniej, co z kolei skłania producentów makaronu do podniesienia cen. W mocnym trendzie wzrostowym pojawiło się znowu masło i czekolada
Złe wieści przed świętami! Drożeją jajka, masło, makaron i czekolada. A w supermarketach coraz mniej promocji...
Masło to produkt o dużej wrażliwości cenowej, a wzrost jego ceny sprawia, że sieci mogą ograniczać promocje, by nie zmniejszać marż – wskazuje dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku (fot. Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne)

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Eksperci wymieniają kilka przyczyn wzrostu cen jajek, w tym epidemię ptasiej grypy, zmniejszenie liczby kur niosek, a także wysokie koszty produkcji. Przyszłość rynku jaj w Polsce będzie w dużej mierze zależała od sytuacji epizootycznej zarówno w kraju, jak i za granicą. Z kolei najnowsze dane o promocjach sugerują dużą niepewność sieci handlowych w zakresie cen jaj na okres wielkanocny.

Reklama

Drogo, coraz drożej 

Z szacunku analityków wynika, że w marcu br. jaja w sklepach zdrożały o 13,6% rdr. Widać więc, że dynamika wzrostu cen poszła w górę. Średnia cena detaliczna jajka w sklepach (w uśrednionym ujęciu cen regularnych i promocyjnych) nieznacznie przekroczyła złotówkę (w lutym br. było to 0,99 zł, a w styczniu – 0,96 zł). Drożej jest na targowiskach – od 1,20 do 1,60 za sztukę – w zależności od rodzaju chowu kur. Za jaja cenionych przez konsumentów zielononóżek trzeba zapłacić od 1,40 do 1,60 zł.

– Wzrost cen jaj ma związek z występowaniem ognisk grypy ptaków oraz ze zwiększonym zapotrzebowaniem na ten produkt w okresie przedświątecznym. Dotyczy on rynku całej Unii Europejskiej i powinien mieć charakter przejściowy. Z tego też względu nie powinien mieć istotnego wpływu w dłuższym okresie na ceny innych produktów spożywczych – komentuje dla MondayNews Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej.

ZOBACZ TEŻ: Ile kosztuje masło? Polak stworzył Masłometr, który porównuje ceny w sklepach

Jednak nie wszyscy eksperci są tak optymistyczni. Na obecną sytuację wpłynęły dwa główne czynniki i przyczyniło się do niej kilka dodatkowych kwestii, o czym przekonuje Piotr Biela z Grupy BLIX. Po pierwsze, epidemia ptasiej grypy doprowadziła do likwidacji dużej części hodowli w Polsce. Po drugie, nastąpiło ogólne zmniejszenie liczby kur niosek na rynku (-12,4%). Według Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz, było to skutkiem błędnych prognoz rynkowych. Producenci i analitycy spodziewali się zwiększonego importu jaj do Polski oraz nowych ograniczeń w zakresie systemów klatkowych.

– Przede wszystkim wskazać należy wysokie koszty produkcji wynikające z podwyżek cen pasz, niedoboru pracowników i wzrostu kosztów zatrudnienia oraz rosnących opłat za energię – komentuje dla MondayNews dr Robert Orpych z Uniwersytetu WSB Merito. 

Brakuje nam jaj z innego chowu niż klatkowy

Te z chowu ściółkowego, wolnego wybiegu lub bio są do Polski importowane. Jak zaznacza Piotr Biela, sieci handlowe ściągają je głównie z Holandii i Rumunii, co podnosi ich cenę. Ekspert podkreśla, że produkcja jaj w Polsce przewyższa nasze zapotrzebowanie o 30%, a na eksport idzie aż 40% produkcji.

– Polska ma znaczącą nadwyżkę produkcyjną w stosunku do konsumpcji wewnętrznej. Oznacza to, że eksportowane jaja teoretycznie mogą zasilić rynek wewnętrzny. Jednak może to nie wystarczyć do zahamowania trendu wzrostowego. Paniki nie będzie, ale ceny nie spadną i jest prawdopodobne, że mogą rosnąć – informuje Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.

– Przed świętami można oczekiwać dalszego wzrostu cen jaj, a nie ich wyhamowania. Na pewno będziemy mieć do czynienia z presją kosztową. Jednocześnie popyt charakteryzuje się sezonowością. Wielkanoc to okres, w którym zapotrzebowanie na jaja istotnie wzrasta z uwagi na nasze tradycje kulinarne i zwyczaje świąteczne, co nie pozostaje bez wpływu na ceny – stwierdza dr Robert Orpych.

Niby promocje, a często płacimy więcej

Z kolei analiza danych Grupy BLIX o promocjach wykazała, że obecnie panuje duża niepewność sieci handlowych w zakresie cen jaj na okres wielkanocny, który w handlu rozpoczął się w ostatnim tygodniu marca. Już teraz na pierwszych stronach promowane są jaja, ale bez ceny. Pojawia się wyłącznie informacja o poziomie rabatu, np. 30% czy 40%. Jak zaznacza Piotr Biela, sieci podejmują decyzję o ofertach promocyjnych najczęściej z wyprzedzeniem 2-3 miesięcy. Jaja to produkt świeży, zatem będą go kupować później, kiedy wejdzie promocja.

– Z uwagi na małą elastyczność podaży, nie sposób w krótkim czasie zwiększyć produkcję jaj. Można tu mówić także o efekcie świątecznym, kiedy to sprzedawcy niejednokrotnie wykorzystują ten okres do maksymalizacji marż w przypadku produktów niezbędnych w koszyku zakupowym. Zakładając obecne uwarunkowania społeczno-ekonomiczne, znaczący spadek cen w najbliższym czasie wydaje się mało prawdopodobny – dodaje ekspert z WSB Merito.

– Przyszłość rynku jaj w Polsce będzie w dużej mierze zależała od sytuacji epizootycznej zarówno w kraju, jak i za granicą, w szczególności w krajach o dużej produkcji jaj. Jednak trzeba zauważyć, że ewentualne braki dotyczą głównie jaj pochodzących z chowu „na wolnym wybiegu”. Może być to efekt decyzji wielu sieci handlowych, które pod wpływem ideologicznych haseł organizacji pseudoekologicznych, zdecydowały się wycofać ze sprzedaży jaja z chowu klatkowego, gdzie poziom bioasekuracji jest wyższy, a hodowla nie jest tak narażona na występowanie grypy ptaków – podsumowuje prezes Goszczyński.

Ceny jajek, to jeszcze nie koniec podwyżek. Za nimi podnoszą ceny producenci makaronów (fot. Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne)

Za jajkami idzie makaron

Ceny jajek, to jeszcze nie koniec podwyżek. Za nimi podnoszą ceny producenci makaronów. 

- Obecnie największym wyzwaniem są bardzo wysokie ceny jaj, które wpływają na koszt produkcji makaronów jajecznych - mówi w rozmowie z portalspozywczy.pl Marek Dąbrowski, prezes Polskiej Izby Makaronu. - Ceny rosną zawsze przed Wielkanocą, ale nigdy nie wzrosły w takiej skali co obecnie. Te wzrosty tylko w tym roku to ok. 40 proc. Ja nie pamiętam takich drastycznych wzrostów i to jest problem dla producentów makaronów jajecznych – podkreśla.

Prezes Polskiej Izby Makaronu podkreśla, że przekładając tylko cenę jaj, skala tej podwyżki powinna wynieść ok. 5 proc. Dla makaronu czterojajecznego - o ok. 8 proc., a pięciojajecznego - ok. 10 proc. - Wytwórcy makaronu doszli już do ściany i nie są w stanie więcej brać na siebie tych podwyżek – stwierdza.

Masło też w trendzie wzrostowym

Z najnowszego raportu Hiper-Com Poland i Grupy Blix wynika, że w styczniu br. masło w sklepach podrożało średnio o 29,2% rdr. To wynik podobny do grudniowego, co wskazuje, że produkt ten znów znalazł się w mocnym trendzie wzrostowym. Raport powstał w oparciu o analizę blisko pół tysiąca cen detalicznych (regularnych i promocyjnych) masła z przeszło 540 sklepów. 

– Masło znowu drastycznie drożeje w ostatnim czasie. Jest to skutek rosnących cen surowców w Europie i na rynkach światowych. Jednak nie idą one w parze z powiększającymi się marżami sieci handlowych czy producentów. Wręcz przeciwnie, sieci handlowe, starając się ograniczyć wzrost cen tego produktu, rezygnują z dużej części swojej marży. Jednocześnie budują atrakcyjność oferty dla klienta – ocenia Piotr Biela z Grupy Blix.

Do tego Julita Pryzmont z Hiper-Com Poland zauważa, że ww. wzrost jest znaczący. Odzwierciedla globalne i lokalne napięcia inflacyjne. Główne przyczyny to rosnące koszty surowców, energii oraz logistyki. Konsumenci powinni przygotować się na to, że ceny mogą nadal rosnąć, choć dynamika wzrostu może ulec spowolnieniu.

Co więcej, z analizy wynika, że w styczniu sieci handlowe zorganizowały o 11,6% mniej promocji niż rok wcześniej. Najbardziej ograniczyły je supermarkety, gdzie spadek był na poziomie 22,7% rdr. Sieci convenience zmniejszyły ich liczbę rdr. o 21,9%, a hipermarkety – o 10,7%. Z kolei sklepy cash&carry zredukowały promocje o 6,7% rdr. Jedynym wyjątkiem w zestawieniu były dyskonty. W takich sklepach liczba promocji wzrosła rok do roku o 12,5%. 

– Masło to produkt o dużej wrażliwości cenowej, a wzrost jego ceny sprawia, że sieci mogą ograniczać promocje, by nie zmniejszać marż. Możliwe, że sklepy przekierowują takie akcje na inne produkty, które są bardziej dochodowe lub na których można lepiej przyciągnąć potencjalnych klientów. Sieci mogą próbować ograniczyć agresywne promocje na masło, aby nie przyzwyczajać konsumentów do zbyt niskich cen, szczególnie w sytuacji, gdy koszty zakupu od producentów rosną – wskazuje dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku.

Masło to produkt o dużej wrażliwości cenowej, a wzrost jego ceny sprawia, że sieci mogą ograniczać promocje, by nie zmniejszać marż – wskazuje dr Piotr Arak, główny ekonomista VeloBanku (fot. Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne)

Walka na ceny jest ostra

– Chcąc uzyskać atrakcyjną cenę masła w promocji, sieci zmuszone są do jego sprzedaży bez marży lub nawet poniżej ceny zakupu. W takich warunkach najczęściej ograniczają liczbę promocji, gdyż robienie ich regularnie poważnie obciąża ich budżety. Mimo znacznego wzrostu cen regularnych masła, przekraczających już 10 zł, cena atrakcyjna w promocji dla klienta nadal waha się w przedziale 4,99-5,99 zł, a to oznacza, że albo sieć dostosowuje się do tego i dopłaca do promocji, albo oferuje promocję w wyższej cenie, niepostrzeganej jednak przez klienta jako atrakcyjna – dodaje Piotr Biela.

Ekspert także przypomina, że poza największymi graczami, jak Biedronka i Lidl, pozostałe sieci ograniczają promocje na masło. Przede wszystkim są dla nich zbyt obciążające, a poza tym dwie wiodące sieci i tak mogą zainwestować więcej i zrobić mocniejsze akcje rabatowe dla konsumentów. Pozostali retailerzy zatem, mówiąc kolokwialnie, „odpuszczają” i skupiają się na innych produktach. 

– Wpływ na przyszłe ceny będą miały globalne trendy w produkcji mleka, polityka rolna, kursy walut oraz ewentualne zmiany w strategiach handlowych sieci detalicznych. Sytuacja na rynku masła jest więc mocno dynamiczna, a dalszy rozwój zależy od szeregu czynników ekonomicznych i biznesowych, ale nie tylko. Monitorowanie strategii sieci handlowych oraz globalnych uwarunkowań podaży i popytu będzie kluczowe dla przewidywania przyszłych trendów w tej kwestii – ocenia Julita Pryzmont. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Ptasia grypa pustoszy kurniki. Ceny jajek przed Wielkanocą poszybują?

Czekolada drożeje szybciej niż masło

To, co jeszcze może zmartwić konsumentów to ceny czekolady i ich zmniejszające się tabliczki – z 100 do 80 g. Co ciekawe, ten trend utrzymuje się mimo spadającej ceny kakao, którego wartość na nowojorskiej giełdzie towarowej zmniejszyła się o ponad 30% od stycznia tego roku. Jak to jest możliwe?

W grudniu 2024 roku eksperci aplikacji zakupowej PanParagon zauważyli wyraźny wzrost cen czekolady w porównaniu do 2022 roku. Co ciekawe, najbardziej podrożała czekolada z orzechami, której cena wzrosła aż o 80%. W 2025 roku ceny czekolady niestety wciąż rosną. Średnia cena tabliczki czekolady wzrosła do niemal 10 zł, co stanowi prawie 4 zł więcej niż rok wcześniej.

To, co jeszcze może zmartwić konsumentów to ceny czekolady i ich zmniejszające się tabliczki – z 100 do 80 g (fot. Pixabay | Zdjęcie ilustracyjne)

Portal branżowy dlahandlu.pl, który od lat monitoruje ceny podstawowych produktów spożywczych, również zauważył znaczną podwyżkę cen czekolady. Wzrosty cen najbardziej zauważalne były od czerwca ubiegłego roku. Portal wskazuje, że głównym powodem podwyżek są zmiany klimatyczne, które w znacznym stopniu wpływają na spadek zbiorów kakao. Kraje Afryki Zachodniej np. Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghana czy Kamerun, borykają się z od dawna suszami i chorobami roślin, a Brazylia i Indonezja doświadczają ulewnych deszczy spowodowanych zjawiskiem El Nino. 

Wzrost kosztów transportu i surowców czy rosnące koszty energii, również przyczyniają się do podwyżek cen czekolady, mimo że sama cena kakao w ostatnim czasie dość znacząco spadła.

Producenci czekolady stają więc przed trudnym wyzwaniem, aby utrzymać produkcję na dotychczasowym poziomie, jednocześnie unikając nadmiernych podwyżek cen. Aby temu sprostać, wiele firm decyduje się na tzw. downsizing, czyli zmniejszanie wagi produktów, co pozwala utrzymać cenę w granicach akceptowalności dla konsumentów. Dzisiaj tabliczki czekolady coraz częściej ważą nie 100 g, a zaledwie 80 g. 

Reklama Newsletter Zawsze Pomorze - zapisz się
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama