Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Przekłuty balon czyli o losach „wielkiej arki”

Od dziecięctwa byłem raczej cherlawy, wiec od wszelkiego „napinactwa” trzymałem się z daleka. Być może dlatego wszelkie określenia zalatujące megalomanią budziły moją nieufność. Tak było, gdy usłyszałem 4 lata temu o projekcie „Wielkiej Arki”. Bo choć uznaję, że coś rzeczywiście może być wielkie, tak jak „Słowacki wielkim poetą był”, to jednak wielkość rzadko bierze się z krzyczenia o niej.

W Gdyni, zanim zbuduje się basen, już się anonsuje, że będzie największy w Polsce północnej (a potem się go nie buduje), zanim zbuduje się park w parku, już obwieszcza się, że to taki polski Park Centralny (a potem okazuje się, że to bardziej parking), więc, zwykła i od lat znana Arka też nie wystarczy. Musi być Wielka. W sumie mogłaby być też Mocarna, Potężna, Gargantuiczna, Wszechogarniająca i Intergalaktyczna, więc i tak ktoś się nieco powściągnął. Jak powiedział w sierpniu 2018 roku prezydent Wojciech Szczurek: „Na naszych oczach rodzi się żółto-niebieska potęga. Arka to już nie tylko piłka nożna i rugby, ale również koszykówka oraz piłka ręczna w kobiecym i męskim wydaniu. Łączymy siły, by w niedalekiej przyszłości osiągać jeszcze większe sukcesy niż dotychczas. Jestem przekonany, że już wkrótce o Arce Gdynia znów będzie głośno, nie tylko w Polsce.”

Wielką Arką stała się zatem Arka piłkarska, Arka grająca w męskie rugby, koszykarze Asseco Gdynia, koszykarki Basket 90 Gdynia, piłkarki ręczne GTPR Gdynia oraz piłkarze ręczni Spójni Gdynia. Niezwykle silne ekipy, z mistrzowską przeszłością, teraźniejszością lub potencjałem. Ktoś założył, że gdy się je przemianuje, splecie razem i okrzyknie nowy twór wielkim, zacznie się autostrada sukcesów klubów i miasta, a wdzięczni kibice będą z feretronami kłaniać się twórcy i moderatorowi tego projektu. Ktoś używał porównań do Barcelony, ktoś te porównania zanotował i przytoczył w mediach – wielka maszynka ruszyła, w nieprzypadkowym oczywiście momencie. Rzeczy, które dzieją się tuż przed wyborami, mają w Gdyni swoją tradycje i siłę – zanim się ludzie zorientują, że słowa to tylko słowa, urny wyborcze pęcznieją od kartek z jedynym słusznym wskazaniem.

Co mamy po 4 latach? Piłkarze na zapleczu ekstraklasy starający się do niej powrócić po wydłużającej się nieobecności. Rugbiści, którzy po latach efektowych sukcesów, wyraźnie stracili w ostatnich latach dystans do konkurencji. Koszykarze, którzy co roku walczą o utrzymanie się w lidze, już dawno zapomnieli o seryjnie zdobywanych mistrzostwach Polski – co gorsza, po wycofaniu się głównego sponsora, są na krawędzi katastrofy. Koszykarki radzą sobie naprawdę dobrze – po ubiegłorocznym mistrzostwie, w tym roku zdobyły brązowy medal. Piłkarki i piłkarze ręczni – tu chyba lepiej tylko milczeć. Tych, którzy pamiętają czasy mistrzostwa Polski piłkarek ręcznych, tylko boli serce. Po drużynie NIE MA NAWET ŚLADU, podobnie jak po męskiej. Znikły bardzo szybko po przystąpieniu do projektu „WIELKA ARKA” – czyżby przygniecione oczekiwaniami?

W Gdyni rodzi się żółto- niebieska potęga” ogłaszał ekstatycznie miejski portal. Rodziła się w blasku fleszy i przy zachwycie akuszerów. Umierała powoli, na raty, bez jakiegokolwiek zainteresowania. Jej startowi towarzyszyły artykuły oraz festyn. Gdy kończyła swój żywot, nie doczekała się nawet nekrologu. Jakby władze Gdyni chciały powiedzieć „Ciszej nad tą trumną, może nikt tego już nie pamięta”. Pamiętają chyba wszyscy. I powinni pamiętać, bo takie lekcje trzeba odrabiać. To kolejna bajka o napinactwie, megalomanii i PR-owej papce w miejscu, do którego ona bardzo nie pasuje. Bajka o mieszaniu zamiarów z efektami, a marzeń z realiami. Wielkości się nie dekretuje, wielkości się nie ogłasza ani nie zapowiada. A ci, którzy zapowiadają, kończą właśnie tak, wikłając sport w swoje rozgrywki i biorąc odpowiedzialność za jego upadek. Trzymajmy się z dala od wszystkiego co WIELKIE, trzymajmy kciuki za wszystko, co DOBRE.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama