Pomorski Wojewódzki Komendant Straży Pożarnej st. bryg. Jacek Niewęgłowski spotkał się z dowódcami Kompanii Specjalnej Gryf i Neptun przed wyjazdem na południe kraju. Strażacy wymienią kolegów, którzy wyjechali walczyć z powodzią w zeszłym tygodniu. Do Tczewa zjechało 61 strażaków z wielu jednostek zawodowej straży pożarnej w województwie pomorskim.
- Przed chwilą żegnaliśmy 61 strażaków z województwa pomorskiego – poinformował kpt. Jakub Friedenberger, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego PSP w Gdańsku. - To ekipa, która jedzie na podmianę strażaków, którzy już od 14 września realizują działania niesienia pomocy podczas powodzi. Wymieniamy kompanię Gryf we Wrocławiu i kompanie Neptun w miejscowości Cisek w województwie opolskim. Dodatkowo ze strażakami pojechał niezbędny sprzęt, który podczas akcji na południu Polski uległ awariom, bądź zużyciu. Są to pompy szlamowe, węże dodatkowe, najaśnice, pilarki czy agregaty. To jest to, co jest tam niezbędne do pracy.
Z innych dyspozycji, które w ostatnich dniach miały miejsce, 18 września dwóch funkcjonariuszy z grup poszukiwawczo-ratowniczych z Gdańska zostało zadysponowanych do Lądka Zdroju, gdzie pracują i przygotowują sztab. Biorą udział w rozpoznaniu zapotrzebowania na pomoc humanitarną.
- Dzisiaj (19 września) samochód dowodzenia i łączności wraz z przyczepą dla pilotów dronów z zastępcą komendanta wojewódzkiego straży pożarnej pojechał do miejscowości Głuchołazy, gdzie również realizują zadania rozpoznania potrzeb prac terenowych będzie prowadzić – dodaje rzecznik straży. - W sumie (stan na 19 września) z województwa pomorskiego zadysponowanych mamy 71 funkcjonariuszy, 21 pojazdów – gaśniczych, lekkich ratowniczo – rozpoznawczych, jak pojazdy ATV. Mamy cały asortyment. Na miejscu, tam gdzie pomorscy strażacy działają, cały sprzęt zostaje. Są to pompy pojazdów, o których wspominałem.
Ekipa, która wyjechała w czwartkowy wieczór, na miejsce powinna dotrzeć w godzinach porannych do Wrocławia. Dopiero tam dowiedzą się do jakich miejscowości zostaną skierowani, jakie będą dla nich zadania. Na razie trudno przewidzieć, jak długo pomorscy strażacy będą pomagać powodzianom. To wszystko zależeć będzie od sytuacji na tym terenie. Członkowie pierwszej „ekspedycji pomocowej” dotrą do Tczewa najprawdopodobniej w piątek wieczorem. Dopiero stąd rozjadą się do swoich komend.
Mł. bryg. Lesław Jakieła z tczewskiej komendy powiatowej na pomoc powodzianom wyjechał po raz drugi. W straży jest już od prawie 26 lat. To całe jego dorosłe życie.
– To druga taka większa moja wyprawa na tereny objęte powodzią – przyznaje Lesław Jakieła. – Po raz pierwszy uczestniczyłem w podobnych działaniach w 2001 roku na Wiśle w okolicach Lubelskiego. Co prawda Wisła, to trochę większa rzeka niż Odra, ale działania będą podobne. Na miejscu może być różna sytuacja. Obawy lekkie są, ale potrzeba niesienia pomocy jest większa niż te obawy. Pomogę tak jak potrafię. Z naszej jednostki jedzie wraz ze mną siedem osób.
Robert Las z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Kartuzach na pomoc powodzianom wyjechał po raz pierwszy. Z tej samej komendy jest jeszcze jeden strażak – Grzegorz Drywa.
– W naszej komendzie na wyjazd potrzebne były osoby z uprawnieniami na autobus – wyjaśnia strażak. - Od nas z Kartuz jest autobus. Ja z kolegą mamy uprawnienia kierowcy na autobus, więc się zgodziliśmy.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: 40 zł za butelkę wody! Spekulanci żerują na powodzi. Czy rząd wprowadzi ceny urzędowe?
Czego spodziewają się strażacy na miejscu?
- Pewnie będzie potrzebna jakaś pomoc przy sprzątaniu – przewiduje Robert Las. - Na pewno będą też działania kontrolujące stan zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Mieliśmy kontakt z kolegami, którzy już tam są. Mniej – więcej wiemy czego się spodziewać, ale to jest żywioł wszystko okaże się na miejscu.
Grzegorz Drywa na pomoc powodzianom jedzie po raz drugi.
– Pierwszy raz pomagałem powodzianom w 2010 roku w województwie mazowieckim – mówi Grzegorz Drywa. – Patrząc na zniszczenia, które są na południu, całkiem na dole w opolskim, to wydaje mi się, że teraz jest gorzej. Nie wiem dokładnie gdzie my będziemy. Na miejscu dopiero się dowiemy gdzie i co mamy robić.
Młodszy aspirant Mariusz Wyciszkiewicz, zastępca dowódcy JRG w Malborku pełni funkcję zastępcy Kompanii Gryf podkreślił, że wszyscy strażacy, którzy jadą na pomoc powodzianom są dobrze przygotowani.
– Strażacy są dobrze zgrani – podkreśla mł. asp. Mariusz Wyciszkiewicz. – Wszyscy strażacy są dobrze przeszkoleni. Wszyscy przygotowani na to co możemy tam zastać. Wszyscy są zmobilizowani do niesienia pomocy. Czekamy na decyzje i zadania już na miejscu.
Mariusz Wyciszkiewicz wyjeżdża z pomocą po raz trzeci. Po raz pierwszy było to w 2010 roku - także pomagał powodzianom. W 2017 roku pomagał w Suszku i Rytlu.
– Obecne doniesienia, jeśli chodzi o sytuację powodziowa, nie są zbyt dobre, ale mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z 2010 roku – uważa zastępca kompanii Gryf. - Na miejscu pracują służby, panują nad tym co się dzieje. Będziemy czekać na dyspozycje co trzeba zrobić i to zrobimy.
Napisz komentarz
Komentarze