Wrzesień 2023 r., początek roku szkolnego. Samochody stoją w potężnym korku przy wyjeździe z Dąbrowy, Wielkiego Kacka, Karwin. Wzdłuż jezdni maszerują pielgrzymki tych, którzy próbują jakimś cudem nie spóźnić się do szkoły i pracy. Rzeczywiście, idąc pieszo można dotrzeć na miejsce szybciej od pojazdów.
Zatory drogowe to od dwóch lat codzienność mieszkańców południowych dzielnic, otwarcie mówiących o wyłączeniu komunikacyjnym.W szczycie komunikacyjnym podróże z domów i powroty trwają od godziny do dwóch.
Postępy budowy obserwuje codziennie 44-letni inżynier Szymon Jaros. Mieszka na Karwinach w epicentrum remontu i pracuje hybrydowo. Działa też w Gdyńskim Dialogu.
- Prace powinny były zakończyć się w maju 2023 - wspomina dziś Jaros. - Kiedy zbliżał się termin, a widziałem, że inwestycja jest w powijakach, poprosiłem radną Mirosławę Król o napisanie interpelacji. I wtedy wyszło na jaw, że zaawansowanie prac jest na poziomie 65 proc. i trzeba jeszcze poczekać pięć miesięcy, by zakończył się ten horror.
Po kolejnej interpelacji przedstawiciele opozycji dostali do rąk niezwykle cenne dla nich dokumenty - wielostronicowe arkusze Excela, w których spisano wszystkie prace. Zaczęli je weryfikować, pozycja po pozycji. Sprawdzili m.in., co dodano, a co skasowano, zastępując je później innymi pracami.
Tak powstał raport, którego Szymon Jaros jest współautorem. Raport stał się podstawą doniesienia o możliwych nieprawidłowościach, skierowanego przez Gdyński Dialog w listopadzie ubiegłego roku (już po oddaniu inwestycji) do Najwyższej Izby Kontroli. Miesiąc później, 11 grudnia do gabinetu prezydenta Wojciecha Szczurka zapukali funkcjonariusze CBA, skierowani m.in. na kontrolę budowy Węzła Karwiny.
Grzech pierworodny
Zacznijmy od tego, że pierwszy projekt przebudowy węzła (opracowany za 8,5 mln zł z kasy miejskiej przez Transprojekt Gdańsk) zakładał, że miasto weźmie na siebie towarzyszącą budowę węzła przebudowę kolejowych wiaduktów. Miało to pozwolić PKP na dołożenie trzeciego toru, co w przyszłości pozwoli zwiększyć częstotliwość kursowania Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Miasto się wycofało, a kolejarze ponoć z mediów dowiedzieli się, że Gdynia odstąpiła od wcześniejszych ustaleń.
- Kolejny przetarg został ogłoszony w systemie Zaprojektuj i Wybuduj - mówi Jaros. - De facto więc dwa razy zapłaciliśmy za projekt, pierwszy raz firmie Transprojekt, a później firmie MTM, która zrobiła swój projekt, już nie uwzględniający wiaduktów.
Dlaczego Gdynia wycofała się ze współpracy z PKP? Jak tłumaczono, zaważyły względy oszczędnościowe. Miasto, podobnie jak inne samorządy, ucierpiało finansowo na Polskim Ładzie i innych decyzjach rządu prawicy, tracąc łącznie ponad 700 mln zł w przeciągu kilku lat. A inwestycja w pierwotnej wersji miała kosztować 300 mln zł. Wybrano więc opcję tańszą, obiecując PKP dołożenie 10 mln zł do II etapu budowy (uwzględniającego wiadukty).
Jednak zdaniem opozycji nawet przy okrojonej wersji prac doszło do licznych nieprawidłowości.
CZYTAJ TEŻ: Gdyński Dialog występuje do NIK o kontrolę budowy węzła Karwiny
Aneks pod lupą
Mając w ręku uzyskaną dzięki radnej Król dokumentację, sprawdzono dokładnie aneks, podpisany 31 maja ubiegłego roku przez wiceprezydenta Marka Łucyka.
Miasto zgodziło się na wydłużenie robót do listopada 2023, równocześnie zmniejszając ich zakres. „Odpuszczono” drogowcom przebudowę ulicy Sopockiej, budowę parkingu P+R przy PKM Karwiny oraz budowę pętli autobusowej przy PKM Karwiny. Równocześnie dopłacono wykonawcy ponad milion złotych za konieczność utrzymania placu budowy przez dodatkowe sześć miesięcy.
- Widać tu było większą dbałość o wykonawcę, niż o interes mieszkańców - twierdzi Szymon Jaros. - Zajmuję się inwestycjami telekomunikacyjnymi i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem, że płaci się dodatkowe pieniądze za utrzymanie placu budowy wykonawcy, który się spóźnia.
Doświadczony inżynier, zajmujący się pracami drogowymi poza Gdynią zastrzega, że nie interesował się wcześniej budową na Karwinach. Jednak kwota dopłacona wykonawcy i na nim robi wrażenie. - Milion złotych? - mówi z niedowierzaniem w głosie. - Oczywiście wszystko zależy od tego, co znalazło się w umowie, jednak są to horrendalne pieniądze za dzierżawę i ochronę. Ochrona może kosztować 20-30 tys. zł miesięcznie, wydzierżawienie terenu góra 10 tys. zł miesięcznie. Gdzie tu do miliona?
Ówczesną opozycję zainteresowało także zastąpienie w aneksie „jednopoziomowego parkingu Park&Ride na 140 miejsc” „parkingiem Korzenna 1”, wymagającym jedynie prac drogowych i założenia oświetlenia. Z projektu zniknęły systemy zliczania miejsc postojowych, płatnego parkowania, monitoring oraz tablice informacyjne. Łącznie zrezygnowano w ten sposób z prac o wartości 1,6 mln zł. A i tak wyraźnie uboższy parking Korzenna 1 wyceniono drożej - na 1,8 mln zł.
Co jest w raporcie CBA?
Informację o protokole kontroli, przekazanym miastu przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, przekazała mediom w czwartek 12 września Aleksandra Kosiorek. - Wartość wykonanych prac utraconych, czyli takich, które będzie trzeba wykonać na nowo, opiewa na 18 mln zł - powiedziała prezydent Gdyni, dodając, że zdaniem funkcjonariuszy CBA doszło także do nieprawidłowości w zakresie podpisywania aneksów i wydatkowania pieniędzy. - Po zsumowaniu wszystkich nieprawidłowości podanych przez CBA, kwota ta rośnie do ponad 20 mln zł.
Odrębną sprawą jest opinia techniczna dotycząca warstw jezdni. - CBA przeprowadziło własną ekspertyzę - mówi proszący o anonimowość drogowiec. - Wykonano odwierty, wzięto wiele próbek, przekazano do laboratorium Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych. Jest to rzetelne laboratorium.
Okazało się, że w większości próbek odchylenia od norm sięgają 10 proc. A to może oznaczać, że jezdnia szybciej będzie się degradować, a miasto będzie musiało płacić za jej naprawę.
Raport ma także zwracać uwagę na wadliwie przeprowadzony nadzór inwestorski. - Wiemy z dość dużą pewnością, że kolejnym krokiem CBA po tym, jak raport zostanie przez mnie zaakceptowany lub gdy wniosę do niego uwagi, będzie postawienie zarzutów popełnienia przestępstwa osobom wymienionym w raporcie - stwierdziła Aleksandra Kosiorek. - To uruchomi postępowanie karne w zakresie realizacji inwestycji na Węźle Karwiny.
CZYTAJ TAKŻE: „Szukam córki. Tydzień temu pojechała na Karwiny”. Będzie protest przed gdyńskim magistratem
Aleksandra Kosiorek, dopytywana przez dziennikarzy, wymieniła dwa nazwiska przewijające się w protokole z kontroli. To prezydent Wojciech Szczurek i wiceprezydent Marek Łucyk.
Czy to się skończy zarzutami prokuratorskimi dla wieloletniego prezydenta miasta i jego zastępcy? - Nie wiem - odpowiada Szymon Jaros. - Wiem tylko z rozmów z mieszkańcami i z opinii pojawiających się na forach internetowych, że ludzie oczekują zdecydowanego rozliczenia inwestycji oraz osób odpowiadających za dwuletni chaos.
Raport miał być udostępniony dziennikarzom po podpisaniu przez prezydent ostatecznej wersji dokumentu. Jak usłyszałam od rzeczniczki UM, zdecydowano poczekać jeszcze do piątku z jego ujawnieniem.
Decyzja polityczna?
- Do środy był termin składania uwag do raportu - mówi osoba związana z poprzednimi władzami Gdyni. - Jednak przez prawie tydzień nikt w urzędzie nie otrzymał do wglądu protokołu kontroli przeprowadzonej przez CBA. Za to przed miesiącem do Urzędu Miasta dotarł inny raport - Krajowej Administracji Skarbowej. KAS kontrolowała inwestycję pod względem merytoryczno- finansowym. Nie było żadnych uwag do procedur.
Nadzorujący inwestycję były wiceprezydent Gdyni Marek Łucyk nie zgadza się na rozmowę, tłumacząc, że obecnie jest osobą prywatną. Wysyła jednak oświadczenie, odnoszące się do zarzutów przedstawionych przez Aleksandrę Kosiorek.
- Inwestycja dotycząca budowy Węzła Karwiny, jak wszystkie inwestycje realizowane przez Miasto Gdynia były kontrolowane na wielu poziomach - czytamy w oświadczeniu. - Każda zmiana projektu, zakresu, czy budżetu była poprzedzona wnikliwą weryfikacją pracowników urzędu pod względem merytorycznym, prawnym i finansowym. Inwestycja była kontrolowana przez Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, Najwyższą Izbę Kontroli, Krajową Administrację Skarbową i CBA. Trudno odnieść się do zarzutów medialnych, które wyraźnie na potrzeby walki politycznej zostały wyrwane z kontekstu i są ustaleniami wstępnymi. Do każdego ustalenia z kontroli jednostka kontrolowana ma prawo złożyć swoje uwagi i mam nadzieję, że i w tym przypadku urząd pod kierownictwem pani prezydent podejdzie do tego tematu rzetelnie i bezstronnie.
Następnie Marek Łucyk przypomina, że Węzeł Karwiny był jedną z największych inwestycji realizowanych w ostatnich latach w mieście, której zakres ulegał zmianie z uwagi na brak jednoznacznych wytycznych ze strony jednego z partnerów – PKP - co do rozbudowy infrastruktury kolejowej w tym rejonie.
- Miasto podejmowało najlepsze z możliwych decyzje, aby zrealizować ten projekt - kończy były wiceprezydent. - Pomimo wielu trudności, środki z UE zostały rozliczone w całości, a zakres dofinansowania nie obejmuje kolizji infrastruktury z wiaduktem do przebudowy.
Powtórka z rozrywki
Prędzej czy później mieszkańców Karwin, Wielkiego Kacka i Dąbrowy czeka kolejne drogowe wyzwanie. Obecne władze Gdyni zapowiadają powrót do rozmów na temat dokończenia budowy Węzła Karwiny, czyli budowy wiaduktu nad linią kolejową poszerzoną do trzech torów.
- Trzeba będzie ten kolejny etap wykonać - przekonuje Szymon Jaros. - Miasto będzie musiało dogadać się z wszystkimi interesariuszami, czyli tu przede wszystkim z PKP i z Marszałkiem Województwa. A z dokumentu CBA wynika, że wcześniej konieczne będzie wyburzenie prac wartych 18 mln zł. Należy zrobić wszystko tak, by nie kolidować z planami kolei. Bo dla mnie jako dla mieszkańca Karwin też jest istotne, żeby plany kolejowe były zrealizowane. Chciałbym wreszcie skorzystać z PKM, jeżdżącej co 15 minut, a nie jak obecnie co godzinę.
I jeszcze jedno. Agenci CBA nie zakończyli pracy w Gdyni na Węźle Karwiny. Równolegle zaczęli badać zamianę działek przy skrzyżowaniu ulic 10 Lutego i Świętojańskiej (Plac Żeromskiego) między Gdynią a firmą znanego gdyńskiego dewelopera. Po tym, jak radni pod koniec 2020 r. zgodzili się na zamianę, teren kupiła firma GP Estate, która jeszcze w tym roku chce postawić tam sześciopiętrowy biurowiec, w którym mają się mieścić m.in. dwie restauracje. Wyników śledztwa jeszcze nie znamy.
Napisz komentarz
Komentarze