Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Proces zabójcy Pawła Adamowicza. Zeznawał były ochroniarz

Tylko jeden z czterech świadków zaplanowanych na wokandzie na poniedziałek 6 czerwca 2022 roku pojawił się w sądzie. Po niemal 3,5 roku od zbrodni, wówczas niepełnoletni, pracownik ochrony nie pamiętał zbyt wiele. Z jego zeznań wynikało tylko, że to on, kopiąc, usuwał nóż użyty przez Stefana W. do zadania śmiertelnych ciosów prezydentowi Pawłowi Adamowiczowi. Nie miał jednak pewności, czy dotknął ręką narzędzia zbrodni.
Proces zabójcy Pawła Adamowicza. Zeznawał były ochroniarz
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Lekarz 6 czerwca 2022 roku, jak przed każdą rozprawą, zbadał Stefana W. i orzekł, że może on brać udział w procesie. Taka opinia jest wymagana przez sąd, który do końca miesiąca czeka na ekspertyzę biegłych psychiatrów na temat stanu zdrowia oskarżonego 29-latka. Mężczyzna na sali na dziewiątym terminie, podobnie jak ośmiu wcześniejszych, zachowywał się apatycznie i nie zabierał głosu, nie odpowiadając nawet na najprostsze pytania.

WYJĄTEK OPISALIŚMY TUTAJ: Zabójca Adamowicza w trakcie rozprawy zerwał policjantowi pagon

Spośród czterech świadków wyznaczonych do przesłuchania w poniedziałek pojawił się tylko jeden. Inny, który został już raz ukarany za nieobecność, koniecznością zapłaty 1000 złotych, jak się okazało mieszka w Wielkiej Brytanii, skąd planuje wrócić dopiero za rok – dlatego możliwe, że zostanie przesłuchany zdalnie, za pomocą wideokoferencji. Kolejnemu świadkowi nie udało się skutecznie dostarczyć wezwania, a trzeci właśnie 6 czerwca za niestawiennictwo ukarany został 1000 złotych do zapłaty.

- Byłem przed sceną, ale mało pamiętam, bo to było 3 lata temu – mówił zza barierki dla świadków jedyny mężczyzna, który w poniedziałek stawił się, by złożyć zeznania – dziś 21-letni student. Jak zaznaczył, 13 stycznia 2019 roku, na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas którego Stefan W. zadał prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi śmiertelne ciosy nożem, pracował jako ochroniarz. - Praktycznie odwróciłem się na samym końcu, kiedy wszyscy myśleli, że to scenografia – mówił.

- Co pan zapamiętał? - zapytała sędzia Aleksandra Kaczmarek, przewodnicząca 6-osobowego składu orzekającego.

- Szczerze – nic – odpowiedział, choć dopytywany stwierdził, że nie ma problemów z pamięcią. - Później, jak zeznawałem, blisko mnie leżał nóż – dodał w innym miejscu, ale jak tłumaczył, po tak długim czasie nie był w stanie wskazać, gdzie dokładnie na Targu Węglowym znajdował się w trakcie finału WOŚP. - Widziałem jak nóż jest odrzucany, ale chyba przez ochroniarza, który obezwładniał sprawcę – powiedział świadek i przyznał, że kopnął ostre narzędzie, gdy na miejsce wjeżdżała karetka.

CZYTAJ TEŻ: Media wyproszone z procesu zabójcy Adamowicza. Chodzi o współskazanego

W poniedziałek 21-latek nie przypominał sobie okrzyków Stefana W. ze sceny, a w odczytanych z akt śledztwa zeznaniach, które składał wkrótce po zabójstwie, jeszcze jako 17-latek, tłumaczył, że nie miał żadnego przygotowania ani szkolenia do pracy jako ochroniarz. W odpowiednim momencie wieczoru 13 stycznia 2019 r. został poproszony o „wzmożoną czujność”, gdy na scenie miał pojawić się Paweł Adamowicz. O planowanej obecności prezydenta Gdańska został – jak mówił - uprzedzony wcześniej.

Z prokuratorskich protokołów wynikało, że nawet wkrótce po zdarzeniu młody mężczyzna nie był w stanie stwierdzić czy dotykał narzędzia zbrodni ręką, bo rzeczy działy się szybko. Pamiętał wówczas, że kilkukrotnie kopnął nóż, ponieważ znajdował się on na drodze dojazdowej dla karetek, a on chciał umożliwić im przejazd.

Kolejny termin procesu Stefana W. zaplanowano na czwartek 6 czerwca 2022 roku.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

- Byłem przed sceną, ale mało pamiętam, bo to było 3 lata temu – mówił zza barierki dla świadków jedyny mężczyzna, który w poniedziałek stawił się, by złożyć zeznania – dziś 21-letni student. Jak zaznaczył, 13 stycznia 2019 roku, na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, podczas którego Stefan W. zadał prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi śmiertelne ciosy nożem, pracował jako ochroniarz. - Praktycznie odwróciłem się na samym końcu, kiedy wszyscy myśleli, że to scenografia – mówił.

- Co pan zapamiętał? - zapytała sędzia Aleksandra Kaczmarek, przewodnicząca 6-osobowego składu orzekającego.

- Szczerze – nic – odpowiedział, choć dopytywany stwierdził, że nie ma problemów z pamięcią. - Później, jak zeznawałem, blisko mnie leżał nóż – dodał w innym miejscu, ale jak tłumaczył, po tak długim czasie nie był w stanie wskazać, gdzie dokładnie na Targu Węglowym znajdował się w trakcie finału WOŚP. - Widziałem jak nóż jest odrzucany, ale chyba przez ochroniarza, który obezwładniał sprawcę – powiedział świadek i przyznał, że kopnął ostre narzędzie, gdy na miejsce wjeżdżała karetka.

CZYTAJ TEŻ: Media wyproszone z procesu zabójcy Adamowicza. Chodzi o współskazanego

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W poniedziałek 21-latek nie przypominał sobie okrzyków Stefana W. ze sceny, a w odczytanych z akt śledztwa zeznaniach, które składał wkrótce po zabójstwie, jeszcze jako 17-latek, tłumaczył, że nie miał żadnego przygotowania ani szkolenia do pracy jako ochroniarz. W odpowiednim momencie wieczoru 13 stycznia 2019 r. został poproszony o „wzmożoną czujność”, gdy na scenie miał pojawić się Paweł Adamowicz. O planowanej obecności prezydenta Gdańska został – jak mówił - uprzedzony wcześniej.

Z prokuratorskich protokołów wynikało, że nawet wkrótce po zdarzeniu młody mężczyzna nie był w stanie stwierdzić czy dotykał narzędzia zbrodni ręką, bo rzeczy działy się szybko. Pamiętał wówczas, że kilkukrotnie kopnął nóż, ponieważ znajdował się on na drodze dojazdowej dla karetek, a on chciał umożliwić im przejazd.

Kolejny termin procesu Stefana W. zaplanowano na czwartek 6 czerwca 2022 roku.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama