- Pomnik z naszej przestrzeni zniknie. Nie chcemy jednak dokonywać tego w sposób agresywny czy niecywilizowany i doprowadzajacy do zniszczeń, a zgodnie z przepisami. Generalnie, Kaszubi są legalistami i my również - jako samorząd, chcemy postępować zgodnie z literą prawa, a więc doprowadzić do legalnego usunięcia monumentu – mówi pytany o pomnik burmistrz Żukowa, Wojciech Kankowski. - „Iwan” patrzy dziś na dwie szkoły, w których uczy się około 2 tysięcy dzieci i młodzieży. Wymiar trzymającej granat i pepeszę postaci, na pewno nie jest cmentarny, a propagandowy. Zresztą pamiętajmy, że statua nie powstała bezpośrednio po wojnie, gdy stała tu kolumna z czerwoną gwiazdą, a dopiero w 1981 roku, a więc tuż przed stanem wojennym i była inicjatywą lokalnych, partyjnych aparatczyków, mającą pokazać zaangażowanie w budowę socjalistycznej przyszłości i współpracy – dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Pomnik żołnierzy Armii Czerwonej w Tczewie „zapakowany i gotowy do wysyłki”
Masywna figura przedstawiająca piechura - czerwonoarmistę z pepeszą została ostatnio zakryta przy pomocy niebieskiej, brezentowej płachty, bo po agresji wojsk rosyjskich na Ukrainę pojawiały się na niej napisy. Jak słyszymy, część haseł była wulgarna i, choć w obecnej sytuacji mogły być uzasadnione, lokalne władze nie chcą umieszczania ich w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w sąsiedztwie nekropolii.
Właśnie leżący na tyłach pomnika, starszy od niego o ponad 3 dekady, cmentarz żołnierzy radzieckich poległych w okolicach Żukowa w okresie mniej więcej 2 tygodni zaciętych walk w okolicy w marcu 1945 r. utrudnia usunięcie monumentu. W 15 kwaterach spoczywają tam szczątki około 4 tysięcy poległych. Nazwiska kilkuset zidentyfikowanych sołdatów umieszczone zostały na tablicy w głębi cmetarza, na której zawarto też napis: „Pamięci 3897 żołnierzy Armii Czerwonej poległych w walce z Niemcami w marcu 1945 r.”
- Nieruchomość, na której jest usytuowana statua, jest fragmentem tej samej działki, co miejsce pochówku. Grunty są częścią składową terenu Drogi Krajowej, należącej do Skarbu Państwa. Dlatego trwają czynności związane z podziałem działki i mamy nadzieję na zgodę władz centralnych na usunięcie pomnika. Próby usunięcia obelisku podejmowano już u zarania powstania samorządu. W 1990 roku stworzono uchwałę o podjęciu kroków w celu likwidacji pomnika – wówczas nazywanego pomnikiem „wdzięczności żołnierzom radzieckim” – wspomina Wojciech Kankowski.
Jak zaznacza, poprzednie starania władz miasta o usunięcie monumentu w 2016 i 2017 roku nie uzyskały zgody Instytutu Pamięci Narodowej i Wojewody Pomorskiego, ponieważ cmentarz, jako całość jest elementem umowy polsko-rosyjskiej o wzajemnej ochronie miejsc pamięci.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wulgarne napisy na pomniku Armii Czerwonej w Malborku
- Teraz chcemy więc wydzielić grunty pod statuą z działki, na której znajdują się mogiły żołnierzy radzieckich. Umarłym, poległym czy też tym, którzy zginęli, bo przyczyny śmierci mogły być różne, należy się szacunek, podobny jak polskim grobom w innych państwach. Zawartych umów międzynarodowych należy przestrzegać, a na cmentarzu są granitowe tablice, na których wygrawerowane zostały nazwiska wszystkich zidentyfikowany poległych i dbamy, by także nazwiska identyfikowanych obecnie czerwonoarmistów, którzy zginęli tu w marcu 1945 roku, znalazły się na tych płytach – tłumaczy burmistrz, który zapowiada: - Jeszcze w tym roku, chcemy uporządkować kwatery ze szczątkami, choć wiemy oczywiście, że obok tych żołnierzy, którzy wykazali się odwagą i zapisali pozytywnie w historii, sowieci dopuszczali się na naszym terenie również czynów haniebnych i zbrodniczych, czego doświadczyła także moja rodzina. Chcemy by cmentarz pozostał, natomiast pomnik zniknął i nie stanowił demonstracji dominacji sowieckiej w naszej przestrzeni.
Jak słyszymy, dziś nie wiadomo jeszcze, jaki los czeka Iwana po usunięciu z ruchliwej ulicy Gdyńskiej.
Napisz komentarz
Komentarze