Koncertowy tydzień. Scyzoryk, techno i ciekawi artyści młodego pokolenia

Igo | 4 kwietnia | Stary Maneż (Gdańsk)

Igo, jeden z bardziej charakterystycznych wokali na polskiej scenie, wraca z drugim autorkim albumem. Materiał z „12 zmysłów’ będzie można usłyszeć w Starym Maneżu, ale zapewne nie zabraknie kompozycji z debiutu. Możliwe, że pojawią się także utwory, które nagrywał na potrzeby Męskiego Grania. W końcu wykonawcy, którzy brali udział w tym projekcie, chętnie wplatają te piosenki do swojego koncertowego repertuaru.

To Męskie Granie zapewniło mu właśnie wielką rozpoznawalność, ale już wcześniej dał się poznać publiczności w projektach Clock Machine czy Bass Astral x Igo . Solową karierę rozpoczął singlem "Helena", który przebojem wdarł się na listy w największych polskich rozgłośniach radiowych i był jednym z najczęściej słuchanych polskich utworów w 2022 roku.

Kuban | 4 kwietnia | B90 (Gdańsk)

Kuban na swojej obecnej trasie gromadzi tłumy, co można zobaczyć chociażby na relacjach fanów w mediach społecznościowych. Mówi się, że to raper, ale nie wiem, czy można go tak w pełni klasyfikować. Jasne, od tego zaczynał, z tego czerpie, ale jego ostatnie dokonania są bardziej osadzone w popie. Bardzo fajnie bawi się oboma gatunkami, tworząc coś, co na pewno wyróżnia się na tle autonune’owej nowej szkoły.

Słucha się tego przyjemnie, w przeciwieństwie do większości materiału młodych wykonawców na tej scenie. Do Gdańska przyjeżdża z trasą promującą ostatni album „Fugazi”, ale na pewno nie zabraknie także starszych utworów. Bo Kuban nieprzerwanie tworzy od 2012 roku, kiedy to zaczął publikować swoje utwory na Soundcloud. Od tego czasu sporo się zmieniło, a muzyk zdążył nagrać kawałki z takimi markami jak Quebonafide, Mrozu czy Vito Bambino.

Kasia Kowalska | 5 kwietnia | Stary Maneż (Gdańsk)

Kasia Kowalska może i odcina kupony, ale robi to w sposób całkiem rozsądny. Po tym, jak jej trasa na 30-lecie albumu „Gemini” okazała się wielkim sukcesem, poszła o krok dalej. Ponownie będzie grać ten materiał, ale tym razem z pazurem.

To tak naprawdę na prośbę fanów, którzy zachwycili się bardziej rockowymi aranżacjami dawnych utworów, które zaprezentowała na festiwalu Pol’and’Rock. Tym samym koncert w Starym Maneżu będzie nie tylko powrotem do przeszłości ze względu na repertuar, ale także samo brzmienie, ponieważ wokalistka na początku swojej kariery wielokrotnie dała się poznać jako pełnokrwista rockmanka.

Dimon | 5 kwietnia | Gdański Teatr Szekspirowski

Dimon, czyli Michał Jastrzębski, to muzyk, który dał się poznać przede wszystkim jako wieloletni perkusista zespołu Lao Che. Jednak po zakończeniu działalności grupy postanowił pokazać, że zna się nie tylko na bębnach. No i okazało się, że całkiem nieźle mu idzie także komponowanie i pisanie tekstów.

Dimon śpiewa o miejskim życiu, o trudnych relacjach, intensywnych doznaniach i niełatwych wyborach, łącząc punkowego ducha z tanecznymi rytmami i chwytliwymi melodiami. To jedna z ciekawszych nowych-starych postaci na polskiej scenie. Warto poznać go bliżej.

Korolova | 5 kwietnia | B90 (Gdańsk)

To jedna z najbardziej rozpoznawalnych didżejek w sieci. Ukrainka ma setki tysięcy obserwujących w najróżniejszych platformach, jej utwory i sety mają setki milionów odtworzeń, a do tego na Spotify co miesiąc jej muzyki słucha milion użytkowników. Wielkie liczby, naprawdę. Tym bardziej że nie mówimy tu o mainstreamowej gwieździe.

Korolova w Polsce da trzy występy, w tym jeden w industrialnej przestrzeni B90, która idealnie pasuje do techno i deep house’u. To będzie jedna z bardziej obleganych imprez tego roku, bez wątpienia.

Liroy | 6 kwietnia | Svera (Gdynia)

Jeśli ktoś myślał, że Liroy, czyli Piotr Marzec, na dobre dał sobie spokój z muzyką i teraz będzie zajmował się polityką, musiał się mocno zdziwić, kiedy jeden z pionerów rapu w Polsce nie tylko ruszył w trasę podsumowującą trzy dekady na scenie, ale też zapowiedział nową płytę.

Kiedy Liroy pojawił się na polskim rynku, wielu było w szoku - co to za wulgarne dziwactwo! A on wyprzedził swoje czasy, przecierając szlaki raperom, którzy niedługo po nim stworzyli najlepszą erę tego gatunku w Polsce. Co tu dużo mówić - po tylu latach usłyszeć utwory jak „Scoobiedoo ya” czy „Scyzoryk” to naprawdę nie lada gratka.