Maciej Kosycarz (1964–2020) to postać w Gdańsku i Trójmieście doskonale rozpoznawalna. Fotoreporter, założyciel i właściciel agencji KFP, współorganizator Pomorskiego Konkursu Fotografii Prasowej Gdańsk Press Photo im. Zbigniewa Kosycarza (jednego z najstarszych konkursów fotografii prasowej w Polsce), człowiek instytucja. Na Winnej Górze na Siedlcach jest punkt widokowy jego imienia. Wraz z ojcem patronuje jednemu z gdańskich tramwajów. Jego imię otrzymał skwer położony między Podwalem Staromiejskim a ulicą U Furty i Targiem Rybnym.
Maciej Kosycarz. Tłumy na premierze książki o gdańskim fotoreporterze
(94).png)
Teraz jeszcze dostaliśmy do rąk jego osobisty portret pt. „Maciej Kosycarz - zwykły niezwykły fotoreporter”. Stworzyła go Katarzyna Iga Gawęcka na podstawie wspomnień najbliższych i przyjaciół Maćka (w tym gronie znalazłam się również ja). Niemal tuż po śmierci Maćka autorka zaczęła zbierać o nim historie często wzruszające, trudne, a chwilami zabawne. Bo też Maciej Kosycarz był z jednej strony prawdziwą duszą towarzystwa, serdeczny i z uśmiechem na twarzy, a z drugiej przez lata fotoreporterem, dokumentalistą lokalnego życia i autorem wziętych albumów fotograficznych o Gdańsku.
CZYTAJ TEŻ: Wspomnienie. Maciek i Zbigniew Kosycarze – zwykli niezwykli fotoreporterzy
26 marca, na widowni audytorium ECS zasiadła nie tylko autorka książki, ale też Hanna Kosycarz – żona Macieja. Spotkanie, które prowadziła Dorota Karaś, było pasmem wspomnień o Maćku, ale nie tylko o nim, bo także o jego rodzicach – podobnie jak on, dziennikarzach. Wspominano, że Maciej znał ojca w przelocie, bo Zbigniew był ciągle zajęty pracą i robieniem zdjęć. I że on sam tak nie chciał. Dlatego dom i rodzina były dla Maćka równie ważne co praca. O ile ojciec Maćka – Zbyszek Kosycarz był już za życia legendą fotoreporterów Trójmiasta, o tyle mama – Ludmiła, dziennikarka zajmująca się kulturą, znajdowała się raczej w cieniu. Ale to po mamie – jak wspominała Hania Kosycarz - Maciej miał żyłkę do interesów i lubił też świat sztuki oraz artystów.
Lubiany, uśmiechnięty i życzliwy
Z książki Katarzyny Igi Gawęckiej wyłania się bardzo osobisty portret Maćka. Lubiany, uśmiechnięty, życzliwy – takim go pamiętamy. Wiedział wszystko i znał wszystkich. Pierwsze zdjęcia robił już jako dziecko. Będąc nastolatkiem, fotografował strajki w Sierpniu ’80 i demonstracje stanu wojennego. W jego archiwum można znaleźć zdjęcia na wszystkie okazje, z Gdańska i okolic, ale także dynamiczny portret jego ukochanego miasta – Gdańska, obejmujący lata 1945–2020 czyli okres sięgający aż do czasów, gdy najbardziej znanym w mieście Kosycarzem był jego ojciec Zbigniew. Jest to również portret pokolenia, którego wczesna młodość przypadła na czasy przynajmniej dwóch przełomów: karnawału Solidarności i zduszenia go przez stan wojenny oraz upadku komunizmu w Polsce. To także portret samego środowiska dziennikarskiego.
Gdańsk miał zawsze w sercu
Maciej był kronikarzem swojego czasu. Gdańsk i bycie gdańszczaninem były dla niego bardzo ważne. To wyjaśniła Hanna Kosycarz mówiąc: - Maciek taki był. Dla niego ta mała ojczyzna była najważniejsza. Bo jak mówił: - Tu toczy się życie.
Życie Maćka toczy się już we wspomnieniach.
Napisz komentarz
Komentarze