Przez dwa dni (18-19 marca) w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku dyskutowano o perspektywach polskiej energetyki jądrowej i związanych z nią szansach rozwojowych dla Pomorza, skąd za 11 lat do krajowej sieci ma popłynąć prąd uzyskany z energii nuklearnej.
Serce polskiej energetyki
W II edycji Baltic Nuclear Energy Forum (BNEF) – największego wydarzenia poświęconego energetyce jądrowej w rejonie Morza Bałtyckiego, wzięło udział 650 osób, co świadczy o tym, że zainteresowanie tą tematyką jest olbrzymie. Podobnie jak optymizm. Wielu przedstawicieli pomorskiego biznesu liczy na udział w – jak to ujął marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk – „podziale tego tortu”, jakim jest największa inwestycja w Polsce, czyli budowa elektrowni jądrowej w Choczewie. W tym celu Agencji Rozwoju Pomorza zlecono zadanie koordynacji działań mikro, małych i średnich firm gotowych uczestniczyć w procesie budowy tej inwestycji.
Pracujemy nad tym, aby samorządy terytorialne w powiatach lęborskim, wejherowskim i puckim mogły skorzystać z nowo powstałej infrastruktury, a tereny, które utracą walory turystyczne, miały zapewniony odpowiedni program rekompensat.
Mieczysław Struk / marszałek województwa pomorskiego
Pomorze staje się dziś Śląskiem, miejscem, gdzie produkuje się energię dla Polski.
Jacek Karnowski / wiceminister funduszy i polityki regionalnej
Zdaniem Jacka Karnowskiego, to wielka szansa dla Pomorza i – tu dosłowny cytat z ministra: „nie należy tego spieprzyć”.
Może być Śląsk, ale zielony. Serce polskiej energetyki przesuwa się na Pomorze. To tutaj powstają farmy wiatrowe i pierwsza elektrownia jądrowa. Rolą administracji jest zapewnienie, aby cały proces decyzyjny odbywał się w odpowiednim czasie.
Beata Rutkiewicz / wojewoda pomorska
O wyzwaniach dla szkolnictwa wyższego mówił prof. Piotr Stepnowski, rektor Uniwersytetu Gdańskiego, przewodniczący Zgromadzenia Uczelni Fahrenheita (UG, PG, GUMed), które było jednym ze współorganizatorów konferencji. Zapewniał, że gdańskie uczelnie są gotowe na transformację energetyczną.
W związku z inwestycją, potrzebna będzie przebudowa nie tylko szkolnictwa wyższego, ale także średniego i zawodowego. Tym, którzy zdecydują się podjąć kształcenie w tych kierunkach, ma się to jednak opłacić. Jak zapewniali uczestniczący w konferencji paneliści, kompetencje zapewnią zatrudnienie na co najmniej 10 lat.
Renesans energetyki atomowej
Określenie „renesans energetyki atomowej” padało z ust wielu panelistów. Faktem jest, jak zauważył Jacek Bylica z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, że po katastrofie w japońskiej elektrowni Fukushima, zniszczonej przez tsunami w 2011 roku, nastąpił pewien regres w dziedzinie energetyki jądrowej. Teraz jednak na powrót daje się zauważyć wzmożone nią zainteresowanie, napędzane także przez kryzys klimatyczny, uczulający opinię publiczną na niskoemisyjne sposoby pozyskiwania energii elektrycznej.
- Obecnie z energetyki jądrowej korzysta się w ponad 30 krajach na świecie, a najbardziej „nuklearnym” kontynentem jest Europa, gdzie własne elektrownie ma 19 państw.
- Z atomu pozyskuje się 10 proc. energii elektrycznej w skali świata.
- W Europie jest to 20 proc., a było nawet 25 proc., nim Niemcy wyłączyli swoje elektrownie.
- We Francji, która przoduje na naszym kontynencie (70 proc. energii elektrycznej pochodzi tam z energii jądrowej) jest to trzecia gałąź przemysłu, w którą zaangażowane są trzy tysiące firm zatrudniających ponad 200 tys. pracowników.
Na tej mapie Polska jest biała plamą, szczególnie jeśli popatrzymy na udział energetyki jądrowej w ogólnym bilansie energetycznym naszych sąsiadów. W przypadku:
- Czech wynosi on 40 proc.,
- Słowacji – 61,
- Finlandii – 42,
- Ukrainy – 55.
Nawet Białoruś 28 proc. wytwarzanego przez siebie prądu pozyskuje z energii nuklearnej, a w przypadku Węgier niebawem ma to być ponad połowa.
Litwa, gdzie przez 25 lat (1984-2009) funkcjonowała poradziecka elektrownia atomowa w Ignalinie (jej zamknięcie było jednym z warunków akcesji do UE), ponownie uruchamia program jądrowy. Nad powrotem myślą też Niemcy.
- W skali świata do roku 2050 przewidywany jest wzrost produkcji „prądu z atomu” o dwa i pół raza.
- Zupełnie nieprawdopodobne jest tempo rozwoju energetyki jądrowej w Chinach, gdzie aktualnie buduje się 26 elektrowni, a drugie tyle jest w fazie projektowania.
Uczestniczący w jednym z paneli Daivis Virbickas z Litewskiego Instytutu Energetyki przekonywał, że bez energetyki jądrowej transformacja energetyczna jest nierealna.
Wiatr i energia słoneczna mogą zapewnić energię dla małych firm, ale w przypadku przemysłu metalurgicznego, chemicznego, militarnego czy firm zaangażowanych w AI, gdzie potrzebne jest utrzymywanie ogromnych baz danych, to nierealne. Jeśli politycy nie podejmą odpowiednich decyzji, biznes zrobi to za nich.
Daivis Virbickas z Litewskiego Instytutu Energetyki
Podobnego zadnia jest Jacek Bylica z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, który szansę dla biznesu widzi w budowie SMR-ów (małych reaktorów modułowych o mocy do 300 MW).
Główną przeszkodą w rozwoju energetyki jądrowej jest kapitałochłonność. Dlatego w Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej próbujemy wpłynąć na politykę Banku Światowego w kwestii udzielania pożyczek na tego typu inwestycje. Ostatni raz BŚ udzielił takiego kredytu w… 1957 roku.
Jacek Bylica z Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej
200-miliardowa inwestycja
Jak poinformował p.o. prezes Polskich Elektrowni Jądrowych Piotr Piela, na terenie, gdzie powstanie pierwsza polska elektrownia jądrowa, obecnie kontynuowane są badania geologiczne. Ich wyniki pozwolą na dokładne wyznaczenie miejsc, w których staną trzy reaktory AP-1000 oraz instalacje chłodzące i instalacje zasilania.
Już za miesiąc badania te zostaną rozszerzone na cały 400-hektarowy teren budowy.
Jednocześnie będziemy już prowadzili badania morskie, które umożliwią nam przygotowanie przyszłego projektu instalacji zasilania elektrowni jądrowej wodą chłodzącą i zrzutu wody gorącej. Natomiast wokół placu budowy partnerzy przygotowują zaplecze, które umożliwi poprowadzenie procesu budowy elektrowni.
Piotr Piela / p.o. prezes Polskich Elektrowni Jądrowych
Jak wyjaśnił prezes Piela, chodzi o drogi dojazdowe, kolej, bocznice, morski terminal rozładunkowy oraz stacje i linie energetyczne. Koszt tych inwestycji to ponad 5 mld zł.
W ubiegłym roku pełnomocnik rządu ds. infrastruktury energetycznej Maciej Bando określił przybliżony koszt budowy elektrowni w Choczewie na 115 mld zł plus około 35 mld zł kosztów działalności spółki i inwestycji towarzyszących. Na gdańskiej konferencji z ust niektórych uczestników mogliśmy usłyszeć już o „200-miliardowej inwestycji”.
Mniej więcej 20-30 proc. tej kwoty to będą środki własne. Pod koniec lutego Sejm przyjął ustawę umożliwiającą wsparcie finansowe PEJ w wysokości 60,2 mld zł. Reszta ma pochodzić z kredytów zagranicznych.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem:
- pierwszy beton na placu budowy zostanie wylany w 2028 roku,
- pierwszy reaktor zacznie produkować prąd w 2035 roku (do komercyjnej sprzedaży trafi on w kolejnym roku),
- a całość będzie gotowa w 2038 roku.
Gdzie są Amerykanie?
Wiadomo, że polskie ambicje jądrowe nie kończą się na Choczewie. Dalszy plan obejmuje budowę drugiej elektrowni. Ogłoszono właśnie krótką listę jej potencjalnych lokalizacji. Są na niej:
- Bełchatów,
- Konin,
- Kozienice
- i Połaniec,
przy czym dwie pierwsze traktowane są jako „podstawowe”. We wszystkich wspomnianych miejscowościach funkcjonują elektrownie węglowe, które miałyby zostać zastąpione przez „atom”. Pozwoliłoby to na wykorzystanie już istniejącej infrastruktury, a poza tym zapewniłoby utrzymanie miejsc pracy i dalszy rozwój regionu, już w oparciu o nowe technologie. Ostateczna decyzja ma być ogłoszona w przyszłym roku.
Pozostaje kwestia, kto tę elektrownię wybuduje. O ile w przypadku Choczewa ma to być amerykańskie konsorcjum Westinghouse-Bechtel (choć ostateczna umowa nie została jeszcze zawarta), tak w obecnej sytuacji politycznej niewykluczone jest, że partnerów będziemy szukać po tej stronie Atlantyku. Nie przypadkiem chyba jednym z patronów gdańskiej konferencji była francuska ambasada.
– Jak się patrzy na te amerykańskie ruchy, sankcje, które wprowadzają na Europę, to Europa może w końcu uderzyć ręką w stół i powiedzieć: basta – usłyszeliśmy nieoficjalnie od jednego z panelistów.
Nawiasem mówiąc, polski przemysł już buduje komponenty do elektrowni jądrowych w technologii francuskiej.
Więcej jest „za”, ale ci „przeciw” są głośniejsi
Na poprzedzającym konferencję briefingu prezes Piotr Piela mówił, że ponad 90 procent społeczeństwa popiera energetykę jądrową. Także w wymiarze politycznym to poparcie przebiega ponad podziałami, o czym świadczą wyniki wspomnianego wyżej głosowania nad rządowym dofinansowaniem tej inwestycji. Sejm i Senat niemal jednogłośnie byli za.
Jak jednak zauważył marszałek Mieczysław Struk – poparcie mieszkańców nie jest czymś danym raz na zawsze. Zresztą, poza grudniowym sondażem CBOS, z którego faktycznie wynikało, że 91 procent badanych popiera budowę elektrowni jądrowej, był też inny, przeprowadzony na zlecenia Ministerstwa Przemysłu, w którym ten odsetek wynosił znacznie mniej – 64 proc.
Na tym tle szczególnie ważna jest sprzyjająca atmosfera wśród mieszkańców terenów bezpośrednio sąsiadujących z elektrownią. Mówiła o tym Meritxell Martrell Lamolla, dyrektorka wykonawcza Europejskiego Stowarzyszenia Gmin z Obiektami Jądrowymi. Zwracała uwagę na to, że choć oczywiście każdy kraj ma swoją specyfikę, daje się wyróżnić kilka fundamentów, na których można budować społeczne poparcie. Obok tak oczywistych, jak korzyści finansowe, większe możliwości znalezienia pracy, rozbudowa infrastruktury, lepsza dostępność usług, są wśród nich także: rozbudzenie aktywizmu, poczucie wpływu na procesy decyzyjne. Dlatego Meritxell Martrell Lamolla oponowała przeciwko określeniu „akceptacja ze strony lokalnej społeczności”.
Nie chodzi o akceptację, ale o to, żeby ludzie się włączyli, zaangażowali.
Meritxell Martrell Lamolla / dyrektorka wykonawcza Europejskiego Stowarzyszenia Gmin z Obiektami Jądrowymi
Choczewo to mała gmina, licząca około 5 tys. mieszkańców. Szacuje się, że w szczytowym momencie budowy elektrowni może tam napłynąć 8-10 tysięcy pracowników. To prawdziwa rewolucja.
Ryszard Stachurski, były wojewoda pomorski, a obecnie pełnomocnik zarządu PEJ zwracał uwagę, że w ciągu ostatnich trzech dekad gmina Choczewo doświadczyła już diametralnej transformacji. Do końca lat 80. był to obszar w stu procentach rolniczy. Po 1989 roku upadły PGR-y, stacje hodowli roślin, kółka rolnicze, a ludzie stracili pracę. Większość jednak szybko przestawiła się na turystykę. A teraz nie dość, że na terenie gminy do sieci energetycznej wpinają się linie przesyłowe ze wszystkich trzech farm wiatrowych, to jest tam także 400-hektarowa farma fotowoltaiczna, a za chwilę jeszcze dojdzie energia jądrowa.
– Perspektywa jest obiecująca, ale to tylko perspektywa – mówił. – Niektórzy się boją. Trzeba im dać nadzieję i – tu zgadzam się z panią Lamollą – trzeba ich zachęcać do aktywności, wciągać do działalności. To ważne.
Przeciwnicy elektrowni to w Choczewie mniejszość, 10-15 osób. Ale są aktywni. Zwolenników jest znacznie więcej, ale są nieaktywni, i do opinii publicznej przebija się protest, a nie poparcie.
Ryszard Stachurski / były wojewoda pomorski, pełnomocnik zarządu PEJ
Odpady wyjadą gdzie indziej
Osobna kwestia to sprawy bezpieczeństwa, o które – co naturalne – wszyscy pytają. Wiele się zmieniło od czasów Czarnobyla. Teraz obawy dotyczą nie tyle samej technologii i jej niezawodności, co odporności na katastrofy – naturalne oraz nienaturalne. Pomorska elektrownia ma być odporna zarówno na sytuację braku zasilania, co doprowadziło do awarii w Fukushimie, jak i uderzenie samolotu.
.png)
Ważną z punktu widzenia akceptowalności społecznej tematyką jest kwestia odpadów radioaktywnych. Decyzja w sprawie ich składowania pozostaje w gestii Ministerstwa Przemysłu. Na niedawnym posiedzeniu trzech połączonych komisji senackich ministra Marzena Czarnecka została o to zapytana przez senatora Kazimierza Kleinę. Odpowiedziała, że obecnie toczą się rozmowy w tej sprawie i są one bardzo zaawansowane, ale nie może ujawnić ani z kim się toczą, ani jakie będą ewentualne lokalizacje. Wykluczyła natomiast, że odpady radioaktywne miałyby być składowane na Pomorzu.
Napisz komentarz
Komentarze