Na boisku Gedanii 1922 przy ul. Hallera w Gdańsku spotkały się dwie IV-ligowe drużyny. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że zagrali reprezentanci najstarszego klubu sportowego w Gdańsku, czyli Gedanii, i jednego z najmłodszych, czyli Jaguara. Drugi argument, który sprowadził na obiekt Gedanii rekordową liczbę kibiców, to fakt, że był to mecz na szczycie pomorskiej IV ligi. Jaguar był liderem, Gedania była druga. Po spotkaniu, które gospodarze wygrali 3:0, ten stan się nie zmienił. Gedania zredukowała stratę do 1 punktu, mając rozegrany jeden mecz mniej. Dziś to już historia.
O tym, kto awansuje, przekonamy się na wiosnę 2022 r., ale z całą pewnością rywalizacja o miejsce w wyższej klasie będzie do końca fascynująca. Tym bardziej, że o awansie mogą też realnie myśleć w Gryfie Słupsk i Kaszubii Kościerzyna.
Na boisku kibice mogli podziwiać między innymi czterech zawodników, którzy jeszcze nie tak dawno grali w ekstraklasie. W Gedanii takim CV mogą pochwalić się Krzysztof Bąk i Wojciech Zyska, którzy występowali w Lechii, a w barwach Jaguara byli nimi: Marcin Pietrowski i Deleu. Pierwszy z nich to nie tylko były zawodnik Lechii, ale także mistrz Polski z 2019 roku w barwach Piasta Gliwice. Deleu, to z kolei nie tylko były gracz biało-zielonych, ale później także Cracovii.
Mecz był ważny i ciekawy także z innych względów. Dziś to sytuacja raczej nieoczywista, kiedy w derbowym pojedynku nie ma kordonów policji, bo kibice obu drużyn za sobą nie przepadają. Na Gedanii jedni i drudzy siedzieli obok siebie. Choć emocji w meczu nie brakowało, to na trybunach nie było słuchać antydopingu czy chamskich odzywek. To pewnie także efekt specyfiki tych klubów, a raczej ich sympatyków, których nie ma jeszcze – a może na szczęście? – zbyt dużo.
Widać było za to nową jakość dopingu, niespotykaną na stadionach np. ekstraklasy czy I ligi. W przypadku Gedanii słowo „jeszcze” nie do końca oddaje stan rzeczywisty, bo to klub, który systematycznie wraca do świadomości kibica piłkarskiego poprzez pracę z młodzieżą, całą sferę organizacyjną i aspiracje sportowe. Jaguar to z kolei klub, którego początki sięgają 1983 roku, mogący pochwalić się świetnie działająca akademią piłkarską, i budujący swoją moc na wychowankach. Podobnie jak Gedania.
Ta nowa jakość dopingu wynikała z tego, że, oprócz piłkarskich kibiców chodzących na inne mecze w różnych klasach rozgrywkowych, tworzyli go... rodzice zawodników Gedanii z młodszych roczników. Były flagi, bęben i głośne wsparcie dla piłkarzy pierwszej drużyny. To zjawisko raczej rzadko spotykane na piłkarskich stadionach. Kilkuset osobowa frekwencja na boisku przy Hallera, organizacja dopingu dla Gedanii to elementy, które mają szansę wpłynąć w przyszłości nie tylko na atmosferę meczów, ale też na wzmocnienie lokalnej tożsamości. Tego, że chodzi się na mecze swojego klubu, bez względu na to, o co i w jakiej lidze gra. Na tym meczu było sporo młodych ludzi, którzy na derby przyszli ze swoimi rodzicami. Zobaczyli więc, że można kibicować w sposób zupełnie inny niż ten znany ze stadionów bardziej popularnych klubów, telewizji czy Internetu.
Mimo podobnych aspiracji i walki na boisku, po meczu nie było „złej krwi”. Prezes Jaguara Michał Jadanowski napisał na Facebooku:
„Super mecz, świetna atmosfera, gratulacje dla Gedanii 1922”.
Gospodarze, także w mediach społecznościowych, dziękowali Jaguarowi za mecz. To nie tylko zaskakujące w środowisku piłkarskim, ale cenne i potrzebne reakcje, zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z derbami, które zawsze wyzwalają w stronach więcej „elektryki” niż pozostałe mecze.
Wspólne zdjęcia Krzysztofa Bąka i Deleu po meczu tylko potwierdzały, że IV-ligowe derby Gdańska dają szansę na budowanie nowych relacji w środowisku piłkarskim, które tworzą także kibice. Warto mieć tego świadomość i skorzystać z tej okazji.
Napisz komentarz
Komentarze