Teoretycznie mógłbym być zdziwiony, bowiem podczas ostatniego widzenia z klientem, pod koniec grudnia, nic nie wskazywało, że może on podjąć taką decyzję. Oczywiście ma do niej prawo, a my musimy wziąć pod uwagę stan jego zdrowia psychicznego – potwierdza w rozmowie z portalem „Zawsze Pomorze” adwokat Marcin Lipski.
Mecenas Lipski pozostawał jedynym pełnomocnikiem 29-letniego dziś mężczyzny od października 2020 roku, kiedy to, ze względu na brak zgody z przyjętą przez klienta linią obrony, zrezygnował reprezentujący go od początku adwokat Artur Kotulski.
Nieoficjalnie wiemy, że decyzję o rezygnacji z usług drugiego z prawników W. motywował m.in. tym, że nie chce narażać na wydatki rodziny, a jego sprawa „jest prosta”. Wszystko wskazuje na to, że w obronie oskarżonego na wokandzie występował będzie adwokat wyznaczony z urzędu.
"Celowe działanie? To nieprawda"
„Jeżeli w sprawie, w której oskarżony musi mieć obrońcę i korzysta z obrony z wyboru, obrońca lub oskarżony wypowiada stosunek obrończy, sąd, prezes sądu lub referendarz sądowy ustanawia obrońcę z urzędu, o ile oskarżony nie powołał obrońcy z wyboru. W razie potrzeby rozprawę przerywa się lub odracza” – czytamy w kodeksie postępowania karnego.
- Obawiam się, że rezygnacja z obrońcy będzie odebrana jako celowe działanie Stefana by opóźnić czy przedłużyć proces. To nieprawda – zaznacza, zastrzegająca anonimowość, matka Stefana W., od lat przekonana, że przyczyną zbrodni była choroba psychiczna syna. - Choć nawet w ostatniej opinii, która dopuszczała sądowy proces lekarze stwierdzili znaczny stopień ograniczenia poczytalności, to - jak to chory człowiek - syn jest przekonany o swoim zdrowiu psychicznym. Chyba chce na rozprawie opowiedzieć, co go spotkało i jak został skrzywdzony. Wielokrotnie pytał „co ja zrobiłem?”, mówił, że nie pamięta sytuacji ze sceny WOŚP, twierdził, że to nieprawda i nie rozpoznawał się na nagraniu albo przekonywał, że zamiast niego jest tam jakiś podstawiony człowiek – słyszymy.
O tym, że Stefan W. może odpowiedzieć przed sądem zadecydowała trzecia opinia zlecona biegłym psychiatrom.
- W toku śledztwa Stefan W. został poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym, w tym połączonym z obserwacjami sądowo-psychiatrycznymi. W sprawie uzyskano trzy opinie dotyczące kwestii poczytalności. W trzeciej, rozstrzygającej biegli orzekli, że w chwili popełnienia zarzuconych przestępstw Stefan W. miał ograniczoną poczytalność – relacjonowała 10 grudnia 2022 roku informując o skierowanym do sądu akcie oskarżenia prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa prowadzącej postępowanie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Dwie sprzeczne diagnozy
Nieoficjalnie wiadomo, że wcześniejsze dwie diagnozy były ze sobą sprzeczne. Pierwsza wskazywała na to, że mężczyzna dokonując zbrodni był niepoczytalny i zamiast przed sąd, ze względu na chorobę psychiczną, powinien zostać skierowany na leczenie w zamkniętym ośrodku. Drugi dokument uznawał jego ograniczoną poczytalność, co nie wykluczało procesu.
Badania były uzasadnione, ponieważ 29-latek odpowiada za najcięższe przestępstwo zagrożone karą dożywotniego więzienia. Poza tym już wcześniej zdiagnozowano u niego schizofrenię paranoidalną, na którą leczony był m.in. w okresie pobytu w jednostkach penitencjarnych, gdzie odsiadywał wyrok 5,5 roku więzienia za napady na placówki bankowe.
Na razie wciąż nie został wskazany termin pierwszej rozprawy w IV Wydziale Karnym Sądu Okręgowego w Gdańsku. Wiadomo jedynie, że w sprawie orzekać będzie skład złożony z sędzi Aleksandry Kaczmarek, sędzi Agnieszki Kokoszczyńskiej i trójki ławników.
Napisz komentarz
Komentarze