Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Czy miliardowa kroplówka uratuje psychiatrię dziecięcą? Pomoc potrzebna natychmiast!

Nowa ustawa okołobudżetowa przewiduje przekazanie 3 mld zł, zamiast na TVP, m.in na psychiatrię dziecięcą. Na co powinny pójść te pieniądze? Czy jest to wystarczająca kwota? I czy miliardowa kroplówka bez wprowadzenia zmian systemowych uratuje psychiatrię dziecięcą? - Sytuacja jest dramatyczna, a pomoc potrzebna natychmiast - słyszę na przepełnionym oddziale dziecięco-młodzieżowym na Srebrzysku.
Czy miliardowa kroplówka uratuje psychiatrię dziecięcą? Pomoc potrzebna natychmiast!
(fot. Canva | Zdjęcie ilustracyjne) 

 

Ratujmy nasze dzieci

Polityczne zamieszanie wokół mediów publicznych przyniosło dobre wieści dla dziecięcych pacjentów, ich rodziców i lekarzy. Po zapowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, że zawetuje możliwość przekazania 3 mld złotych przejmowanym przez koalicję mediom publicznym, premier Donald Tusk ogłosił przeznaczenie skarbowych papierów wartościowych na finansowanie świadczeń zdrowotnych.

 - Wspomniana kwota w wysokości 3 mld zł dla NFZ będzie przekazana w formie dotacji celowej, która jest ściśle określona - zadeklarowała podczas posiedzenia w Sejmie minister zdrowia, Izabela Leszczyna. -  Te pieniądze prezes funduszu będzie mógł wydać tylko na leczenie onkologiczne pacjentów do osiemnastego roku życia, na psychiatrię dziecięcą i młodzieżową, na leczenie chorób rzadkich dla pacjentów do osiemnastego roku życia i pozostałych świadczeniobiorców onkologicznych.

ZOBACZ TAKŻE: Szpital na Srebrzysku wstrzymuje przyjęcia dzieci! „Krytyczne przekroczenie liczby pacjentów”

Czy wiadomo już, jakie działania w tej dziedzinie - oddziały szpitalne, może oddziały dzienne, czy też poradnie, albo etaty  terapeutyczne -  zostaną wsparte dodatkowymi pieniędzmi? - zapytaliśmy w ubiegłym tygodniu Ministerstwo Zdrowia. Odpowiedź była lakoniczna: "Obecnie Rada Ministrów pracuje nad uchwałą budżetową i szczegóły dotyczące rozdysponowania 3 mln zł m.in. na onkologię i psychiatrię dziecięcą nie są nam jeszcze znane".

Z doniesień medialnych wynika, że w resorcie mają być przeprowadzone szerokie konsultacje. W tej sytuacji spytaliśmy ekspertów o największe potrzeby pomorskiej psychiatrii dziecięcej.

Czasu już nie mamy

W poniedziałek, 8 stycznia 2024  roku na 46-łożkowym oddziale dziecięco młodzieżowym szpitala na gdańskim Srebrzysku przebywało 70 pacjentów. To i tak mniej, niż podczas przedświątecznych rekordowych dni, kiedy oddział musiał pomieścić 76 dzieci.

Pomorze jest regionem szczególnie doświadczanym przez kryzys psychiatrii dziecięcej. To tutaj w ub. roku zanotowano największy w Polsce odsetek prób samobójczych wśród  młodych ludzi, tutaj w 2023 r. czekało się 411 dni średnio w kolejce na wizytę u psychiatry dziecięcego (najdłużej w kraju), a w co piątej szkole  brakowało psychologów i psycholożek szkolnych.

Czy - zakładając, że dodatkowe pieniądze zostaną równo podzielone między trzy specjalizacje pediatryczne - dodatkowy miliard złotych poprawi sytuację w polskiej i pomorskiej psychiatrii dziecięcej?

- Przede wszystkim bardzo się cieszę z planu przekazania dodatkowych pieniędzy. Bez tego nie zbudujemy ani bezpieczeństwa, ani jakości w leczeniu - mówi dr Mariusz Kaszubowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku. - Przy podniesieniu wyceny i ilości świadczeń oraz dodatkowo tym,  o co od dawna zabiegamy tj. przy zmianie standardów organizacyjnych realizacji świadczeń - na pewno zobaczymy pewną poprawę. Jednakże wszystko to jest procesem, tak jak terapia w psychiatrii, więc wymaga czasu.  A tego już nie mamy.

Przy podniesieniu wyceny i ilości świadczeń oraz dodatkowo tym,  o co od dawna zabiegamy tj. przy zmianie standardów organizacyjnych realizacji świadczeń - na pewno zobaczymy pewną poprawę. Jednakże wszystko to jest procesem, tak jak terapia w psychiatrii, więc wymaga czasu.  A tego już nie mamy.

dr Mariusz Kaszubowski / dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku

Dla porównania - na rządowy program wsparcia psychiatrii dzieci i młodzieży ogłoszony w 2021 r. i zakładający wsparcie dzieci na trzech poziomach przeznaczono 220 mln złotych. Dr Kaszubowski przypomina, że w ubiegłym roku, były minister zdrowia chwalił się przekazaniem 80 mln zł na ok. 30 oddziałów stacjonarnych działających w Polsce. Na oddział wychodziło średnio po 2 - 3 mln złotych. - Przy czym Srebrzysko według nieznanego nam klucza otrzymało jedynie 240 tys zł - podkreśla dyrektor gdańskiego szpitala. - Miliard to już tysiąc milionów, ale przy przeznaczeniu tej kwoty na część ambulatoryjną, wcale nie będzie środków zbyt dużo ze względu na znacznie większą liczbę podmiotów działających w tym zakresie. Jednakże to jest dobry kierunek. I przypomnę tutaj to, co mówię przy okazji niemal każdego wywiadu: „łóżko nie leczy”.

Z kolei dr Tadeusz  Jędrzejczyk, z-ca dyrektora Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego uważa, że taki miliard złotych  na psychiatrię dzieci i młodzieży to  z punktu widzenia dotychczasowych nakładów oraz struktury pomocy spora kwota. -  Można nawet pójść dalej - mówi. -  Ze względu na brak wystarczających kadr w obecnych ramach dość trudno byłoby taką kwotę rozsądnie zagospodarować. Z drugiej strony potrzebujemy zupełnie nowych ram, nie tylko po stronie systemu ochrony zdrowia ale w równym stopniu edukacji czy pomocy społecznej.

Komu więcej, komu mniej?

Według dr. Jędrzejczyka tym, co można w miarę szybko i efektywnie zrobić na Pomorzu, jest  zwiększenie liczby miejsc na oddziałach dziennych. Zgadza się z nim dyrektor gdańskiego Srebrzyska, który też przypomina, że program Ministerstwa Zdrowia z ostatnich trzech lat wspierał przede wszystkim infrastrukturę oddziałów stacjonarnych, czyli całodobowych.

- Istnieje obecnie potrzeba wsparcia tej części infrastruktury, którą do tej pory pomijano, czyli nakładów na część ambulatoryjną - mówi dr Kaszubowski. - Poza nakładami na inwestycje warto przeznaczyć środki na część tzw. „miękką” czyli np. profilaktykę. Co do inwestycji to dobrym przykładem jest chociażby nasz szpital. Obecnie kończymy już dokumentacje i niezbędne zgody na wybudowanie budynku przeznaczonego na duży odział dzienny psychiatrii dzieci i młodzieży. Część środków na budowę została  już zabezpieczona przez Samorząd Województwa. I właśnie takie inwestycje są bardzo potrzebne, aby ograniczyć napływ młodych pacjentów w kryzysie wymagających hospitalizacji.

Ostatecznie zarówno urzędnicy, jak i lekarze nie wiedzą, jak ogłoszone wsparcie będzie dokładnie wyglądać. - Z tego, co usłyszałem, dodatkowe środki mają być przekazane przez NFZ - zdradza dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku. - Czy Narodowy Fundusz Zdrowia, jako płatnik publiczny odpowiedzialny na finansowanie świadczeń, może przeznaczać dodatkowe środki na "twarde" inwestycje, czyli np. sprzęt, wyposażenie, nowe budynki czy remonty? Jeżeli tylko na świadczenia, to powinno przełożyć się przede wszystkim na zdjęcie limitów oraz znaczący wzrost wyceny świadczeń w psychiatrii. Dziś poradnia finansowana ze środków publicznych nie jest konkurencyjna dla lekarzy, chcących pracować jako psychiatrzy dziecięcy.

Dr Izabela Łucka, konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dziecięcej uważa, że pieniądze powinny przede wszystkim zostać przekazane na coś, co już funkcjonuje. -  Czyli oddziały stacjonarne, lepsze pensje dla psychologów, dodatkowe programy, jak nasza platforma "Lepsza Przyszłość", zapewniające opiekę psychologiczną, warsztaty dla rodziców, szkoły dla rodziców - wylicza. - A także na wyższe pensje w poradniach psychologiczno-terapeutycznych, co by pozwoliło psychologom i terapeutom na pracę w jednym, a nie dziesięciu miejscach.

O konieczności wspierania działań związanych z profilaktyką, w tym programów zdrowotnych mówi również dr Kaszubowski. I wymienia: kształcenie, edukację, współpracę ze szkołami, szkolenia rodziców, nauczycieli, pedagogów czyli wszystko to co podnosi kompetencje opiekunów młodego człowieka oraz jego własną higienę zdrowia psychicznego.

Według lekarzy warto też zastanowić się nad potrzebą wzmocnienia ośrodków akademickich i położenia większego nacisku na nauczanie przyszłych psychiatrów. Studenci Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w ciągu sześciu lat studiów uczestniczą w zaledwie jednym seminarium z psychiatrii dzieci i młodzieży.

Strefy buforowe

- Fundamentalnym wyzwaniem jest zresztą nie tylko sama podaż świadczeń, co ich integracja i jakość - dodaje wicedyrektor Tadeusz Jędrzejczyk. - Po wprowadzeniu podstawowych elementów reformy niezbędny byłby pogłębiony audyt: co w systemie trzech poziomów referencyjnych działa i warto rozwijać, co potrzebuje reorganizacji, a z czego ewentualnie można zupełnie zrezygnować. Dopiero po takim audycie wskazane byłoby zreformowanie finansowania pomocy.

Konieczne są także zmiany organizacyjne.

Kwestią wymagającą decyzji na poziomie Ministerstwa Zdrowia, byłoby stworzenie oddziałów przesiewowych, wzmacniających przeludnione oddziały stacjonarne psychiatrii dziecięcej. Tzw. SOR-ów psychiatryczno- dziecięcych, głównie zatrudniających ratowników wraz z konsultującym lekarzem psychiatrą i pediatrą. Obserwacja na takim oddziale dałaby odpowiedź na pytanie, czy młody pacjent, np. po próbie czy deklaracji samobójczej wymaga dalszego leczenia w warunkach szpitalnych, czy też wystarczy pomoc psychologa, terapia rodzinna lub przerywająca domową przemoc interwencja policji i służb socjalnych.

Psychiatrzy dziecięcy od lat podnoszą, że wzrost liczby zaburzeń i prób samobójczych młodych ludzi niekoniecznie wiąże się z epidemią chorób psychicznych. To raczej skutek niewydolności rodzicielskiej, wychowawczej, szkolnej, opieki społecznej.

- Potrzebne są strefy buforowe, pozwalające na funkcjonowanie oddziałów stacjonarnych w sposób specjalistyczny - mówi dr Łucka. -  Na razie spełniają one różne funkcje - od izby wytrzeźwień po poprawczak. Dodatkowe pieniądze powinny być przeznaczone na młodzieżowe ośrodki socjoterapii oraz na zwiększenie liczby oddziałów sądowo- psychiatrycznych o dodatkowym zabezpieczeniu. Obecnie młodzi ludzie z zaburzeniami, agresywni, którzy powinni tam trafiać, przebywają nawet przez rok na oddziale stacjonarnym. Należy wesprzeć infrastrukturę pomocową. Leczenie uzależnień, resocjalizację, wychowanie.

Dodatkowe pieniądze powinny być przeznaczone na młodzieżowe ośrodki socjoterapii oraz na zwiększenie liczby oddziałów sądowo- psychiatrycznych o dodatkowym zabezpieczeniu. Obecnie młodzi ludzie z zaburzeniami, agresywni, którzy powinni tam trafiać, przebywają nawet przez rok na oddziale stacjonarnym. Należy wesprzeć infrastrukturę pomocową. Leczenie uzależnień, resocjalizację, wychowanie.

Dr Izabela Łucka / konsultant wojewódzki w dziedzinie psychiatrii dziecięcej

Pieniądze na hostel?

Zdarza się, że dziecko ucieka od najbliższych i po zatrzymaniu nie chce wrócić do domu. Interweniuje policja, a młody człowiek deklaruje, że i tak nie będzie mieszkać z rodziną. Wtedy funkcjonariusze przywożą go do szpitala psychiatrycznego.

- A przecież trzeba najpierw zbadać sytuację - podkreśla lekarz. - Zespół kryzysowy powinien sprawdzić, co zniechęca takiego 11, 12-latka do powrotu. Konieczna jest pilna narada zespołów socjalnych.  I miejscem pobytu dziecka nie może być szpital, ale np. pogotowie opiekuńcze.  Bywają też sytuacje, że dzieciak kaleczy się w szkole. W  Norwegii np. powstaje wówczas specjalny zespół, rodzice są wezwani do szkoły. Na miejscu odbywa się narada. Stawiane są pytania: co się dzieje? Jak temu zaradzić?  A u nas  wzywana jest karetka i od razu młody człowiek zawożony jest do  szpitala psychiatrycznego.

ZOBACZ TEŻ: Psychiatria dziecięca na NFZ to długa droga w gąszczu absurdów

Starsze nastolatki, których sytuacja zdrowotna, społeczna i edukacyjna wymaga psychoterapii oraz wsparcia psychospołecznego , mogłyby zamieszkać w hostelu.

Przed 10 laty Urząd Marszałkowski przekazał władzom miasta Gdańska, jako zarządcy,  budynek po byłym oddziale dziennym szpitala na Srebrzysku z przeznaczeniem na szkołę dla dochodzących pacjentów. Na pierwszym piętrze miał powstać oddział dzienny, na drugim hostel. Budynek, choć wymagający remontu, był stanie używalności.

 - Hostel miał być przeznaczony dla dzieciaków, które z różnych powodów nie mogą żyć w toksycznym środowisku domowym. Ktoś jednak nie zamknął drzwi, ktoś nie zakręcił kaloryferów -  - mówi dr Łucka. -   Od tamtego czasu popękały mury,wyrosły drzewa.  W województwie powinien być co najmniej jeden taki hostel, który w połączeniu z SOR-ami i oddziałami stacjonarnymi  tworzyłby spójny system opieki.

Może na hostel także znajdą się pieniądze?


Partner akcji

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama