Wedle tej ideologii, bardzo łatwo będzie przekonać jeszcze zdrowych, że chorzy chorują na ich koszt. Dziś nikt nie uwierzy w powszechny, sprawiedliwy i darmowy dostęp do usług medycznych. Stąd popularność takich idei jak „bon zdrowotny”.
Państwo się wycofało
Według badań FundacjiGrowSPACE, najdłużej w Polsce do lekarza dziecięcego na NFZ czeka się w województwach pomorskim oraz śląskim. Pomimo wysiłków samorządu województwa, spotkań, rozmów, konferencji i akcji informacyjnych, w których udział bierze wielu lekarzy, prezesów i dyrektorów, wójtów, burmistrzów i prezydentów, urzędników a nawet policjantów – wszystko idzie jak krew w piach. I to dosłownie.
Brak zaufania administracji rządowej do lekarzy i terapeutów to jeden z największych problemów, ale nie jedyny. Państwo wycofało się całkowicie z odpowiedzialności za zdrowie najmłodszych i scedowało tę odpowiedzialność na samorządy. Jeżeli ktoś zamierza podjąć się aktywności w obszarze zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, napotka zwykle administracyjny chaos. Będzie to długa droga w gąszczu absurdów.
60 minut na godzinę
Najpierw będziesz musiał spełnić zawyżone wymagania przygotowania lokalu do prowadzenia terapii, porad czy konsultacji, o które niezwykle trudno w mniejszych miejscowościach. Chcąc złożyć ofertę na otwarcie Poradni Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży będziesz miał na to zaledwie dwa tygodnie. W międzyczasie kierując się zarządzeniami prezesa NFZ będziesz zmuszony do ich ciągłej analizy – niektóre z nich będą działać wstecz, inne wykluczać się wzajemnie. Jeżeli jesteś lekarzem psychiatrą i zechcesz robić specjalizację w zakresie psychiatrii dzieci i młodzieży poczekasz na uzyskanie odpowiedniej pieczątki wiele miesięcy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ministerstwo daje pieniądze na szpitale psychiatryczne. Pomorze poniżej średniej
Jeżeli już uda ci się w końcu przezwyciężyć administracyjny mur przepisów, spełnisz wymogi NFZ i staniesz się pełnoprawnym podmiotem leczniczym – zostaniesz potraktowany co najmniej jak podejrzany.
Z uwagi na rozrost przepisów i ich stopień skomplikowania – zamiast terapią zajmujesz się interpretacją przepisów i wysyłaniem listów do Ministerstwa Zdrowia (zazwyczaj będą to listy w jedną stronę) lub maili do NFZ. Tu odpowiedź dostaniesz. Oddzwonią do ciebie za sześć miesięcy.
Chcąc przepisać młodego pacjenta z I do II poziomu referencyjnego nic nie wskórasz, bo nie masz, dokąd go przepisać. Kolejki ustawiają się na sześć miesięcy do przodu.
Będąc psychologiem a jednocześnie psychoterapeutą (co jest dość powszechnym uprawnieniem profesjonalnych psychologów) będziesz zachodzić w głowę, jak rozdzielić usługi, żeby je prawidłowo rozliczyć – w końcu na sesję psychoterapeutyczną masz 60 minut i w tym czasie możesz udzielać jedynie psychoterapii. Nikt w NFZ nie będzie słuchał twoich wyjaśnień, że można jednocześnie udzielać porady psychologicznej, zrobić badanie psychologiczne. Wobec powyższego będziesz poświadczał nieprawdę w ramach realizacji usług, żeby nie stracić kontraktu. Albo odsyłać siedzącego przed tobą pacjenta do samego siebie – na za miesiąc – bo jako psycholog to za miesiąc masz wolną godzinę.
W końcu w zarządzeniu masz 60 minut i ani minuty krócej. Skąd te 60 minut? Tego się nie dowiesz, ale na pewno nie z przesłanek medycznych.
CZYTAJ TAKŻE: Psychiatria dziecięca. Posłanki KO mówią o dramatycznych rekordach na Pomorzu
Ta praca przypomina karuzelę, do której wpadają coraz to kolejni pacjenci, ale żaden jej nie opuszcza. W końcu terapia trwa nierzadko latami. Chcąc przepisać młodego pacjenta z I do II poziomu referencyjnego nic nie wskórasz, bo nie masz, dokąd go przepisać. Kolejki ustawiają się na sześć miesięcy do przodu. Pacjenci krążą pomiędzy poziomami bez koordynacji. Pacjent-dziecko zacznie rosnąć razem z kolejką, w której czeka, aż stanie się młodym a potem dorosłym pacjentem. Chcąc przyspieszyć jego wizytę u psychiatry wpadniesz w dylemat moralny i kierując się jego dobrem podpowiesz mu co ma mówić, żeby dostać się na II poziom.
Na noc do domu
Co więcej, ze strony rodziców pacjentów nie znajdziesz często zrozumienia. Przyprowadzą dziecko jak do serwisu naprawczego lub będą chcieli tą wizytą załatwić swoim dzieckiem swój własny interes – np. wplączą cię w rozprawy sądowe toczone ze współmałżonkiem lub wyłudzą wsparcie socjalne. W najlepszym razie przyjdą po zaświadczenie do nauki w trybie indywidualnej do szkoły w chmurze. Ten nowotwór polskiego systemu edukacji, będzie ci zresztą gwarantował stały dopływ pacjentów.
Zostaniesz ukarany blokowaniem nadwykonań przez NFZ, bo nie udzieliłeś wystarczającej liczby psychoterapii środowiskowych, których specyfiki i zawiłości żaden urzędnik nie zrozumie. Po roku urzędnicy z NFZ upomną się jeszcze o zwrot środków, bo niedokładnie rozliczysz pogłowie pacjentów i stracisz płynność finansową. A możliwości nazwania w rozliczeniu świadczonej usługi jest kilkadziesiąt.
Na koniec dobije cię inflacja, zmiana kosztów księgowości, która będzie się rozrastać razem z kolejnymi procedurami NFZ. Zostaniesz ukarany blokowaniem nadwykonań przez NFZ, bo nie udzieliłeś wystarczającej liczby psychoterapii środowiskowych, których specyfiki i zawiłości żaden urzędnik nie zrozumie. Już dostałeś po głowie od agresywnego ojca, który przy okazji terapii środowiskowej w miejscu zamieszkania, przypomni ci, dlaczego straciłeś czas idąc na studia z psychologii. Nie będziesz chciał tego powtórzyć.
Po roku urzędnicy z NFZ upomną się jeszcze o zwrot środków, bo niedokładnie rozliczysz pogłowie pacjentów i stracisz płynność finansową. A możliwości nazwania w rozliczeniu świadczonej usługi jest kilkadziesiąt.
Będąc tak zahartowanym wrócisz do domu, usiądziesz w fotelu i poczytasz o swoich „kolegach po fachu”, którzy za 15 minutowe porady telefoniczne kasują 250 zł.
Będąc lekarzem psychiatrą, posprzątasz gabinet po burzliwej wizycie rodziców przyprowadzających swoje dzieci z problemami wychowawczymi, którzy potraktowali cię jak pracownika MOPS. Zamkniesz gabinet i pójdziesz do domu na noc. Zgodnie ze starym dowcipem środowiska: tym się różnisz od swoich pacjentów, że wracasz do domu na noc.
Napisz komentarz
Komentarze