Nasz żart słowny pojawił się ostatecznie przy ulicy Morskiej w pobliżu wejścia na przystanek SKM Gdynia Stocznia-Uniwersytet Morski. Wcześniej stojący w gigantycznym korku kierowcy byli świadkami naszego happeningu „Szukam córki, tydzień temu pojechała na Karwiny”. Równolegle zorganizowaliśmy event pod urzędem miasta połączony z wnioskiem o odwołanie wiceprezydenta Marka Łucyka personalnie odpowiedzialnego za ten bałagan. 11 maja, czyli w dniu pierwszego terminu zakończenia robót, zaprosiliśmy media i przecięliśmy symbolicznie wstęgę na Węźle Karwiny. Te akcje były jednak poprzedzone inną, mniej może widowiskową, ale merytoryczną pracą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Prędzej dojdę niż dojadę”, czyli pół żartem, pół serio o korkach w Gdyni
Tak naprawdę prace budowlane przy węźle ruszyły w październiku 2021 r. Przez cały 2022 rok niewiele się działo. W związku z tym razem z radną Gdyńskiego Dialogu Mirosławą Król 18 stycznia złożyliśmy interpelację do prezydenta miasta, by dopytać o postęp budowy oraz harmonogram prowadzonej inwestycji, która miała się skończyć 11 maja. Spytaliśmy również o kary umowne, które grożą wykonawcy, jeżeli nie skończy inwestycji do 11 maja. 9 lutego w odpowiedzi na kolejną interpelację dostaliśmy odpowiedź, że stopień zaawansowania prac wynosi 45%. Jednocześnie na zadane przez nas pytanie w interpelacji, czy Pan prezydent nie ma obawy, że termin nie zostanie dotrzymany, pan Marek Łucyk odpisał nam, cytuję: „Nie ma takiej obawy”. Po tej odpowiedzi wiedzieliśmy już, że to się nie może udać.
20 marca po kolejnej interpelacji otrzymaliśmy odpowiedź, że postęp prac wynosi 60 proc., a pan prezydent pierwszy raz odpisał, że trwa aneksowanie umowy. Okazało się, że wykonawca MTM, złośliwie nazywany przez mieszkańców Karwin „Mam Trzy Maszyny”, jednak nie da rady. 8 maja w odpowiedzi na kolejną interpelację dowiedzieliśmy się, że na trzy dni przed pierwszym terminem zakończenia robót postęp wynosi 64%, a nowy termin zakończenia robót to koniec września, a aneks na 3 dni przed planowanym zakończeniem robót jest dopiero aneksowany… Oczywiście potem okazało się, że 30 września jest też nierealny. Zakończenia robót należy się więc spodziewać do końca roku. Lada moment napiszemy już piątą interpelację w tej sprawie i postaramy się dowiedzieć coś więcej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mieszkańcy Gdyni mają dość Korkolandii! Chcą dymisji wiceprezydenta Łucyka
Może ktoś zapytać, dlaczego uparliśmy się skupić tak mocno akurat na tym temacie? Przecież korki są i będą wszędzie. Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Węzeł Karwiny jak w soczewce skupia większość problemów, z jakimi boryka się to Gdynia.
Brak inwestycji
Ostatnia duża inwestycja drogowa w Gdyni miała miejsce 12 lat temu. Była to przebudowa węzła Wzgórze św. Maksymiliana.
Brak nadzoru
Trudno nam zrozumieć, jak to możliwe, że rok przed wyborami samorządowymi Gdynia nie potrafi dopilnować, żeby pierwsza tak duża inwestycja od 12 lat poszła sprawnie. Przecież to powinno być oczko w głowie każdej władzy, która za chwilę będzie weryfikowana przy urnach.
Brak dbałości o finanse
Większość pieniędzy przeznaczonych na przebudowę Węzła Karwiny pochodzi z unijnych środków. Należy trzymać kciuki za MTM, by jednak zdążyli do końca roku z robotami i liczyć na to, że unia i marszałek Struk wydłuży termin, który już realnie upłynął – jeśli nie, Gdynia będzie musiała oddać unijną dotację.
Brak logiki
Tak zadłużone miasto jak Gdynia powinno oglądać każdą wydaną złotówkę dwa razy. Tymczasem miasto rezygnuje z zapisów kar umownych zawartych w umowie z MTM, podpisuje z nimi aneks wydłużający termin robót i w nagrodę za niedotrzymanie terminu robót powierza im przebudowę Chwarznieńskiej na Witominie za 54 mln zł.
Brak poszanowania mieszkańców
Pomysł, by mieszkańcom Gdyni, a w szczególności Dąbrowy, Kaczych Buków, Karwin, Fikakowa umęczonych budową węzła S6, które uwięziło ich w domach na ponad rok, ufundować jednocześnie przebudowę węzła Karwiny i Witomina, jest po prostu niedorzeczny.
Gdynia nie jest samotną wyspą i nie rozwiąże swoich problemów z korkami sama. Jest częścią większego ekosystemu. Najpierw Trójmiasta, potem województwa. Drogi miejskie są połączone z drogami krajowymi, z dworcami, lotniskami, terminalami pasażerskimi, kontenerowymi. Co więcej, w Gdyni zaczynają się kluczowe korytarze transportowe dla naszego kraju na zachód i południe kraju. Mieszkańcy Gdyni nie podróżują przecież tylko po Gdyni. Gdynia też, by było trudniej, jest ograniczona geograficznie poprzez morze. Nie da się wybudować do niej idealnej obwodnicy. Można próbować, jak Gdańsk, z tunelem pod Martwą Wisłą, pewne ograniczenia zamieniać w szanse, ale do tego trzeba odwagi i mnóstwo pieniędzy, których nie będzie, jeśli od lat toczy się walkę z urzędem marszałkowskim, który te pieniądze unijne rozdysponowuje. Nie da się zrobić rewolucji, jeśli miasto jest pod korek zadłużone.
Może ktoś zapytać, dlaczego uparliśmy się skupić tak mocno akurat na tym temacie? Przecież korki są i będą wszędzie. Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Węzeł Karwiny jak w soczewce skupia większość problemów, z jakimi boryka się to Gdynia.
Oczywiste jest za to, że nie da się jednocześnie rozkopać Wielkopolskiej na Karwinach i Witomina i nie utknąć w gigantycznym korku. Że, jak miasto pierwszy raz od 12 lat wydaje jakieś sensowne pieniądze na poprawę infrastruktury drogowej, powinno prowadzić prawidłowy nadzór nad tą inwestycją. To strategiczna kwestia także na przyszłość, być może decydująca o szansach na kolejne środki unijne.
Oczywiste jest, że nie da się skutecznie ograniczać ruchu samochodowego jednocześnie tnąc połączenia autobusowe. Ograniczać miejsca parkingowe w centrum likwidując przystanki autobusowe. Robić buspasy dla niedziałającej, zagłodzonej komunikacji miejskiej, zabierając autom pasy ruchu. Robić przy użyciu farby pseudo ścieżki rowerowe zabierając pieszym i autom drogi i chodniki.
Władza, która wybudowała za nasze pieniądze lotnisko, na które nawet gdyby zafunkcjonowało, nie dałoby się dotrzeć, zasługuje tylko na zmianę. O to toczy się w tej chwili gra, a nie o to, czy napiszemy utopijny program, który po przegranych kolejnych wyborach schowamy do szuflady, bo rządzić będą ci sami co wymyślili lotnisko na Babich Dołach, którego przecież już nie ma. Oni nie rozwiążą żadnych problemów, za to stworzą kolejne. I o tym jest bilboard na Morskiej.
Bartłomiej Austen
Federacja Gdyński Dialog
Napisz komentarz
Komentarze