Kilka dni temu skontaktowała się z naszą redakcją czytelniczka zamieszkała przy ulicy Stolarskiej w Gdańsku, z informacją, że na dachu XVI-wiecznej bazyliki św. Brygidy pojawiły się panele fotowoltaiczne.
– Zamontowane są w takim miejscu, że są stosunkowo mało widoczne, ale z naszych okien je widzimy i psuje to widok. Poza tym chodzi o sam fakt. Wątpię, żeby proboszcz miał zgodę na coś takiego – mówiła oburzona czytelniczka i zapowiedziała, że wraz z sąsiadami złożą w tej sprawie zawiadomienie do wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Ks. Ludwik Kowalski, proboszcz bazyliki św. Brygidy w Gdańsku w rozmowie z „Zawsze Pomorze” przyznaje, że nie pytał konserwatora o zgodę na założenie paneli fotowoltaicznych. Tłumaczy, że podejmując tę decyzję kierował się zachętą papieża Franciszka do bardziej ekologicznego stylu życia i czerpania z dobrodziejstw natury wyrażoną w encyklice„Laudato si”. Chciał przy tym zaoszczędzić na rachunkach za energię, które w przypadku kościoła św. Brygidy sięgają niemal 15 tys. zł.
– Starałem się je zamontować w takim miejscu, żeby nie były widoczne z zewnątrz i nikomu nie psuły widoku – mówi, ks. Ludwik Kowalski, zapraszając do spaceru wokół kościoła.
Rzeczywiście z trzech stron panele są niewidoczne. Dopiero od strony ulicy Stolarskiej, na wysokości skweru Gyddanyzc, gdzie kiedyś stał pomnik ks. Jankowskiego, widać ciemną taflę wyraźnie odcinającą się od czerwonej dachówki dachu nad trzecią, północną nawą kościoła.
– Wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy – zapewnia ks. Ludwik. – Trzeba w takim razie rozważyć przesunięcie ich jeszcze bardziej w głąb, w kierunku prezbiterium. To nie powinno być bardzo trudne, bo montowane są na aluminiowych szynach.
Proboszcz przypomina, że kościół św. Brygidy po II wojnie światowej był niemal całkowicie zrujnowany i choć jego zewnętrznej bryle przywrócono dawne kształty, dach jest zupełnie nowy, zbudowany w latach 70. ub wieku. Dach składa się z konstrukcji stalowej oraz ceramicznych dachówek. Brak tam drewna i innych łatwopalnych materiałów. Jednocześnie wskazuje na inną nowoczesną konstrukcję na dachu sąsiedniego kościoła św. Katarzyny – poziomą platformę, stanowiąca element zegara pulsarowego.
- Konserwatorzy zabytków są wymagający w zakresie ochrony i dbałości o substancję historyczną i jest to naturalne stąd inwestorzy miewają kłopoty z akceptacją swoich pomysłów przez urząd konserwatora zabytków dla niektórych swoich inwestycji. Są jednak ludźmi wykształconymi w zakresie takich dziedzin jak historia szeroko pojmowana, historia sztuki, historia architektury, konserwacja zabytków. Do takich osób należy m.in. obecny konserwator wojewódzki w Gdańsku. Kompetencje pana konserwatora są niepodważalne. Lecz jednocześnie są ludźmi otwartymi i często idą na kompromis który służy sprawie – tłumaczy proboszcz, zapewniając jednocześnie, że skontaktuje się Wojewódzkim Konserwatorem zabytków Igorem Strzokiem w sprawie rozwiązania tej sytuacji.
W sobotę 8 lipca, następnego dnia po naszej rozmowie z ks. Kowalskim, czytelnicza zadzwoniła do nas ponowie z informacją, ze panele zostały przeniesione na inny dach i są dużo mniej widoczne.
- Ale nie w tym rzecz czy widać. Chodzi o samowolę – denerwuje się mieszkanka ul. Stolarskiej.
- Fotowoltaika na dachu św. Brygidy? Jezus, Maria! – pomorski wojewódzki konserwator zabytków Igor Strzok nie ukrywał zaskoczenia, kiedy zapytaliśmy go o stanowisko w sprawie paneli na dachu. – Jak rozumiem ksiądz założył to bez naszej zgody. Ja w każdym razie niczego takiego nie podpisywałem.
Fotowoltaika na dachu św. Brygidy? Jezus, Maria! Jak rozumiem ksiądz założył to bez naszej zgody. Ja w każdym razie niczego takiego nie podpisywałem. Nie po to odmawialiśmy zakonnikom od świętej Katarzyny dwa lata temu, żeby teraz pozwalać księdzu Ludwikowi. To jest nieporozumienie. Wszyscy obywatele są jednakowi wobec prawa, nie może tak być że jednym wolno innym nie
Igor Strzok / pomorski konserwator zabytków
Zdaniem Igora Strzoka fakt, że paneli nie widać z poziomu chodnika niczego nie zmienia, bo będzie je widać ze wszystkich wież, również tych udostępnionych zwiedzającym – jak wieża ratusza Głównomiejskiego czy Bazyliki Mariackiej.
- Nie po to odmawialiśmy zakonnikom od świętej Katarzyny dwa lata temu, żeby teraz pozwalać księdzu Ludwikowi. To jest nieporozumienie. Wszyscy obywatele są jednakowi wobec prawa, nie może tak być że jednym wolno innym nie - kończy konserwator.
Napisz komentarz
Komentarze