Pod opieką gdyńskiego stowarzyszenia Hospicjum św. Wawrzyńca znajduje się obecnie prawie 400 pacjentów, w tym 12 w hospicjum stacjonarnym dla dzieci i 27 hospicjum stacjonarnym dla dorosłych oraz 40 w hospicjum domowym dla dzieci i 320 hospicjum domowym dla dorosłych.
- Do tej pory mieliśmy stary, wysłużony, 15-letni samochód - mówi ks. Grzegorz Miloch, dyrektor gdyńskiego hospicjum. - Prowadząc dwa hospicja stacjonarne i dwa domowe na obszarze województwa pomorskiego bardzo potrzebowaliśmy sprawnej karetki. Pacjentów trzeba przewozić z domu do szpitala, do hospicjum, w różnych kierunkach. Wprawdzie mamy podpisaną umowę na przewozy pacjentów, ale bywają sytuacje, gdy własna karetka przewozowa jest niezbędna, gdy dochodzi do niespodziewanych sytuacji.. Bywa, że w piątek o godzinie 21 należy pilnie przewieźć dziecko do szpitala i musimy szybko załatwić transport. Zwłaszcza w soboty i niedziele zdarza się, że trzeba dłużej czekać i wówczas własna karetka rozwiązuje problem.
Teraz stary wóz zostanie zastąpiony przez nową karetkę transportową. Dar ufundowany przez Lions Club Gdynia i Lions Club Gdańsk Amber z udziałem grantu Lions Clubs International Foundation wart jest 160 tys. złotych. Karetka ma drogie wyposażenie. m.in. specjalistyczne nosze, które podniosły wartość darowizny.
Prowadząc dwa hospicja stacjonarne i dwa domowe na obszarze województwa pomorskiego bardzo potrzebowaliśmy sprawnej karetki. Pacjentów trzeba przewozić z domu do szpitala, do hospicjum, w różnych kierunkach. Wprawdzie mamy podpisaną umowę na przewozy pacjentów, ale bywają sytuacje, gdy własna karetka przewozowa jest niezbędna, gdy dochodzi do niespodziewanych sytuacji
ks. Grzegorz Miloch / dyrektor gdyńskiego hospicjum
Każda taka uroczystość jest powodem, by wspomnieć o innych potrzebach hospicjum. Pieniądze z NFZ pokrywają tylko część potrzeb placówek, pomagających godnie przeżyć kres życia osobom nieuleczalnie chorym. Organizacje prowadzące hospicja z niepokojem patrzą na skutki ostatnich zmian w systemie podatkowym. Wprawdzie od podatku można było w tym roku odpisać nie jeden, ale 1,5 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego, ale równocześnie część darczyńców o najmniejszych dochodach została zwolniona z obowiązku płacenia podatków. A to właśnie ci najmniej zarabiający w swojej masie do tej pory najchętniej oddawali część swojego podatku na hospicja.
W dodatku placówki te zmagają się ze stałym wzrostem cen, wynikającym z inflacji. - Inflacja strasznie nas zżera, wręcz dobija - przyznaje ks. Grzegorz Miloch. I na pytanie, czego potrzebuje hospicjum, odpowiada krótko: - Wszystkiego, co służy chorym - zawsze przyjmiemy drobniejszy sprzęt i środki opatrunkowe. To jest nasza codzienność, a ze względu na skutki wojny, hurtownie realizują zamówienia nawet po trzech miesiącach. Musimy w tej sytuacji mieć zapasy na stanie.
Napisz komentarz
Komentarze