Mecz Jagiellonii Białystok z Lechią Gdańsk zapowiadał się interesująco. Gospodarze to silny zespół, w ostatnich latach świętujący największe sukcesy w historii klubu, z mistrzostwem Polski w poprzednim sezonie. Gdańszczanie z kolei wygrali dwa ostatnie mecze, z pewnością więc nabrali przysłowiowego wiatru w żagle i wcale nie przyjechali do stolicy Podlasia po to, by się tylko bronić.
Lechia wyszła na stadion w Białymstoku w identycznym zestawieniu, w jakim rozpoczynała wygrane spotkanie z Radomiakiem. Trener Szymon Grabowski nie ukrywał przekonania, że jego drużynie uda się stworzyć stuprocentowe sytuacje strzeleckie, trzeba je tylko wykorzystać. Ta opinia sprawdziła się co do joty.
Już od pierwszych minut zaatakowali gospodarze. Kristoffer Hansen protestował, że był nieprawidłowo powstrzymywany w polu karnym, lecz sędzia Jarosław Przybył był niewzruszony. Niezrażony tym Hansen w 5. minucie gry oddał pierwszy groźny strzał na bramkę Szymona Weiraucha, sześć minut później Norweg próbował ponownie. Bramkarz Lechii nie najlepiej zachował się jednak w 13 minucie gry, kiedy dość lekki strzał Tomasa Silvy przepuścił do siatki.
Gdańszczanie szybko zrewanżowali się gospodarzom, kiedy doskonałą akcję Carenki i Conrado sfinalizował świetnym uderzeniem Bohdan Wjunnyk. Była to właściwie pierwsza groźna akcja Lechii w tym spotkaniu.
Mecz się całkowicie „otworzył”, jak określają sportowi eksperci. Obie drużyny atakowały, choć jedyną stuprocentową szansę na zdobycie bramki miał w ostatnich sekundach pierwszej części meczu Camilo Mena. W sytuacji sam na sam ze Sławomirem Abramowiczem górą był bramkarz Jagiellonii. Rywalizacja była jednak ciekawa, oba zespoły ambitnie starały się przedostać jak najbliżej pola karnego rywali.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków Lechii. Niecelnie na bramkę gospodarzy strzelał Dominik Piła. Potem składną akcję gdańszczan wykończył celnym uderzeniem Iwan Żelizko, lecz Abramowicz był na posterunku. W 56 minucie gry Szymon Weirauch zrehabilitował się za nienajlepszą interwencję przy bramce dla Jagiellonii, kiedy instynktownie obronił nieco przypadkowy strzał Hansena.
Trzy minuty później grupa kibiców Lechii podniosła radosne okrzyki, kiedy Maksym Chłań uderzył z około 11 metrów i piłka wpadła do siatki. Bramkarz Abramowicz miał utrudnione zadanie, ponieważ piłki po drodze dotknął jeszcze Dusan Stojinović i zmienił tor lotu futbolówki. Zaś reprezentant Ukrainy zdobył swoją pierwszą bramkę w polskiej Ekstraklasie.
Jagiellonia ambitnie starała się wyrównać stan meczu, co dawało gdańszczanom okazje do groźnych kontrataków. Nie umieli jednak sfinalizować ich celnym strzałem. Kiedy fatalnie spudłował Camilo Mena, po drugiej stronie boiska znacznie lepiej zachował się Jesus Imaz. Snajper Jagiellonii z zimną krwią uderzył piłkę obok Szymona Weiraucha. Rozpędzeni gospodarze starali się pójść za ciosem i w 75 minucie meczu arbiter podyktował rzut karny za zagranie ręką Pllany. „Jedenastkę” wykorzystał Mateusz Skrzypczak i w ciągu kilku minut Lechia zamiast podwyższyć prowadzenie, już przegrywała. Przypomina się stare piłkarskie powiedzenie, że niewykorzystane sytuacje mogą się zemścić. Białozieloni ruszyli do ataków, lecz nie umieli już stworzyć tak dogodnych sytuacji bramkowych jak kwadrans wcześniej.
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 3:2 (1:1)
Bramki: Tomas Silva (13), Jesus Imaz (72), Mateusz Skrzypczak (76, karny) – Bohdan Wjunnyk (16), Maksym Chłań (59)
Jagiellonia Białystok: Sławomir Abramowicz – Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Dusan Stojinović, Joao Moutinho, Jarosław Kubicki (55 Jesus Imaz) , Taras Romańczuk, Miki Villar (83, Aurelien Nguiamba), Tomas Silva (55 Marcin Listkowski), Kristoffer Hansen (67, Peter Kovacik), Lamine Diaby-Fadiga (82, Alan Rybak)
Lechia Gdańsk: Szymon Weirauch – Dominik Piła, Bujar Pllana, Elias Olsson (84, Serhij Bułeca), Conrado, Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Anton Carenko (77, Kacper Sezonienko), Camilo Mena, Maksym Chłań, Bohdan Wjunnyk (79, Tomasz Neugebauer)
Żółte kartki: Michal Sacek, Elias Olsson, Bohdan Wjunnyk
Napisz komentarz
Komentarze