Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Mystic Festival – za nami dzień drugi, pełen… przygód

Mimo sporych problemów technicznych i organizacyjnych, drugi dzień tegorocznego Mystic Festival można z czystym sumieniem zaliczyć do udanych.
Mystic Festival – za nami dzień drugi, pełen… przygód

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Dzień zaczął się nerwowo – zarówno dla organizatorów, jak i tysięcy fanów ciężkiego brzemienia. Niespodziewanie okazało się, że nie jest możliwe oddanie do użytkowania drugiej co wielkości sceny festiwalu (oficjalnie ze względów bezpieczeństwa, nieoficjalnie z powodu braku elementów pozwalających na dokończenie jej budowy), dlatego organizator zdecydował się na mocne zmodyfikowanie lineupu, co miało służyć pomieszczeniu artystów na pozostałych czterech scenach. W efekcie, zmieniły się godziny występów, dodatkowo część z nich została okrojona. Problemy nie ominęły również sceny głównej. W ostatniej chwili z festiwalu wycofał się zespół Lord Of The Lost z powodu braku możliwości „zaprezentowania pełnej produkcji scenicznej, która jest integralną częścią ich twórczości”.

CZYTAJ TEŻ: Mystic Festival zawładnął gdańską stocznią!

Na szczęście emocje udało się rozładować wraz z rozpoczęciem koncertów. Drugi dzień, 2. edycji Mystic Festival zorganizowanej w Gdańsku, zostanie zapamiętany nie tylko za sprawą headlinerów. Publiczność bardzo dobrze przyjęła występy rodzimej Goryczy, której wokalista Tomek Kukliński, ze znanym sobie aktorskim zacięciem, brutalnie wyrzucił wszystko, co zalegało mu na wątrobie. Równie długie brawa żegnały grających na Desert Stage członków grupy Earthless. Trzeba podkreślić, że występ Amerykanów doskonale wpasował się w kontekst miejsca i czasu. Po Behemocie oraz deathowym Bloodbath, publika z dużą ochotą dała się zabrać w nocną podroż po amerykańskich bezdrożach. 15-minutowe, psychodeliczne kawałki, z wydawać by się mogło, niekończącymi się solówkami Isaiaha Mitchella, mogłyby podsumowywać dzień każdego metalowego festiwalu na świecie.

Główne role odgrywano jednak na Main Stage. Po występie Testamentu, nikt nie ma wątpliwości, że trashowi bogowie lat 80., nie mają zamiaru odwieszać gitar na kołku, a emerytura, jak w przypadku Slayera, na razie im nie grozi. W ciągu 60 minut zagrali tylko jeden utwór z najnowszej płyty, poza tym zrobili przekrojówkę przez całą twórczość. Chuck Billy potwierdził, że głosem jest w stanie kruszyć skały, natomiast Alex Skolnick (który ostatecznie pojawił się w Gdańsku), że jest chodzącą legendą metalowych solówek.

 

Pielęgnujcie to wydarzenie jakim jest Mystic Festival, po to, by stało się nie tylko największym festiwalem metalowym w naszym kraju, ale również największym w tej części Europy.

Adam „Nergal” Darski

Biorąc pod uwagę niedawne protesty oraz grupę katolickich wiernych, którzy w czwartek, przed festiwalowym miasteczkiem, odmawiali różaniec w intencji uczestników, można było się spodziewać, że Adam „Nergal” Darski przygotuje coś „wyjątkowego”, szczególnie, że występ Behemotha przypadł w Boże Ciało. Trzeba przyznać, że zespół miewał już znacznie bardziej skandalizującą oprawę, choć „nie zabrakło” mocnych akcentów, w tym… zrzucenia na scenę rozpalonej kadzielnicy.

– Pielęgnujcie to wydarzenie jakim jest Mystic Festival, po to, by stało się nie tylko największym festiwalem metalowym w naszym kraju, ale również największym w tej części Europy – apelował ze sceny Nergal. Chwilę później, raczej z zupełnie inną intencją, sprowokował publikę do skandowania: „je… PiS”.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Mystic Festival w ogniu katolickiej krytyki

Behemoth zafundował 1,5-godz. show, z najważniejszymi utworami w dorobku grupy, jak zawsze okraszone płomieniami, demoniczną scenografią oraz niewyczerpywalną energią wokalisty. Znacznie mniej piekielnie, choć też z antykatolickimi akcentami, było podczas występu gwiazdy wieczoru, czyli Ghosta. Na występ Szwedów zjechała cała rzesza, w większości młodych fanów, którzy ustrojeni na podobieństwo idoli brylowali na ul. Elektryków oraz Narzędziowców. Upust swojej energii dali po godzinie 23. Podbijający zestawienia Billboard 200 Szwedzi, poderwali publikę do wspólnego „świętownia” utworami „Kaisarion”, „Rats” czy „Spillways”. W sumie zagrali 16 kawałków, w których próżno było szukać mocy Testamentu czy Behemotha, ale z pewnością nie energii, solidnego, koncertowego grania oraz efektów wizualnych, dla których tło stanowiły mury i witraże świątyni Ghost’a. Po frekwencji oraz reakcji publiczności trzeba uczciwie stwierdzić, że był to występ oczekiwany i z całą pewnością spełnił oczekiwania fanów grupy.

Przed festiwalowiczami trzeci dzień Mystika. W piątek headlinerem będzie legendarny Danzig.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama