Wybitne dzieło wittenberskiego malarza można oglądać na wystawie w Gdańsku, dzięki współpracy Muzeum Narodowego w Gdańsku z Muzeum Archidiecezjalnym we Wrocławiu. „Madonna pod jodłami” prezentowana jest w ramach cyklu pt. „Dokładnie!”, przybliżającego życie artystów, kontekst ich twórczości, techniki wykorzystywane w pracy oraz ciekawostki na temat losów dzieł z różnych epok.
Wernisaż odbył się 29 kwietnia. O wyjątkowości obrazu datowanego na 1510 r. opowiadał kurator wystawy.
- Jest on autorstwa jednego z najbardziej wybitnych malarzy renesansu, który po wojażach w Wiedniu, osiadł w 1505 r. w Wittenberdze. To tam rozpoczął bardzo szybką i bardzo efektowną karierę – przypomniał dr hab. Piotr Birecki.- W odróżnieniu od innych obrazów, które wyszły z warsztatu Łukasza Cranacha Starszego, „Madonna pod jodłami” jest jego osobistym dziełem. Jest ono bardzo subtelne. W pierwszym oglądzie widzimy typowy temat, czyli Matkę Boską podtrzymującą Dzieciątko Jezus. Takich obrazów powstały tysiące i mogłoby się wydawać, że nie ma w nim nic wyjątkowego. Nic bardziej mylnego. Wymaga on głębokiej refleksji, również teologicznej. Jak widać, ani Matka Boska ani Jezus nie mają radosnego oblicza. Prawdopodobnie pojawiła się subtelna myśl, którą malarz chciał przekazać, że obydwoje są świadomi ofiary, jaką Jezus Chrystus złoży za nasze grzechy. Gdy przyjrzymy się dokładniej, dostrzeżemy, że Matka Boska składa Dzieciątko na płycie, która przywodzi na myśl ołtarz.
W tle postaci ukazano górski pejzaż, z brzozą i jodłami, które nadały tytuł dziełu. Obraz jest także świadectwem otrzymania przez malarza z rąk księcia Fryderyka Mądrego tytułu szlacheckiego, co zostało zaznaczone umieszczeniem w widocznym miejscu pierścienia z monogramem Cranacha: „L. C”.
Kurator opowiedział także o powojennych losach dzieła, które na 65 lat zniknęło z kraju. W 1517 r. przywiózł je do Wrocławia ks. Johann Hess i podarował biskupowi Johannesowi Turzonowi. Zawisło w katedrze wrocławskiej w kaplicy pw. Czternastu Wspomożycieli i tam znajdowało się do końca XIX w., skąd trafiło do bezpieczniejszego skarbca katedralnego. W 1947 r. ks. Siegfried Zimmer wywiózł obraz do Niemiec, podmieniając oryginał na kopię miejscowego malarza Georga Kupke. Kopia ta zawisła w 1948 r. w prywatnej kaplicy ks. Karola Milika i dopiero w 1961 r. konserwatorka Daniela Stankiewicz odkryła dokonane fałszerstwo.
- Oryginał zaczął krążyć w handlu antykwarycznym. Próbowano go sprzedać do zbiorów berlińskich, monachijskich, drezdeńskich, a gdy to się nie udawało, trafiał do zbiorów prywatnych. Ostatni właściciel, przeznaczył go w 2012 r. na sprzedaż do diecezji w St. Gallen, a środki przeznaczył na cele charytatywne. Gdy diecezja zorientowała się, że obraz jest kradziony, przekazała go za darmo do Polski – wyjaśniał prof. UMK.
Wystawie „Madonny pod jodłami” towarzyszyć będzie kilkanaście wydarzeń zaplanowanych w Muzeum Narodowym w Gdańsku na maj oraz czerwiec.
Smutnym momentem wydarzenia, było pożegnanie wieloletniej pracownik muzeum, m.in. jego byłej wicedyrektor, Anny Gosławskiej-Fortuny. Zasłużona dla gdańskiego muzealnictwa historyczka sztuki i konserwatorka odeszła 29 kwietnia 2023 r.
Napisz komentarz
Komentarze