Zrelaksowany, nagi, zielony chłopiec ze słuchawkami na uszach, leżący na zielonym okręgu, zawisł w nocy pod kładką dla pieszych przy ulicy Podjazd w Gdyni. To ostatnie dzieło anonimowego rzeźbiarza Tewu, o którym wiadomo jedynie, że jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i autorem wielu rzeźb, pojawiających się w Gdyni. Wprawdzie część z nich została zniszczona lub skradziona (chłopca z ul. 10 Lutego odnaleziono po jakimś czasie w... jednym z warszawskich klubów), ale nadal zainteresowani mogą poszukać dziewczynki, która przysiadła na podwórku ul. Abrahama, dziecko z dziurą w sercu, leżące na nabrzeżu Pilotowym przy Muzeum Emigracji czy noworodka z ul. Zawiszy Czarnego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tajemniczy Tewu zapowiada nową rzeźbę. Gdzie ją podrzuci?
O nowej rzeźbie artysta mówił niedawno w rozmowie z "Zawsze Pomorze"
– Jaka jest idea tej pracy, wolałbym nie opowiadać, nie narzucać nikomu własnego myślenia. Te dzieła zawsze pozostawiam otwarte na interpretację. Dla mnie każda z tych rzeźb coś konkretnego znaczy, ale dla kogoś może znaczyć coś zupełnie innego. Przyjmijmy zatem, że to po prostu nagi chłopiec ze słuchawkami na uszach...
Napisz komentarz
Komentarze