Pomiędzy politykami istnieje niepisana solidarność zawodowa, która powstrzymuje ich przed wsadzaniem najgroźniejszych oponentów za kratki?
Miałem kiedyś wrażenie, że tak w rzeczywistości jest. Zresztą miało je wiele osób, które obserwowało różne wydarzenia do okolic 2010 r. Poważnie podejrzewałem, że istnieje taka niepisana umowa pomiędzy politykami skrajnych opcji, a jako przykład podam wydarzenia z 2000 r. i ówczesnej kampanii prezydenckiej. Doszło wtedy do tzw. afery pcimskiej. To zresztą pierwsze wejście Pcimia na polską arenę polityczną, przed erą Daniela Obajtka. Pojawiła się tam tajemnicza osoba, która dokonała kilkudziesięciu wpłat maksymalnej wielkości na fundusz wyborczy Mariana Krzaklewskiego, ówczesnego kandydata AWS w wyborach prezydenckich. Sprawa była ewidentnie szemrana, dlatego wszczęto śledztwo. Gdy zapytałem później Wiesława Walendziaka, szefa sztabu Krzaklewskiego, czy nie obawia się wyników postępowania prokuratorskiego oraz konsekwencji prawnych ze strony rządzącej wówczas SLD, on tylko machnął ręką i powiedział, że w żadnym wypadku. To dało mi do myślenia. Oczywiście potwierdziły się przypuszczenia Walendziaka. Śledztwo umorzono, sprawców nie wykryto, winnych nigdy nie ukarano. A sprawa była w oczywistych sposób podejrzana. Ktoś wpłacił bardzo dużą kwotę, niewiadomego pochodzenia, na konto komitetu wyborczego. Nie wiadomo za co i dlaczego. Teoretycznie mogło się to dziać poza wiedzą sztabu wyborczego i jego szefa, ale to bardzo wątpliwe. To był dla mnie sygnał, że z jakiś powodów tego tematu nie drążono dalej. To była jedna z wielu późniejszych spraw, które utknęły w martwym punkcie.
Jednak z tego samego okresu mamy też głośną sprawę Emila Wąsacza oraz decyzję Sejmu, z większością SLD, o postawieniu byłego ministra AWS przed Trybunałem Stanu. Nie było więc tak, że wszystkich traktowano pobłażliwie.
To był proces, który ciągnął się przed Trybunałem Stanu latami, kompromitując zresztą tę instytucji, bo przecież ile taki proces może trwać. Nawet nie pamiętam jaki finał miała ta sprawa.
Ostatecznie ją umorzono. W 2019 r…
No właśnie... A więc przez 30 lat III RP, jedynym wyrokiem przed Trybunałem Stanu jest ten w sprawie tzw. afery alkoholowej, w której oskarżeni usłyszeli zakazy piastowania stanowisk. Atmosfera zdecydowanie zmieniła się po 2010 r. Natężenie emocji w polityce stało się znacznie większe, a debata bardziej brutalna. Natomiast, gdy przyszło co do czego i w końcu pojawiła się możliwość postawienia polityka przed Trybunałem Stanu, mieliśmy słynne głosowanie u schyłków rządów Platformy Obywatelskiej. Ostatecznie, w Sejmie niespodziewanie zabrakło większości i minister Zbigniew Ziobro uniknął osądzenia.
W 2015 r. PiS idzie do wyborów z hasłami rozliczenia i powsadzania za kratki członków PO: za Smoleńsk, za wyłudzenia VAT, za OFE. Efekt? Przez 7 lat wyrok usłyszał tylko Tomasz Arabski, który został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu za przygotowanie lotu na uroczystości w Katyniu.
Od ok. 10 lat atmosfera polityczna zdecydowanie się zagęszcza, ale jakoś dziwnie politykom nie udaje się pociągnąć do odpowiedzialności swoich oponentów. Odnosząc się do tego co powiedziałem wcześniej, nie wykluczam, że nadal mamy do czynienia z pewnego rodzaju nieformalnym porozumieniem, natomiast w wymienionych przez pana przypadkach rzekomych przewinień Platformy, to była zwykła demagogia PiS oraz zapowiedzi, które nie miały szansy przełożenia na konkretne zarzuty procesowe.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Obietnica plus, czyli kto nas lepiej urządzi po wyborach
Obecnie sytuacja o tyle się zmieniła, że PiS poszedł na wojnę już nie tylko z innymi politykami, ale z całą korporacją sędziowską. Mówiąc szczerze, mam poważne podejrzenie, że jeżeli PiS straci władzę, a prokuratura, kierowana już przez nowe siły polityczne skieruje jakieś akty oskarżenia przeciwko politykom Zjednoczonej Prawicy, sędziowie nie będą odmawiać sobie uznawania ich winy.
Program „Cela Plus” zapowiadany przez Donalda Tuska, jest bardziej realny niż wcześniejsze deklaracje, co nie oznacza, że zostanie uruchomiony. Bez wątpliwości, ta odnowiona prokuratura będzie musiała mieć jakieś konkretne dowody winy, przestępstw oraz łamania prawa. I tu należy rozdzielić dwie kwestie. Czym innym jest złodziejstwo i posiadanie konkretnych dowodów na kradzież, a zupełnie czym innym tzw. nadużycie władzy i możliwość postawienia polityka przed Trybunałem Stanu. Weźmy taką sprawę Pegasusa. Co do tego, że został zakupiony, rząd już się przyznał. Jednocześnie, do końca nie wiadomo przeciwko komu go używano. Są poważne oskarżenia, że wobec polityków, w tym ważnych polityków największej partii opozycyjnej jaką jest Platforma Obywatelska, natomiast kluczowe jest pytanie, czy uda się zebrać formalne dowody świadczące o inwigilacji. Bo to, że jakaś firma zagranicą stwierdziła, że telefon tego czy innego polityka został zhakowany, nie jest jeszcze dowodem pozwalającym skazać konkretną osobę. Śmiem wątpić czy takie dokumenty się zachowały, a jeśli w ogóle powstały czy przetrwają do końca rządów PiS. W wielu tych sprawach nie ma twardych dokumentów. O to rozbijało się m.in. rozliczenie za przestępstwa z czasów PRL, jak np. kwestia strzelania do robotników w grudniu ’70.
Zapowiadana „Cela Plus” jest pana zdaniem zapowiedzią realnego rozliczenia polityków PiS za takie sprawy jak wybory kopertowe, ułaskawienia czy niepowoływanie sędziów przez prezydenta Andrzeja Dudę, czy też chwytliwym, kampanijnym hasłem, które ma małe szanse zrealizowania w przypadku przejęcia władzy przez opozycję?
Zdecydowanie uważam, że to drugie. Stańmy na gruncie zasad państwa prawa. Jeżeli Tusk mówi, że przywróci niezależność prokuratury i niezawisłość sądów, to ja pytam się, jaki on będzie mieć wpływ na wsadzanie polityków do więzień? Czy ma prowadzić prokuratora za rękę? Oczywistą patologią jest, że Zbigniew Ziobro uczynił z prokuratury narzędzie swojej władzy, natomiast, według zapowiedzi PO, wkrótce ta prokuratura ma być niezależna od takich polityków jak premier czy minister sprawiedliwości. W jaki więc sposób polityk może mówić, że na pewno rozliczy tego czy innego polityka? To jest kwadratura koła. Poza tym jest kwestia wspomnianego udowodnienia winy. Wiemy, że Ziobro ręcznie steruje prokuraturą, ale czy uda się to procesowo odtworzyć? Czy wydawał polecenia na piśmie, a jeżeli ustnie, czy znajdą się świadkowie, którzy odważą się świadczyć przeciwko niemu? Można próbować oskarżać PiS, że poobsadzał spółki swoimi ludźmi, tyle tylko, że tak robili wszyscy poprzednicy. Jedyne co zrobił PiS, to rozdmuchał to do niespotykanej dotąd skali.
POLECAMY TAKŻE: Kontrowersyjne i nietaktowne, często poniżej pasa i rozumu, a czasem śmieszne
Pamiętajmy jeszcze o jednym. Sędziowie boją się spraw politycznych. Czym innym jest skazać rzezimieszka za pobicie staruszki, a czym innym skazać byłego senatora czy ministra za nie do końca jasne decyzje, w tej czy innej sprawie. Sędziowie boją się przyklejenia łatki, boją się tego, że skazany polityk i jego koledzy mogą za jakiś czas wrócić do władzy.
Inna sprawa, że nawet jeśli rozliczenia rzeczywiście nastąpią, to nie będą powszechnie akceptowane. Sądy są pozbawione autorytetu, również za sprawą braku weryfikacji środowiska sędziowskiego po 1990 r., co powoduje, że wyroki będą mocno dzielić społeczeństwo. Mamy już tak zdemolowaną wspólnotę, że rozliczenia będą wyłącznie kolejnym narzędziem do walki z przeciwnikami politycznymi. Wydaje się, że w dającej się przewidzieć przeszłości, straciliśmy szansę na racjonalny system prawny powalający ocenić pracę polityków.
Ale oczekiwanie rozliczeń przez zwolenników obecnej opozycji wydaje się bardzo silne. Chyba jak nigdy dotąd.
Oczywiście, że jest taka wola, a nawet presja, którą możemy obserwować podczas spotkań z Donaldem Tuskiem, który zapewnia, że rozliczy wszystko i wszystkich. I ja to rozumiem, że nie może udzielić innej odpowiedzi w stylu: nie wierzę w rozliczenia. Myślę, że mogłoby to spotkać się z gwizdami ze strony uczestników jego spotkań. Proszę zwrócić uwagę, że politycy PiS muszą dzisiaj tłumaczyć się na swoich spotkaniach, dlaczego nie powsadzali do więzień polityków PO. Ich zwolennicy codziennie słyszą z "Wiadomości" i już dawno nabrali przekonania, że Tusk to szalenie szkodliwy osobnik, który jednocześnie jest rosyjskim i niemieckim agentem, w ogóle nic nie robi, oprócz ciągłego niszczenia Polski. Gdy zestawią to ze słowami prezesa Kaczyńskiego o zdradzie dyplomatycznej, żądają zamknięcia go z wyrokiem dożywocia. Tymczasem na stworzoną przez siebie demagogię, PiS nie ma odpowiedzi. Politycy od lat obiecują wejście w role prokuratury oraz sądów. Polska w ogóle jest krajem, w którym uwielbia się rozliczać poprzednie ekipy, natomiast niewiele z tego wynika, poza ogólnym chaosem i tym co jest naszym przekleństwem, czyli brakiem ciągłości. W ramach rozliczania poprzedników, bardzo często wyrzuca się do kosza sensowne przedsięwzięcia np. infrastrukturalne czy energetyczne, uznając, że to co robili poprzednicy jest z gruntu złe.
Napisz komentarz
Komentarze